Quantcast
Channel: Moja przyszła emerytura
Viewing all 399 articles
Browse latest View live

Jak można poprawić IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI?

$
0
0
Na przełomie września i października ubiegłego roku przeniosłem swoje indywidualne konto emerytalne do towarzystwa funduszy inwestycyjnych ING z innego towarzystwa. Przyciągnęły mnie następujące argumenty:

a) obniżone o 25% w stosunku do zwykłych rejestrów stałe opłaty za zarządzanie,
b) wybór dwudziestu jeden funduszy reprezentujących różne klasy aktywów oraz poziomy ryzyka (w tym rynki zagraniczne, a jestem wielkim zwolennikiem dywersyfikacji, również geograficznej),
c) nowoczesne standardy komunikacji z klientem (zero papierowej korespondencji, pomocna infolinia).

Planuję zostać z ING TFI, które wkrótce zmieni nazwę na NN Investment Partners, na dłużej. Z tego powodu jestem osobiście zainteresowany tym, żeby towarzystwo poprawiło kilka mankamentów IKE Plus i IKZE Plus, które zauważyłem.

Jak można poprawićIKE Plus i IKZE Plus w ING TFI? Co da się stosunkowo łatwo ulepszyć?

Co można ulepszyć na IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI
1. Automatyzacja dla „leniwego” i strategicznego klienta

Po pierwsze, popracowałby trochę nad usprawnieniem systemu transakcyjnego. To jest ogólnie mocna strona oferty ING TFI (czytelny, nowoczesny i intuicyjny interfejs), ale moim zdaniem brakuje mu trochę przydatnych funkcjonalności.

Powiedzmy, że chcę wykorzystywać limit wpłat na IKE lub IKZE w 2015 roku przy pomocy zlecenia stałego z banku. Nie mam ochoty co miesiąc robić osobnego przelewu, myśleć o tym, itp. Chcę to zautomatyzować. Powiedzmy, że jestem gotowy odłożyć miesięcznie 200zł. Wymyśliłem, że będę je dzielił po równo między cztery różne fundusze, np. ING Akcji Środkowoeuropejskich, ING Globalny Spółek Dywidendowych, ING Lokacyjny Plus oraz ING Stabilny Globalnej Alokacji. W tej chwili nie ma sposobu, żeby jeden przelew z naszego konta bankowego był automatycznie alokowany po stronie towarzystwa w wybrane przez nas wcześniej fundusze.

Niestety klient musi sam rozwiązać ten problem. Albo ustawić cztery zlecenia stałe w banku po 50zł na konto każdego funduszu. Albo robić jeden przelew, np. do najmniej zmiennego ING Lokacyjnego Plus, a potem – po zaksięgowaniu środków – robić trzy zamiany po 50zł na docelowe fundusze.

Większość właścicieli IKE i IKZE patrzy na kilka, kilkanaście czy kilkadziesiąt lat oszczędzania, więc aż żal marnować tyle czasu i uwagi na organizowanie przelewów, zamian, itp., jeśli można to uzyskać z automatu. Mój poprzedni dostawca indywidualnego konta emerytalnego (TFI Legg Mason) pozwalał na taką automatyczną alokację środków z jednego przelewu. Również infrastruktura zakładów ubezpieczeń prowadzących tzw. polisy inwestycyjne umożliwia taką prostą automatyzację.

Co więcej, w tym momencie w systemie transakcyjnym ING TFI niemożliwa jest realokacja oszczędności przy pomocy jednego zlecenia. O co chodzi? Powiedzmy, że mam wszystkie środki (np. 12 354,20zł) w funduszu ING Stabilny Globalnej Alokacji, ale planuję co pół roku przenosić 5% oszczędności do mniej zmiennego funduszu ING Gotówkowy. Chcę w miarę zbliżania się wypłaty środków coraz bardziej chronić wartość moich oszczędności (zgodnie z koncepcją tzw. cyklu życia).

Niestety w tej chwili klient musi samodzielnie obliczyć, ile wynosi 5% jego oszczędności i dokonać zamiany (w tym przypadku) 617,71zł z ING Globalny Stabilnej Alokacji na ING Gotówkowy. Niektórzy klienci mogą chcieć mieć dużo bardziej zróżnicowany skład portfela. W obecnym systemie transakcyjnym nie mogą zlecić procentowej realokacji do nowych funduszy – muszą polegać na własnych obliczeniach. Uważam, że ING TFI powinno postarać się wziąć takie operacje na siebie. Po raz kolejny – automatyczna realokacja wszystkich środków była możliwa w TFI Legg Mason oraz jest możliwa na polisie inwestycyjnej, którą prowadzę. To narzędzie bardzo ułatwia zarządzanie swoimi oszczędnościami.

Trzecim usprawnieniem byłoby wprowadzenie w systemie transakcyjnym możliwości automatycznego równoważenia składu portfela (rebalancing) z wybraną przez właściciela konta częstotliwością (np. co kwartał, pół roku czy rok). Rebalancing to czyste złoto dla kogoś z długoterminowym podejściem oraz bez ambicji do samodzielnego, aktywnego sterowania inwestycją.

To mechanicznastrategia inwestycyjna o odrobinę wyższym poziomie wyrafinowania niż zwykłe uśrednianie. Stosują ją zarządzający oraz oszczędzający na całym świecie. To działa (o czym wkrótce w teście tej strategii od 2004). W skrócie – polega na wracaniu co jakiś okres (np. kwartał czy pół roku) do wyjściowych proporcji między funduszami składającymi się na całość inwestycji. Jej szczegółowe założenia opisałem w tym artykule.

Problem z rebalancingiem polega na tym, że jego wdrożenie może być trudne z punktu widzenia niedoświadczonego inwestora. Znowu wchodzą dość skomplikowane obliczenia. Nikt nie powinien musieć tego robić samodzielnie, szczególnie jeśli ma mocno zdywersyfikowany skład portfela – a tak jest w tej chwili w systemie transakcyjnym ING TFI. Automatyczny rebalancing jest możliwy w systemie transakcyjnym TFI Legg Mason oraz na mojej polisie inwestycyjnej.

To, co łączy wszystkie powyższe propozycje, to rozbudowanie systemu transakcyjnego ING TFI tak, żeby zautomatyzować ważne z punktu widzenia długoterminowego oszczędzającego zadania – wpłacanie i alokację nowych środków, skuteczną realokację obecnych środków oraz jedną z najczęściej stosowanych, mechanicznych strategii dla długoterminowych inwestorów (a do takich z pewnością zaliczają się właściciele IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI).


2. Co jeszcze można by dodać do listy funduszy?

Na IKE Plus i IKZE Plusw ING TFI oszczędzający mają do dyspozycji imponującą liczbę funduszy (21) o różnej charakterystyce. Środki można między nimi dowolnie dzielić. Nie ma również kosztów i limitów przy zamianach. To olbrzymie zalety dla świadomego użytkownika funduszy inwestycyjnych.

Nie do końca rozumiemjednak logikę wykluczania z rejestrów IKE i IKZE niektórych funduszy z oferty ING TFI. Na przykład na IKE Plus i IKZE Plus nie ulokujemy swoich oszczędności w fundusz ING Średnich i Małych Spółek. Osobiście traktuję to jako jeden z większych minusów oferty ING TFI na kontach emerytalnych – mniejsze spółki jako klasa aktywów są być może bardziej zmienne i nieprzewidywalne niż cały rynek, ale w długim terminie to właśnie w tym segmencie jest największy potencjał wzrostu.

SpytałemMarcina Iwucia, który pracował przy IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI, w komentarzu na jego blogu, jakie są przyczyny wyłączenia ING Średnich i Małych Spółek z tych rejestrów. Odpowiedź:
„Z funduszem małych i srednich spolek było tak, że nasz dział Complince uznał ten fundusz za zbyt ryzykowny i spekulacyjny aby udostępniać go inwestorom długoterminowym. Chodziło o uniknięcie frustracji niedoświadczonych inwestorów, którzy nie potrafią ocenić ryzyka tak mało płynnych funduszy i kierują się historycznymi stopami zwrotu. Podobnie było z funduszami sektorowymi. To dlatego obecnie w ofercie jest 21 funduszy o płynnych i zdywersyfikowanych portfelach. Można oczywiście z tym dyskutować (jeśli ludzie chcą, to niech wpłacają na szczycie hossy) – ale w TFI wspomnienia z paniki w 2008 również są świeże.”
Cóż, jest to odpowiedź, której się spodziewałem, ale wciąż nie widzę logiki w doborze funduszy do tych produktów. Czy fundusz ING Japonia nie jest wystarczająco „ryzykowny i spekulacyjny” (reprezentuje w końcu tylko jeden, bardzo specyficzny i zmienny rynek), żeby usunąć go z listy funduszy dostępnych dla „niedoświadczonych inwestorów”? Albo ING Globalny Długu Korporacyjnego, którego pełnej zmienności w niekorzystnych okolicznościach dla tej klasy aktywów jego liczni uczestnicy jeszcze nie zaznali, choć kiedyś na pewno to nastąpi?

Tak czy inaczej, gdyby to ode mnie zależało, ING Średnich i Małych Spółek znalazłby się wśród funduszy dostępnych dla właścicieli IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI. Z umieszczeniem funduszy reprezentujących tę klasę aktywów na IKE i IKZE nie miały problemu między innymi towarzystwa Union Investment czy KBC.

Poza tym– skoro jest na tych rejestrach miejsce na ING Japonia, dlaczego nie ma miejsca na ING Nowej Azji czy ING Ameryki Łacińskiej? Dlaczego można ulokować oszczędności w ING Obligacji Rynków Wschodzących (waluta lokalna), ale już nie w ING Zagranicznych Obligacji Rynków Wschodzących? Nie twierdzę, że wszystkie są mi potrzebne do szczęścia – po prostu nie widzę w tym wszystkim konsekwentnej logiki.

Jeśli intencjązespołu ING TFI było chronienie „niedoświadczonych inwestorów” przed samymi sobą, oferta powinna wyglądać zupełnie inaczej – wybór powinien być maksymalnie ograniczony, np. do „zarządzanych” funduszy cyklu życia. Tak postąpiło np. PKO TFI w ramach tzw. Pakietu Emerytalnego.

Jeśli intencjązespołu ING TFI było udostępnienie bogatego narzędzia dla każdego rodzaju inwestora, oferta nie powinna wykluczać „ryzykownych i spekulacyjnych” funduszy typu ING Średnich i Małych Spółek. Tym bardziej, że nie wyklucza bardzo zmiennych funduszy, być może dla niektórych inwestorów „ryzykownych i spekulacyjnych”, takich jak ING Japonia czy ING Obligacji Rynków Wschodzących (waluta lokalna). Tak postąpiło np. towarzystwo Pioneer TFI i do takiego podejścia w gruncie rzeczy bliżej obecnym IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI.

Myślę, że prawdziwym wyzwaniem dla ING TFI nie jest próba wykluczenia „ryzykownych i spekulacyjnych” funduszy, ponieważ „niedoświadczeni inwestorzy” uznają za takie również fundusze typu ING Obligacji, ING Globalny Długu Korporacyjnego czy ING Stabilny Globalnej Alokacji, gdy tylko przez dłuższy czas nie będą spełniać ich subiektywnych oczekiwań. Prawdziwym wyzwaniem jest jakaś forma pracy z nowymi i potencjalnymi klientami, żeby nakierować ich, co powinni robić, a czego nie powinni robić z wyrafinowanym narzędziem, które otrzymują.


3. Jeszcze niższe stałe opłaty za zarządzanie

Głównym powodem (obok możliwości globalnej dywersyfikacji oszczędności), który przywiódł mnie do ING TFI były obniżone o 25% w stosunku do zwykłych rejestrów opłaty za zarządzanie. Dzięki temu – na przykład – utrzymanie oszczędności w uniwersalnym funduszu akcji polskich ING Akcji kosztuje mnie 2,7% rocznie w porównaniu ze średnio ok. 3,5-4% w uniwersalnych funduszach akcji innych towarzystw. Całą, wyjątkowo przyjazną klientowi tabelę opłat i prowizji na IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI można przejrzeć na tej stronie.

Fundusze ING TFI przez IKE Plus i IKZE Plus pobierają najniższe w Polsce opłaty za zarządzanie w detalicznych, aktywnie zarządzanych funduszach inwestycyjnych, ale są one wciąż bardzo wysokie. Być może to szaleństwo apelować do lidera, żeby jeszcze bardziej podkręcił tempo, ale mam nadzieję, że ING TFI nie powiedziało ostatniego słowa i w przyszłości jeszcze bardziej obniży stałe opłaty za zarządzanie. To dla długoterminowych inwestorów wyjątkowo ważne!

Jednym z pierwszych kandydatów do dalszej obniżki powinny być fundusze funduszy, np. ING Globalny Spółek Dywidendowych, ING Globalny Stabilnej Alokacji, ING Obligacji Rynków Wschodzących czy wszystkie produkty z serii ING Perspektywa. Dlaczego? Ponieważ pobierają one de facto dwie opłaty za zarządzanie, które zostają w międzynarodowej grupie kapitałowej ING (wkrótce grupie NN) – jedna z nich wędruje do docelowego funduszu zarządzanego z Holandii (np. ING (L) Invest Global High Dividend), a druga dla polskiego funduszu odpowiednika (np. ING Globalny Spółek Dywidendowych).

To jest znany na całym świecie mechanizm tworzenia lokalnych odpowiedników zagranicznych funduszy (tzw. master-feeder), dzięki któremu mamy dostęp do większej ilości klas aktywów i możemy dywersyfikować ryzyko geograficzne. Ale czy stałe koszty utrzymania takiego tworu przez klienta muszą wynosić ok. 2% w skali roku?

Rozumiem, że towarzystwo ponosi realne koszty, np. utrzymania kadry zarządzającej, infrastruktury, promocji, dystrybucji, korespondencji, obsługi prawnej, itp. Działalność musi być również rentowna dla właścicieli. Gdyby jednak ING TFI zdecydowało się na dalsze, stopniowe obniżki stałej opłaty za zarządzanie na jednostkach powiązanych z kontami IKE i IKZE, byłoby to zachowanie w długoterminowym interesie klientów towarzystwa. Nawet obniżki co pół roku czy rok – wraz ze wzrostem skali biznesu i aktywów pod zarządzaniem na IKE Plus i IKZE Plus – o 5% w stosunku do obecnych poziomów, przekładałyby się na wyższe stopy zwrotów dla właścicieli tych z założenia bardzo długoterminowych produktów.

3. Szybkie podsumowanie

Przeniosłem kilka miesięcy temu swoje indywidualne konto emerytalne do ING TFI i jestem ogólnie bardzo zadowolony z jakości produktu. Doceniam obniżone opłaty i sprawną komunikację z towarzystwem. Dzięki dywersyfikacji geograficznej "Czarny Czwartek" dla właścicieli zobowiązań we frankach szwajcarskich i polskiej giełdy, szczególnie banków, był dla mnie nie tylko bezbolesny – wartość mojego konta IKE po wycenie z 15 stycznia się zwiększyła, ponieważ fundusz polskich akcji stanowi niewielką cześć moich aktywów w stosunku do funduszy innych rynków.

Wyniki funduszy inwestycyjnych 15 stycznia 2015 czarny czwartek

Cztery rzeczy, które poprawiłbym na IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI to:

a) system transakcyjny

- dodanie możliwości automatycznej alokacji przelewu z konta klienta na różne fundusze,
- dodanie możliwości automatycznej realokacji oszczędności do portfela z procentowym podziałem między różne fundusze
- dodatnie możliwości automatycznego równoważenia portfela z wybraną cześtotliwością (rebalancing)

b) poszerzenie dostępnych funduszy o ING Średnich i Małych Spółek oraz inne, które mogłyby uatrakcyjnić ofertę dla świadomych klientów

c) więcej pracy po stronie ING TFI, żeby nakierowywać klientów na rozsądne zachowania dotyczące długoterminowego oszczędzania w funduszach inwestycyjnych

d) dalsze obniżanie stałej opłaty za zarządzanie w miarę zwiększania się skali aktywów pod zarządzaniem na rejestrach IKE Plus i IKZE Plus

Uprzywilejowane konta emerytalne IKE Plus i IKZE Plus w ING TFI można założyć w całości przez internet – wystarczy 50zł pierwszej wpłaty, żeby zacząć z nich korzystać.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.


Czym nie jest ani IKE, ani IKZE?

$
0
0
Żeby lepiej zrozumieć, czym coś jest, warto skupić się przez chwilę na tym, czym coś na pewno nie jest. Dzięki takiej logicznej eliminacji możemy otrzymać jaśniejszy obraz sytuacji i uniknąć przykrych nieporozumień. Wciąż spotykam się z przejawami niezrozumienia, czym są indywidualne konto emerytalne oraz indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego. Część jest podszyta lękiem („IKE i IKZE to ściema”, „to pułapka”), a część wynika z tego, że tzw. trzeci filar nie jest specjalnie intuicyjny dla przeciętnego oszczędzającego.

W tym artykuleproponuję zastanowić się, czym nie jest ani IKE, ani IKZE. Jako punkt wyjścia będę za każdym razem brał pytania i wątpliwości, które pojawiały się w komentarzach lub e-mailach od czytelników.

Czym nie jest ani IKE, ani IKZE?
1. IKE i IKZE nie jest dożywotnim świadczeniem pieniężnym

Pani Anna skończyła 55 lat, przez całe życie "była przy mężu" rolniku i nie odprowadzała za siebie składek na ubezpieczenie społeczne przez co boi się niskiej lub zerowej państwowej emerytury. Zadała mi przez e-mail następujące pytanie: „Czy jak teraz zacznę 3 filar, to będzie z tego jakaś emerytura za 10 lat? I przede wszystkim: przecież mogę żyć 90 lat i więcej. Kto mi tyle lat będzie wypłacał?”

Dla wielu osób, szczególnie ze starszego pokolenia, słowo „emerytura” jest jednoznaczne – to dożywotnie, gwarantowane przez państwo świadczenia pieniężne. Tak zawsze działał i działa do dzisiaj powszechny system emerytalny. Ostatni punkt informacji upublicznionej przez ministra pracy i polityki społecznej przy okazji ostatnich zmian w systemie: „Emerytura jest dożywotnia i waloryzowana”. Chodzi oczywiście o emeryturę z powszechnego systemu emerytalnego, którego częścią są ZUS oraz OFE.

Tzw. trzeci filar nie jest częścią powszechnego systemu emerytalnego. Oszczędzanie na IKE, IKZE oraz w PPE jest dobrowolne. I co najważniejsze - odkładając na tych kontach środki nie nabywamy praw do dożywotnich świadczeń. A więc co nabywamy?

Dokładnie to samo co nabywamy na zwykłych depozytach bankowych, rejestrach funduszy inwestycyjnych, rachunkach maklerskich czy ubezpieczeniach na życie, czyli aktywa finansowe. Czy jeśli ktoś oszczędza na zwykłym koncie oszczędnościowym, może na zakończenie oczekiwać, że bank będzie mu z tych pieniędzy dożywotnie wypłacał świadczenia przekraczające wartość rachunku? Czy jeśli ktoś oszczędza w funduszach inwestycyjnych, może oczekiwać, że towarzystwo będzie mu z tych pieniędzy do końca życia wypłacać nieograniczoną rentę? IKE i IKZE to w gruncie rzeczy tylko i wyłącznie (uprzywilejowany podatkowo) sposób na gromadzenie prywatnych oszczędności w powszechnie dostępnych aktywach finansowych.

W tym miejscu warto zacytować ustawę o IKE i IKZE, która dość jednoznacznie definiuje te konta:
„IKE – wyodrębniony zapis w rejestrze uczestników funduszu inwestycyjnego, wyodrębniony rachunek papierów wartościowych lub inny rachunek, na którym zapisywane są instrumenty finansowe niebędące papierami wartościowymi oraz rachunek pieniężny służący do obsługi takich rachunków w podmiocie prowadzącym działalność maklerską, lub wyodrębniony rachunek w ubezpieczeniowym funduszu kapitałowym, wyodrębniony rachunek bankowy w banku, wyodrębniony rachunek IKE w dobrowolnym funduszu emerytalnym, prowadzone na zasadach określonych ustawą, a w zakresie w niej nieuregulowanym – na zasadach określonych w przepisach właściwych dla tych rachunków i rejestrów”
IKE i IKZE to wyłącznie „wyodrębniony” rachunek, do którego przypisane są zachęty podatkowe oraz dodatkowe warunki po stronie oszczędzającego oraz instytucji finansowej. To nie jest kolejny system, w którym akumuluje się prawa do dożywotnich świadczeń społecznych.

Ważna uwaga! Nic nie stoi na przeszkodzie, żeby po latach oszczędzania na IKE lub IKZE wykorzystać zgromadzoną kwotę do zakupu usługi polegającej na tym, że instytucja finansowa przejmuje na siebie dożywotnią wypłatę miesięcznych świadczeń. Tak działają (dość słabo rozwinięte w Polsce) ubezpieczenia rentowe (rentierskie) z oferty zakładów ubezpieczeń. Cytuję ze strony Rzecznika Ubezpieczonych
„Świadczenie z takiej umowy ubezpieczenia polega na wypłacie dożywotniego świadczenia w postaci renty w zamian za jednorazową składkę. Wielkość świadczenia zależy głównie od wielkości wpłaconej składki oraz wieku osoby objętej ubezpieczeniem."
Na przykład– po 30 latach oszczędzania na IKE i IKZE dysponuję kwotą 300 tysięcy złotych. Spełniam warunki wypłaty środków z uwzględnieniem ulg podatkowych. Jestem już gotowy, żeby zacząć przestać akumulować środki, a zacząć je konsumować. Chcę zachować jakość i styl życia z okresu, kiedy więcej pracowałem i zarabiałem. Potrzebuję dodatkowego dochodu. Chcę, żeby był regularny, waloryzowany o inflację oraz dożywotni. Udaję się do ubezpieczyciela i kupuję taką usługę za całą zgromadzoną kwotę.

Oczywiście są inne sposoby, żeby w odpowiedzialny sposób skonsumować oszczędności zgromadzone na IKE i IKZE. Kupno ubezpieczenia rentierskiego to tylko jedna z możliwości. Ciekawa, jeśli komuś zależy na zorganizowanych, dożywotnich świadczeniach pieniężnych.

Ale samo w sobie IKE i IKZE nie polega na gromadzeniu praw do dożywotnich, gwarantowanych świadczeń pieniężnych podobnych do powszechnego ubezpieczenia społecznego. IKE i IKZE polegają na gromadzeniu prywatnych oszczędności w formie aktywów finansowych, z którymi w każdym momencie możemy zrobić, co chcemy.

Wiem, że niektórych to przeraża, ponieważ IKE i IKZE wymagają wzięcia większej odpowiedzialności za swoje decyzje finansowe, również na etapie konsumpcji oszczędności w przyszłości. Przyzwyczailiśmy się, że tego typu problemy rozwiązuje od początku do końca państwo – politycy i urzędnicy.

Jednym z ciekawych zjawisk związanych z prowadzeniem od trzech lat tego serwisu jest to, że kompletnie się od tego stylu myślenia odzwyczaiłem. Uczucie ulgi jest niebywałe. Polecam wszystkim. Nie mam problemu z uczestniczeniem w powszechnym systemie emerytalnym, płacę pełne składki i traktuję przyszłe, dożywotnie świadczenia emerytalne z państwowego systemu jako (drobną) część moich aktywów. Ale po stronie prywatnych oszczędności, w tym IKE i IKZE, nie oczekuję żadnej bieżącej ingerencji czy gwarancji państwa.

2. IKE i IKZE nie jest tylko sposobem na niższe podatki

Gdyby to było takie proste, każdy miałby konto IKE i IKZE. Korzyści podatkowe przypisane do tych kont są realne – wielokrotnie opisywałem na czym polega ich mechanizm, ile są warte i jak mogą legalnie pomniejszyć wartość naszych podatków. Problem polega na tym, że rentowność naszej inwestycji zależy także od sposobu, w jaki będziemy ją prowadzić. Nietrafione decyzje inwestycyjne lub niewłaściwy dobór konkretnej oferty IKE lub IKZE mogą sprawić, że straty kapitału przewyższą korzyści z uprzywilejowanego statusu podatkowego tych kont. O co mi chodzi?

Powiedzmy, że decydujemy się na IKE lub IKZE w formie rachunku maklerskiego. Dzięki takiemu „opakowaniu” rachunku wszystkie dywidendy ze spółek i kupony z obligacji skarbowych, komunalnych czy korporacyjnych będą wpływać bez pomniejszenia o podatek od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki). Jeśli sprzedamy nasze aktywa z zyskiem, nie będziemy musieli na zakończenie roku rozliczać tego w zeznaniu podatkowym PIT-38. Całe zyski zostają na naszym koncie. Do tego roczną składkę na IKZE odliczymy od podstawy opodatkowania podatkiem dochodowym z pracy, w efekcie obniżając sobie ten podatek. Po tej stronie same pozytywy.

Ale przypuśćmy, że właściciel rachunku maklerskiego IKE lub IKZE nie jest tak świetnym inwestorem, jak mu się wydaje. Ma wzloty i upadki, ale generalnie w dłuższym okresie ponosi na swojej aktywności na giełdzie konsekwentne straty.

Czy dla takiej osoby zachęty podatkowe powiązane z IKE i IKZE będą wielką korzyścią? Być może pomogą odrobinę zamortyzować wielkość niepowodzeń (np. dzięki zwrotom podatku dochodowego powiązanym z roczną składką na IKZE). Ale – jak kiedyś obliczyłem– nawet przy średniorocznej stracie w wysokości 1% przez 20 lat właściciel IKZE odzyska mniej pieniędzy niż wpłacił, wliczając zwroty podatków.

Co z tego wynika? Nie ma się co napalać wyłącznie na korzyści podatkowe powiązane z IKE i IKZE. Drugim elementem tej układanki jest umiejętność prowadzenia rentownych, długoterminowych inwestycji. Jeśli inwestycja będzie nierentowna (np. przez złe decyzje właściciela lub wysokie opłaty dla instytucji finansowej), IKE lub IKZE może „z powodzeniem” generować dla nas straty netto. Dotyczy to szczególnie tych rachunków IKE i IKZE, które dają dostęp do tzw. ryzykownych klas aktywów oraz zakładają samodzielną obsługę przez właściciela.

Nie chcę tym samym zniechęcić do zakładania IKE czy IKZE w domach maklerskich czy towarzystwach funduszy inwestycyjnych. Sam jestem właścicielem IKE Plus w ING TFI, które z czystym sumieniem polecam (sprawdź dlaczego) – prowadzę je w zorganizowany sposób, zgodnie z dobrymi praktykami dotyczącymi alokowania oszczędności w fundusze, bez nadmiernego ryzyka czy hazardowych, emocjonalnych posunięć. To działa.

Rozwiązaniem dla osób bez przygotowania i chęci rozwijania swojej wiedzy o lokowaniu oszczędności są IKE i IKZE w postaci depozytów bankowych czy detalicznych obligacji skarbowych. Ich zaletą jest to, że minimalizują ryzyko popełnienia dużych pomyłek inwestycyjnych – są generalnie przewidywalne i „gwarantowane”. Ich wadą są niskie stopy zwrotu, których nie da się w żaden sposób podwyższyć.

Tak czy inaczej, IKE i IKZE to nie jest „pewny” sposób na korzyści z niższych podatków. Właściciele dobrowolnych kont emerytalnych z dostępem do tzw. ryzykownych klas aktywów (czyli o zmiennej wycenie) i samodzielną obsługą mogą swoimi działaniami sprawiać, że cała inwestycja będzie nierentowna, a faktyczne korzyści podatkowe mniejsze niż mogłyby być w teorii.

Najważniejszy wniosek– jeśli posiadasz tego typu IKE lub IKZE powinieneś jak najszybciej „zainwestować” w zdobycie wiedzy, jak bez robienia sobie krzywdy prowadzić rentowne, długoterminowe inwestycje. To, że posiadasz rachunek maklerski czy rejestr funduszy inwestycyjnych w formie IKE czy IKZE nie zmienia faktu, że powinieneś potrafić te narzędzia obsługiwać.

3. IKE i IKZE nie (zawsze) jest lokatą kapitału gwarantowaną przez państwo

Czytelnik w jednym z komentarzy: „A jak się mają IKE i IKZE do sytuacji, gdy zainwestowałem w obligacje firmy, która upadła i przestała płacić? Co z moimi oszczędnościami na emeryturę? Jak to jest uregulowane?”

To nie jest uregulowane. Dlaczego miałoby być jakoś uregulowane? Czy IKE i IKZE mają chronić przed lekkomyślnymi decyzjami inwestycyjnymi? Przecież oszczędności ich właścicieli przybierają formę dokładnie tych samych aktywów finansowych (np. akcji, obligacji czy funduszy), co oszczędności właścicieli zwykłych rachunków maklerskich czy rejestrów funduszy inwestycyjnych. Z jakiego powodu IKE i IKZE miałyby rozwiązywać kwestię nietrafionych inwestycji inaczej? Kto miałby rekompensować np. taką nieudaną inwestycję w obligacje korporacyjne? Nie ma co przypisywać tym dobrowolnym kontom emerytalnym jakichś magicznych właściwości, których nie mają.

Nie mogą tak działać, ponieważ byłoby to stawianie sprawy na głowie. Gdyby wszystko było dobrze, właściciel IKE i IKZE korzystałby na przywilejach podatkowych i trafnych inwestycjach, a gdyby coś poszło nie tak, jakaś wyższa siła refundowałaby mu błędne decyzje finansowe. To nie może działać na zasadzie „prywatyzujmy korzyści, upubliczniajmy straty”. Odpowiedzialność jest w obie strony.

Zresztą nie ma się co nad tym rozwodzić. Narzędzia finansowe wewnątrz IKE i IKZE działają na dokładnie takich samych zasadach jak poza IKE i IKZE – różnica tkwi wyłącznie w ich statusie podatkowym. Dlatego błędem jest myślenie, że każdy produkt IKE i IKZE zapewnia „gwarancje państwa” lub jakieś inne zabezpieczenie.

Wróćmy do podstaw. Depozyty bankowe są w pełni ubezpieczone przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny do wysokości 100 tysięcy euro. Dotyczy to zarówno zwykłych depozytów, jak i depozytów w tzw. trzecim filarze. Wykup oraz wypłata odsetek od detalicznych obligacji skarbowych są „gwarantowane” przez najważniejszą instytucję finansową w kraju – Skarb Państwa.

Niektóre firmy ubezpieczeniowe mają w ofercie ubezpieczenia na życie z różnego rodzaju gwarancjami (np. utrzymania nominalnej wartości składek). Niektóre fundusze inwestycyjne (np. rynku pieniężnego i pokrewne) operują na aktywach o bardzo niskiej zmienności, krótkim czasie do wykupu i wysokiej jakości, dzięki czemu w ich przypadku też można mówić o dużej przewidywalności (choć nie otwartych gwarancjach).

Jeśli ktoś oczekuje jakiejś formy gwarancji na IKE i IKZE, może z nich skorzystać dobierając odpowiednie instrumenty finansowe (np. depozyty bankowe). Ale nie można oczekiwać, że wszystkie aktywa finansowe „opakowane” w IKE lub IKZE będą chronione przez jakieś gwarancje. Z pewnością nie można tego oczekiwać po rachunku maklerskim, na którym utrzymujemy obligacje korporacyjne czy akcje spółek publicznych. Nie można tego oczekiwać również po olbrzymiej grupie funduszy inwestycyjnych, ubezpieczeń na życie z funduszem kapitałowym czy dobrowolnych funduszach emerytalnych.

Kluczem dla osoby zainteresowanej oszczędzaniem przez IKE lub IKZE jest dobranie narzędzi finansowych adekwatnych do poziomu wiedzy (w tym chęci jej powiększenia w przyszłości), tolerancji i zdolności do ponoszenia ryzyka (czyli radzenia sobie ze zmiennością na rynkach finansowych), możliwości, potrzeb i celów. W tym artykule podpowiadałem jak to zrobić.

IKZE a rozliczenie podatku wspólnie z małżonkiem

$
0
0
IKE i IKZEto konta indywidualne, więc nic nie stoi na przeszkodzie, żeby i mąż, i żona posiadali oba rachunki. Jeśli taka jest wola małżonków, mogą posiadać łącznie nawet cztery takie konta – dwa IKE (jedno męża, jedno żony) oraz dwa IKZE (jedno męża, jedno żony).

Sprawa z korzyściami podatkowymi przypisanymi do IKE jest prosta – oszczędności gromadzone na tych kontach są zwolnione z 19% podatku od dochodów kapitałowych (tzw. podatek Belki), ale nie mają wpływu na wysokość podatku dochodowego z pracy. W poprzednim artykule obliczyłem, ile taka tarcza podatkowa może być warta.

Z kolei do IKZE poza zwolnieniem od tzw. podatku Belki przypisana jest dodatkowo możliwość odpisania rocznej składki wpłaconej na to konto od dochodu (czyli podstawy opodatkowania). To pozwala pomniejszyć podatek dochodowy z bieżącej pracy (gromadząc jednocześnie środki na prywatną emeryturę). W poprzednich artykułach opisałem w szczegółach mechanizm tej ulgi i obliczyłem, kiedy może się opłacać, a kiedy może się nie opłacać.

Jak wpływają składki IKZE na wysokość podatku z bieżącej pracy (PIT-37, PIT-36, PIT-36L lub PIT-28) przy rozliczeniu wspólnie z małżonkiem?

Wspólne rozliczenie podatku dochodowego z mężem lub żoną

IKZE rozliczenie wspólnie z małżonkiem
Wspólniez małżonkiem rozliczyć się można, a nie trzeba. To korzystne rozwiązanie, jeśli jeden z małżonków – rozliczając się osobno – musiałby zapłacić część podatku dochodowego po wyższej stawce (32%), podczas gdy drugi osiąga dochody na poziomie niższym niż (w 2014r.) 85 528zł.

Powiedzmy, że przedsiębiorcza żona zarobiła w ubiegłym roku 120 tysięcy złotych, a mniej obrotny maż dołożył do domowego budżetu 20 tysięcy złotych. Gdyby każdy rozliczał się osobno, żona zapłaciłaby podatek w stawce 32% od nadwyżki ponad 85 528zł, ponieważ podstawą opodatkowania byłby jej osobisty dochód, czyli 120 tysięcy złotych. Gdyby rozliczali się wspólnie, cały podatek naliczony zostałby po stawce 18%, ponieważ podstawą opodatkowania dla każdego z małżonków byłaby połowa wspólnych dochodów, czyli 70 tysięcy złotych (120 000 + 20 000 / 2 = 70 000).

To jest podstawowa, niezwiązana z IKZE, zaleta rozliczania podatku dochodowego razem z mężem lub żoną.

Jeśli chodzi o mnie, rozliczyłem się za 2014r. samodzielnie. Ani moja żona, ani ja nie osiągnęliśmy w 2014 dochodów wyższych niż 85 528zł, więc nie mieliśmy silnej motywacji, żeby łączyć swoje zeznania podatkowe. W swoim zeznaniu podatkowym odliczyłem od dochodu maksymalny limit wpłat na IKZE w 2014. Moja żona tego nie zrobi, ponieważ nie posiada rachunku IKZE. Gdyby posiadała, również mogłaby - niezależnie ode mnie - dokonać takiego odliczenia w swoim zeznaniu.

Czy można odliczyć składkę na IKZE, jeśli jeden z małżonków nie osiągnął dochodu?

Cały ten artykuł został zainspirowany e-mailami i komentarzami czytelników. Powtarzało się w nich kilka scenariuszy. Zadzwoniłem w tej sprawie do Krajowej Informacji Podatkowej oraz przetestowałem je w programie do rozliczania podatków e-deklaracje Ministerstwa Finansów.

Scenariusz pierwszy: Mąż wypracował w 2014r. 150 tysięcy złotych dochodu. Żona w tym czasie nie zarabiała. Będą składać wspólne rozliczenie podatkowe, żeby podzielić podstawę opodatkowania męża (150 tysięcy) na dwie osoby, zbijając ją tym samym do 75 tysięcy złotych. Rozliczają się według skali podatkowej.

O ilezmniejszy się podatek dochodowy męża, jeśli wpłacił w 2014 roku na swoje konto IKZE 4495,2zł – czyli cały roczny limit. Czy żona również może odliczyć składkę na swoje IKZE za 2014r. od swojego dochodu?

Odpowiedź na pierwsze pytanie brzmi: Składka na IKZE z 2014 roku pomniejszy podatek męża o 809zł, czyli o 18% z 4495,2zł. A dlaczego nie o 32% – przecież jego dochód w 2014 roku wynosił 150 tysięcy złotych. To prawda, ale dzięki wspólnemu rozliczeniu podatku z żoną faktyczna podstawa opodatkowania wynosiła 75 tysięcy złotych, co oznacza, że cały podatek został naliczony po stawce 18%.

Odpowiedźna drugie pytanie brzmi: Nie – żona nie będzie mogła odpisać swojej składki na IKZE w 2014 roku od dochodu, ponieważ nie wypracowała dochodu. Jej podstawa opodatkowania wynosi 75 tysięcy złotych tylko dlatego, że swoimi dochodami podzielił się z nią w zeznaniu mąż.

Adekwatny do sytuacji jest również ten fragment z broszury informacyjnej Ministerstwa Finansów: „Małżonkowie (...) mogą – na wspólny wniosek – być opodatkowani łącznie od sumy swoich dochodów (ustalonych zgodnie z art. 9 ust. 1 i 1a ustawy), po uprzednim odliczeniu, odrębnie przez każdego z małżonków, kwot określonych w art. 26 i 26c ustawy.” Innymi słowy: odliczenia od dochodu, w tym składka na IKZE, są indywidualne.

Gdzie w zeznaniu podatkowym znajdują się składki na IKZE?

Zanim przejdę do kolejnych scenariuszy, proponuję zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć się, gdzie dokładnie w zeznaniu podatkowym znajduje się składka na IKZE uprawniająca do ulgi emerytalnej.

Po pierwsze– znajduje się na formularzu PIT/O, na którym znajdują się również inne ulgi podatkowe, np. na dzieci czy związane z darowiznami. Jest to załącznik do głównego zeznania.

PIT/O Indywidualne Konto Zabezpieczenia Emerytalnego ulga emerytalna

Po drugie– znajduje się w sekcji B formularza PIT/O, czyli w sekcji „odliczenia od dochodu”. To ważne – składka IKZE nie pomniejsza bezpośrednio podatku (jak na przykład ulga na dzieci), tylko dochód.

Odliczenie od dochodu IKZE

Systeme-deklaracje automatycznie zmusi nas do wpisania 0 w miejscu na składkę IKZE żony, która nie osiągnęła w ubiegłym roku żadnych dochodów. Pojawi się następująca informacja.

Ulga IKZE bez dochodu

Po trzecie– składki zadeklarowane w formularzu PIT/O są odliczane od dochodu w sekcji D głównego zeznania podatkowego, czyli w sekcji „odliczenia od dochodu”. Dochód żony wynosił zero, więc odliczenie z tytułu składki IKZE (lub jakiekolwiek inne) musi również wynosić zero. Do tego odnosił się poprzedni komunikat.

IKZE odliczenie od dochodu za 2014

W końcu– dochód po odliczeniach wyniósł 145 504,8zł, czyli 150 tysięcy minus składka męża na IKZE (4495,2zł). Po podzieleniu go na pół, w sekcji E („obliczenie podatku) otrzymujemy podstawę obliczenia podatku oraz podatek do zapłaty. Jest on o dokładnie 809zł mniejszy niż w zeznaniu bez składki na IKZE w wysokości maksymalnego rocznego limitu za 2014r.

IKZE a podatek 2014

Scenariusz drugi – oboje mają dochód, płacą cały podatek w pierwszym progu (18%)

W drugim scenariuszu mamy następującą sytuację: Żona zarobiła w 2014r. 150 tysięcy złotych, a mąż dołożył 20 tysięcy złotych. Rozliczają się wspólnie, dzięki czemu podstawa opodatkowania „na głowę” wynosi 85 tysięcy złotych. Cały podatek będzie naliczony po stawce 18%.

Czy obojemogą skorzystać z odliczenia składki IKZE od dochodu? Ile będzie wynosić ich ulga podatkowa?

Tak– oboje wykazują w zeznaniu rocznym dochód, więc oboje mają od czego odpisywać składkę na IKZE. Zakładając, że oboje wpłacili maksymalny roczny limit za 2014 rok, ich podatek pomniejszy się o 1618zł.

Skąd ta wartość? To po prostu dwa razy 809zł (18% razy 4495,2zł). Ich cały podatek za 2014 rok został naliczony po stawce 18%, więc tę samą stawkę przykładamy do składki na indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego.

Scenariusz trzeci – oboje mają dochód, płacą część podatku w drugim progu (32%)

W tym scenariuszu mamy następującą sytuację. Mąż zarobił 150 tysięcy złotych, a żona „dorzuciła” do domowego budżetu kolejne 80 tysięcy. Nawet przy wspólnym rozliczeniu podatków podstawa opodatkowania „na głowę” wyniesie 115 tysięcy złotych, więc nadwyżki ponad 85 528zł będą opodatkowane stawką 32%.

Czy obojemogą odliczyć od swojego dochodu składki na IKZE? Jaka będzie wartość ulgi podatkowej, którą dzięki temu osiągną?

Tak– nie ma problemu z odliczeniami od dochodu. W obu przypadkach jest od czego odliczać. Zakładając, że oboje wpłacili maksymalny roczny limit za 2014 rok, ich podatek pomniejszy się o ok. 2876zł.

Skąd ta wartość? To po prostu dwa razy 1438zł (32% razy 4495,2zł). Odliczenie składki na IKZE za 2014 rok pomniejszyło dochód, który był opodatkowany stawką 32%.

Kilka uwag na zakończenie

Rozliczeniapodatkowe mogą być dość skomplikowane. Powyższe trzy scenariusze bazują na dwóch prostych założeniach – dochód oraz składka na IKZE. W praktyce roczne zeznanie podatkowe może zawierać więcej zmiennych, np. dodatkowe odliczenia od dochodu i od podatku. Niektórzy rozliczają dochody z kilku źródeł lub posiadają jakiś specjalny status podatkowy, co dodaje jeszcze jedną warstwę komplikacji.

W takiej sytuacji zachęcam do zrobienia własnej symulacji korzyści płynących z gromadzenia oszczędności na indywidualnym koncie zabezpieczenia emerytalnego w programie e-deklaracje Ministerstwa Finansów. Zachęcam również do kontaktu z Krajową Informacją Podatkową – nie było jeszcze pytania z dziedziny podatków, na które nie otrzymałbym tam satysfakcjonującej odpowiedzi.

Jednym z polecanych przeze mnie dostawców kont emerytalnych IKZE i IKE jest towarzystwo funduszy inwestycyjnych ING (szczegółowa recenzja tego rozwiązania tutaj). Sam przeniosłem tam niedawno konto emerytalne.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.

Jaki jest wpływ opłat dla ubezpieczyciela na rentowność polisy inwestycyjnej?

$
0
0
Opłaty dla branżyfinansowej to wiatr w oczy spowalniający oszczędzającego. Nigdzie nie widać tego lepiej niż na tzw. polisach inwestycyjnych oferowanych przez takie firmy jak Skandia, Generali, Aegon, Axa, Open Life, Compensa czy ING Życie.

W lutym mija trzeci rok odkąd prowadzę taką inwestycję. Chciałbym na swoim przykładzie w szczegółach opisać mechanizm pobierania przez ubezpieczyciela opłat związanych z tym ubezpieczeniem inwestycyjnym oraz pokazać, jaki ten „cichy” proces ma wpływ na rentowność inwestycji.

Jaki jest wpływ opłat dla ubezpieczyciela na rentowność polisy inwestycyjnej? Jak wyglądają opłaty oraz stopy zwrotu na mojej polisie inwestycyjnej?

Najważniejsze parametry mojej polisy inwestycyjnej

Opłaty na polisie inwestycyjnej Skandia, Aegon, Generali, Axa
To nie będziekompleksowe badanie wszystkich polis inwestycyjnych dostępnych na rynku. To będzie tylko i wyłącznie rzeczywisty obraz mojej polisy. U innych klientów opłaty i stopy zwrotu mogą wyglądać inaczej – lepiej lub gorzej. Mimo to uważam, że nawet ze studium tego jednego przypadku da się sporo wywnioskować o wpływie opłat na rentowność inwestycji.

Zacznijmy od przyjrzenia się umowie, którą podpisałem w lutym 2012 roku:

a) umowa na 15 lat (do lutego 2027),
b) obowiązek wnoszenia składek przez 7 lat (kolejne 8 lat bezskładkowe),
c) składka regularna w stałej wysokości 350zł miesięcznie,
d) samodzielny wybór funduszy z oferty ubezpieczyciela,
e) miesięczna opłata administracyjna w 2012r: 10,88zł (w kolejnych latach rośnie z inflacją, ale minimalnie o 2%),
f) opłata za zarządzanie: 2,6% wartości aktywów w skali roku, naliczana proporcjonalnie co miesiąc przez umorzenie części jednostek funduszy,
g) opłata za ryzyko uzależniona od wieku (w moim przypadku o marginalnym znaczeniu)

Opłaty i stopy zwrotu do 4 lutego 2015

Od lutego 2012r. do stycznia 2015r. utrzymanie polisy inwestycyjnej kosztowało mnie łącznie 920,82zł. Ubezpieczyciel umorzył przez ten okres z mojego konta jednostki funduszy inwestycyjnych o właśnie takiej wartości.

Poniżej kompletinformacji o pobranych opłatach – data operacji, opłaty łącznie oraz w rozbiciu na opłatę administracyjną, za zarządzanie oraz za ryzyko ubezpieczeniowe.

Opłaty na polisie inwestycyjnej UFK

W pierwszych miesiącach większym obciążeniem wydaje się stała opłata administracyjna, ponieważ aktywa pod zarządzaniem są niewielkie. W lutym 2012r. utrzymanie polisy kosztowało mnie 11,64zł, z czego tylko 0,76zł to była opłata za zarządzanie. Trzy lata później, w styczniu 2015r. utrzymanie polisy kosztowało mnie 40,3zł miesięcznie, z czego 28,46zł to była opłata za zarządzanie. W momencie podpisywania umowy nie byłem w pełni świadomy tej dynamiki naliczania opłat – agent nie przedstawił żadnej dłuższej symulacji.

Z perspektywy czasu widać, że główną erozyjną siłą jest opłata za zarządzanie naliczana procentowo od aktywów. W pierwszym okresie wydaje się niegroźna, ale bardzo szybko staje się ważniejsza niż stała opłata administracyjna.

Poniższy wykres pokazuje, jak stopniowo odwracają się proporcje między tymi opłatami. W pierwszym miesiącu opłata administracyjna (kolor niebieski) stanowiła ponad 93% łącznych kosztów, a opłata za zarządzanie (kolor czerwony) ponad 6% kosztów. W styczniu 2015r. waga opłaty administracyjnej to już tylko 29% całości kosztów i nadal będzie spadać w stosunku do opłaty za zarządzanie.

Opłata za zarządzanie kontra opłata administracyjna

Sprawdziłem też, ile procentowo wynoszą łączne koszty utrzymania mojej polisy w skali miesiąca oraz w skali roku. W Ogólnych Warunkach Ubezpieczenia nie ma takiej informacji – jest tylko rozbicie na trzy typy opłat – kwotową administracyjną, za zarządzanie naliczaną od aktywów oraz za ryzyko ubezpieczeniowe. Najważniejsza opłata za zarządzanie wynosi na mojej polisie 2,6% wartości aktywów – a ile wynosi całokształt opłat?

Obliczyłem to dla każdego miesiąca z osobna. W pierwszym miesiącu łączny koszt był niski nominalnie (11,64zł), ale bardzo wysoki proporcjonalnie do aktywów. W skali miesiąca ubezpieczyciel pobrał wtedy aż 3,33% wartości aktywów, a w skali roku prawie 40% wartości aktywów. W kolejnych miesiącach nominalna wartość opłat systematycznie rosła, ale ich wartość w stosunku do całości aktywów spadała.

Na zakończenietrzeciego roku oszczędzania ubezpieczyciel pobiera ok. 0,3% wartości konta miesięcznie oraz ok. 3,6% wartości konta rocznie w różnego rodzaju opłatach. Te procentowe wartości jeszcze trochę spadną, ale widać, że od tego momentu ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe składające się na rachunek będą musiały przynosić ok. 3-3,5% zwrotu rocznie, żeby pokryć same koszty utrzymania polisy inwestycyjnej i pozwolić mi wyjść na zero.

Opłaty jako procent aktywów

Opłaty a rentowność polisy

Na początek proponuję się przyjrzeć dotychczasowej rentowności mojej inwestycji. Uwzględnia ona wszystkie pobrane przez ubezpieczyciela opłaty. Jest to stan na środę 4 lutego 2015 roku. Na rachunek składają się także fundusze o znacznej zmienności (np. polskich akcji), więc wartość polisy jest inna każdego dnia – wyższa lub niższa. To, co pokazuję poniżej, to wyłącznie pomiar ze środy 4 lutego 2015 roku.

Krótkie podsumowanie inwestycji:

a)średnioroczna stopa zwrotu uwzględniająca rozłożenie wpłat w czasie (obliczona za pomocą funkcji XIRR): 4,86%
b) absolutna stopa zwrotu od początku inwestycji: 7,62%
c) nominalny zysk: 959zł
d) wpłacony kapitał: 12600zł
e) wartość polisy na dzień 4 lutego 2015: 13559zł

Rentowność polisy inwestycyjnej - luty 2015

W kolejnym krokuproponuję przyjrzeć się, ile wynosiłaby rentowność tej inwestycji, gdybym dodał do obecnego wyniku sumę wszystkich pobranych do tej pory opłat (czyli 920,82zł). Nietrudno się domyślić, że gdyby te pieniądze zostały na moim koncie, wynik byłby lepszy. O ile lepszy? Poniżej krótkie podsumowanie:

Rentowność plus opłaty

Nie zatrzymujmy się na tym kroku. Przyjrzyjmy się również, ile byłaby warta suma wszystkich opłat, gdyby one także pracowały na 4,86% rocznie, które w tej chwili wypracowuję na swojej polisie. Okazuje się, że byłyby warte nie 920,82zł, tylko 974,64zł. Jak zmieniłoby to rentowność inwestycji, gdyby opłaty nie były co miesiąc odciągane? Poniżej podsumowanie:

Rentowność i opłaty na 4%

W ostatnim krokuproponuję się przyjrzeć, ile byłaby warta suma wszystkich opłat, gdyby pracowały na 9,56% rocznie, a nie były co miesiąc odpisywane od wartości rachunku. Byłyby warte jeszcze więcej, bo 1031,09zł. Jak zmieniłoby to rentowność inwestycji? Poniżej podsumowanie:

Rentowność i opłaty na 9%

Co z tego wynika?Fundusze inwestycyjne składające się na moją polisę inwestycyjną pracowały przez pierwsze trzy lata w tempie ok. 9-10% w skali roku. Opłaty pobierane przez ubezpieczyciela obniżyły ich średnioroczną stopę zwrotu do niecałych 5% w skali roku. Ścięły także absolutną stopę zwrotu o około połowę (z ponad 15% w całym okresie do niecałych 8% w całym okresie). O mniej więcej połowę stopniał też mój nominalny zysk (959zł zamiast prawie 2 tysiące).

Poniższy wykrespokazuje trzy rzeczy. Niebieskie kolumny to wartość wpłaconych oszczędności – ich wartość regularnie rośnie dzięki comiesięcznej wpłacie 350zł. Czerwona linia to wartość polisy po odliczeniu comiesięcznych opłat dla ubezpieczyciela (to, co widzę na koncie). Pomarańczowa linia to wartość polisy powiększona o comiesięczne opłaty (ich wartość nominalną, bez reinwestowania). Rozdźwięk między nimi będzie się z czasem powiększać, ponieważ łączna suma kosztów od początku polisy musi co miesiąc urosnąć. Jakby tego było mało, wartość mojej polisy wcale nie musi rosnąć – wszystko zależy od moich decyzji inwestycyjnych.

Rentowność polisy inwestycyjnej

Ostatnie dwa wykresy pokazują, jak zmieniała się absolutna stopa zwrotu dla mojej inwestycji przez ostatnie trzy lata oraz jak zmieniał się nominalny zysk lub strata. Niebieska linia to faktyczna wartość mojej polisy, czerwona linia to wartość polisy plus pobrane opłaty.

Rentowność polisy inwestycyjnej - absolutna stopa zwrotu

Rentowność polisy inwestycyjnej - nominalna strata - zysk

Jaki jest wpływ opłat dla ubezpieczyciela na rentowność polisy inwestycyjnej - podsumowanie

Fakty dla mojego ubezpieczenia unit-linked prowadzonego od lutego 2012 roku są następujące:
- ubezpieczyciel pobiera co miesiąc ok. 0,3% wartości konta w opłatach,
- to daje ok. 3,6% wartości konta w skali roku,
- to opłaty nie od zysku, tylko od wszystkich aktywów,
- opłaty dla ubezpieczyciela pochłonęły ok. 50% mojego zysku z inwestycji,
- bez warstwy opłat dla ubezpieczyciela, inwestycja miałaby średnioroczną stopę zwrotu wyższą o ok. 5%,
- łączna wartość pobranych opłat będzie na pewno rosła co miesiąc (ubezpieczyciel ma gwarancję),
- to, czy wartość mojej polisy będzie rosła, zależy wyłącznie od moich decyzji inwestycyjnych (klient nie ma gwarancji)

PS. Dla uczciwości muszę dodać, że w związku z tą umową o ubezpieczenie na życie skorzystałem z wartościowych bonusów ze strony banku (który był pośrednikiem) – najważniejsze z nich to jednorazowa lokata o bardzo wysokim oprocentowaniu oraz karta płatnicza ze zwrotem części wydatków przy płatnościach bezgotówkowych. Wartość bonusów przewyższa w tej chwili sumę opłat, ale to się wkrótce zmieni – opłaty będą naliczane przez kolejne 12 lat, a bonusy za moment się skończą.

Tym niemniej, gdybym doliczył do obecnej wartości polisy sumę wszystkich bonusów od banku, rentowność inwestycji na dziś byłaby znacznie wyższa. Wyglądałaby jak na podsumowaniu poniżej przy założeniu, że bonusy nie były reinwestowane.

Rentowność z bonusami od banku

Gdyby do każdegowpływu z banku związanego z tą umową przyłożyć stopę zwrotu, np. 5% czy 9% w skali roku, rentowność byłaby jeszcze wyższa. Dodaję tą informację na końcu, ponieważ jest specyficzna dla mojej umowy – wielu klientów nie otrzymywało żadnych bonusów przy podpisywaniu swoich umów lub były one znacznie mniejsze. Ale jeśli otrzymywali, powinni – zgodnie z prawdą – uwzględniać je w rentowności swojej inwestycji. W przeciwieństwie do opłat dla instytucji finansowej, bonusy pieniężne to wiatr w plecy dodatkowo napędzający nasze oszczędności.



Czy polisa inwestycyjna jest lepsza niż zwykły parasol funduszy inwestycyjnych?

$
0
0
Ubezpieczenia inwestycyjne unit-linked to w gruncie rzeczy bardzo szeroki parasol funduszy inwestycyjnych różnych towarzystw. W ubiegłym roku wszedłem w odważną polemikę z jednym ze znanych doradców finansowych sprzedających te produkty oraz narzędzia do ich obsługi.

Spór dotyczył między innymi tego, czy polisy inwestycyjne są korzystniejsze niż zwykły parasol funduszy inwestycyjnych. Wśród ważnych argumentów na korzyść oszczędzania w funduszach inwestycyjnych za pośrednictwem ubezpieczycieli życiowych pojawiły się dwa, które chciałbym dzisiaj poddać szczegółowej weryfikacji.

Po pierwsze, plusem polisy inwestycyjnej ma być to, że - cytuję - „poza polisą zmiana funduszu np. Skarbiec Obligacja na UniKorona Akcje” wiąże się z komplikacjami oraz naliczeniem podatku od zysków kapitałowych (tzw. Belki). Po drugie, o wyższości polis inwestycyjnych świadczy to, że możemy za ich pomocą lokować oszczędności w fundusze różnych towarzystw w jednym miejscu, budować różnorodny portfel, dobierać najlepsze fundusze.

Czy ze względu na te cechy polis inwestycyjnych są one korzystniejsze dla oszczędzającego niż utrzymywanie środków w zwykłym parasolu funduszy inwestycyjnych jednego towarzystwa? Czy da się to w ogóle sprawdzić?

Problem pierwszy: opłaty i podatki

Polisa inwestycyjna unit-linked a fundusz parasolowy
Jakie koszty (opłaty + podatki) poniesie właściciel polisy inwestycyjnej w trakcie jej życia? Po pierwsze, co miesiąc wartość jego konta pomniejszą opłaty dla ubezpieczyciela. Zostanie to wykonane przez umorzenie drobnej części jednostek funduszy, które posiada. Kiedyś opisałem, jak to działa. Dwa tygodnie temu pokazałem, ile kosztowała mnie polisa inwestycyjna przez pierwsze trzy lata jej prowadzenia. Po drugie, na zakończenie inwestycji zapłacimy podatek od zysków kapitałowych (tzw. podatek Belki), oczywiście jeśli polisa zakończy się zyskiem.

A jakie koszty poniesie właściciel jednostek funduszy w parasolu jednego towarzystwa? Po pierwsze, jeśli korzysta z usług nisko-kosztowych dystrybutorów (np. mBank, BossaFund), nie będzie ani grosza comiesięcznych opłat. Zero opłat administracyjnych, manipulacyjnych czy „za zarządzanie” dla dystrybutora. Co ważne, zamiany jednostek subfunduszy wewnątrz parasola (np. Skarbiec Obligacja - Skarbiec Akcja albo UniKorona Akcje - UniKorona Obligacje) są również bezpłatne i nielimitowane. Po drugie, na zakończenie inwestycji, podobnie jak na polisie, zapłacimy podatek od zysków kapitałowych. Chyba że zdecyduje się na prowadzenie funduszy inwestycyjnych na rejestrze IKE lub IKZE (np. w ING TFI, gdzie korzystam z IKE Plus). Wtedy może dojść ochrona przed podatkiem Belki na zakończenie inwestycji.

Czyli na pierwszy rzut oka zwykły parasol funduszy w jednym towarzystwie wygrywa. Dlaczego? Ponieważ co miesiąc wartość rachunku nie jest pomniejszana o dodatkową warstwę opłat dla ubezpieczyciela. Im mniej opłat, tym lepiej. A może ktoś wolałby jednak płacić więcej?

Co tu dużo mówić. Proponuję przyjrzeć się, ile kosztuje co miesiąc utrzymanie mojej polisy inwestycyjnej (tutaj szczegóły umowy oraz opłat) - tabelka poniżej. Prowadzę też od lat kilka inwestycji w funduszach parasolowych (m.in. Union Investment, ING TFI, Aviva Investors, Skarbiec) w mBanku, BossaFund oraz bezpośrednio w towarzystwie ING TFI. Ci dystrybutorzy nie pobierają żadnych dodatkowych miesięcznych opłat. To fakt.

Koszty oszczędzania w funduszach inwestycyjnych

Pójdźmy o krok dalej. Powiedzmy, że z jakiegoś powodu decydujemy się na konwersję poza parasolem subfunduszy. Powiedzmy, że chcemy dokonać konwersji jednostek Skarbiec Obligacja na UniKorona Akcje. Na tych pierwszych mamy zysk. To oznacza dla nas koszt w postaci podatku Belki (czyli 19% zysku).

Będzie on naliczony wyłącznie wtedy, gdy dokonamy takiej egzotycznej konwersji między towarzystwami. Zauważmy subtelną różnicę między stałym miesięcznym kosztem u ubezpieczyciela a jednorazowym kosztem przy konwersji (na dodatek zależnym od naszej woli konwersji).

Ale zaraz - ta różnica wcale nie jest taka subtelna. Proponuję następujący eksperyment myślowy. Co by było, gdybym co miesiąc robił przez platformę mBanku lub BossaFund konwersję do innego towarzystwa, której koszty (podatek Belki) byłyby równe miesięcznej opłacie dla ubezpieczyciela, którą płacę na swojej polisie od 2012 roku.

Podatek Belki fundusze parasolowe polisy inwestycyjne

Nietrudno zauważyć, że w stosunku do poprzedniej tabelki zmieniła się tylko nazwa kosztu (z opłata dla ubezpieczyciela na podatek Belki przy konwersji). To celowy zabieg. Koszt to koszt - odpływ pieniędzy z naszej kieszeni. Nadawanie im różnych nazw może być trochę mylące, ponieważ wydaje nam się, że mamy do czynienia z czymś zasadniczo innym. Nie mamy. To wciąż koszt. Odpływ pieniędzy z naszej kieszeni.

Ok - jeśli znamy już wartość podatku Belki przy naszych hipotetycznych konwersjach, możemy obliczyć, jaką stopę zwrotu musielibyśmy co miesiąc osiągać, żeby została naliczona przy przechodzeniu z towarzystwa do towarzystwa. Obliczyłem to dla każdego miesiąca osobno (ponieważ przy regularnym oszczędzaniu co miesiąc zmienia się wartość kapitału), w wersji w skali miesięcznej i w skali rocznej.

Koszty konwersji funduszy inwestycyjnych

Co z tego zestawienia wynika? Comiesięczne stałe opłaty dla ubezpieczyciela są warte tyle ile podatek od hipotetycznych konwersji przeprowadzanych raz w miesiącu dla inwestycji o stopie zwrotu ok. 18-210% rocznie (lub 1,5-17,5% miesięcznie). W miarę wzrostu aktywów ta hipotetyczna stopa zwrotu spada.

Czy więc agenci ubezpieczeniowi oraz doradcy finansowi sprzedający ubezpieczenia inwestycyjne mają rację mówiąc, że opłaca się je mieć, ponieważ nie płaci się za konwersje? Nie mają racji. Dlaczego? Po pierwsze, płaci się dodatkową warstwę stałych opłat dla ubezpieczyciela za utrzymanie polisy. Te koszty - przynajmniej na mojej polisie - są wyższe niż hipotetyczny podatek Belki od hipotetycznych konwersji dokonywanych co miesiąc na inwestycji przynoszącej konsekwentnie ponad 18% rocznie (dla kapitału zgromadzonego po trzech latach, wcześniej więcej).

Innymi słowy, przy moich parametrach umowy, polisa inwestycyjne będzie lepsza wtedy gdy:
- będę wykonywać więcej niż jedną konwersję między funduszami różnych towarzystw w miesiącu,
- a moja inwestycja będzie przynosić stopę zwrotu konsekwentnie wyższą niż 18% rocznie

W każdym innymprzypadku taniej będzie robić konwersje między funduszami różnych towarzystw (jeśli to komuś w ogóle do szczęścia potrzebne) na platformie mBanku czy BossaFund niż utrzymywać polisę inwestycyjną.

No i ta stopa zwrotu. Ponad 18% rocznie praktycznie bez większej zmienności. Trzeba zjeść beczkę soli jako inwestor i na bazie tych doświadczeń zbudować mega strategię, żeby coś takiego mogło się udać. Bo przy niższej stopie zwrotu i tak taniej będzie co miesiąc konwertować niż ponosić stałą opłatę dla ubezpieczyciela na polisie.

Przypominam, że opłaty dla ubezpieczyciela są stałe, a konwersji między towarzystwami nie musimy wykonywać. Jeśli nie ma ku temu ważnych przesłanek, nie powinniśmy ich w ogóle wykonywać. Osobiście uważam konwersje typu Skarbiec Obligacja - UniKorona Akcje za totalną egzotykę. Dlaczego nie wykonać konwersji Skarbiec Obligacja - Skarbiec Akcja czy UniKorona Akcje - UniKorona Obligacje? W ten sposób pozostaniemy w obrębie dwóch niezależnych od siebie parasoli (jaki problem?) i unikniemy kosztów (podatku Belki).

W ogóle uważam, że bardzo częste konwersje są przejawem chaosu w myśleniu o własnej inwestycji oraz braku systematycznego podejścia, a nie wielkiego wyrafinowania.

Problem drugi: dostęp do „najlepszych” funduszy różnych towarzystw

Jaka jest najważniejsza różnica między polisą inwestycyjną a platformą typu mBank czy BossaFund, jeśli chodzi o dostęp do funduszy? Na polisie inwestycyjnej fundusze różnych towarzystw stanowią jeden parasol. W mBanku czy w BossaFund mamy łącznie dostęp do większej ilości funduszy niż na polisach, ale nie stanowią one jednego parasola. Większość towarzystw proponuje fundusze parasolowe skupiające subfundusze z własnej „stajni”.

Szybki przykład. W Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku dostępne są fundusze towarzystwa KBC, łącznie 12 różnych funduszy. Dziewięć z nich znajduje się „pod jednym, szerokim parasolem”, dwa kolejne pod innym parasolem i jest jeden samodzielny. Zamiany jednostek w obrębie niebieskiego i zielonego parasola (np. KBC Akcji Małych i Średnich Spółek - KBC Pieniężny albo KBC Papierów Dłużnych - KBC Globalny Akcyjny) są bezpłatne, nielimitowane i nie skutkują naliczeniem ewentualnego podatku Belki. Koszty utrzymywania oszczędności w takim parasolu mogą przez kilka czy kilkanaście lat ograniczać się tylko do opłaty za zarządzanie dla TFI, która występuje również na polisie inwestycyjnej. Nie ma dodatkowej warstwy opłat dla dystrybutora / ubezpieczyciela.

Fundusze parasolowy KBC

Ale być może byłoby lepiej móc „swobodnie przerzucać” oszczędności z towarzystwa do towarzystwa? Być może lepiej byłoby wybierać „najlepsze fundusze” na polisie inwestycyjnej? Być może ta możliwość byłaby warta więcej niż stałe opłaty dla ubezpieczyciela? Być może to po prostu się opłaca?

Sprawdźmy.

Proponuję następujący eksperyment. Weźmy wyniki sześciu funduszy z trzech towarzystw za okres luty 2012 - luty 2015 (3 lata). Będą to Legg Mason Akcji, Legg Mason Obligacji, Aviva Investors Polskich Akcji, Aviva Investors Obligacji, UniKorona Akcje oraz UniKorona Obligacje.

W pierwszej wersji sprawdźmy, jak poradzą sobie inwestycje wewnątrz trzech parasolów (poza polisą). Co miesiąc (wycena z 10 dnia) powiększamy rachunek o 350zł wpłaty. Jest ona dzielona w proporcjach 60% fundusz akcji, 40% fundusz obligacji. Zobaczymy, jak poradziło sobie takie zwykłe uśrednianie, a jak uśrednianie z kwartalnym rebalancingiem.

W drugiej wersji będziemy imitować polisę inwestycyjną. W tym scenariuszu inwestor może bez kosztów dokonywać konwersji między funduszami tych trzech towarzystw. To zachęca go do „aktywnego zarządzania” swoją inwestycją. Przyjmijmy również, że jest geniuszem i wróżbitą inwestycyjnym i co kwartał jest w stanie wybrać fundusze, które w kolejnych trzech miesiącach osiągną najlepszy wynik.

Również będziemy się trzymać alokacji 60% akcje, 40% obligacje. Po prostu co kwartał będziemy wybierać spośród sześciu dostępnych funduszy dwa najlepsze (mogą być z różnych towarzystw). To sprawia, że w naturalny sposób w tej wersji stosować będziemy miesięczne uśrednianie oraz kwartalny rebalancing.

Pytanie brzmi: czy naszemu wróżowi inwestycyjnemu opłaci się prowadzić polisę inwestycyjną, dzięki której może „swobodnie przerzucać środki” i „aktywnie zarządzać kapitałem”? Jak w porównaniu z jego wyjątkowymi umiejętnościami analitycznymi i możliwościami polisy inwestycyjnej wypadnie zwykły rebalancing w zwykłych funduszach parasolowych?

Ważne! Dobrze wiem, że eksperyment nie jest idealnie zorganizowany. Na polisach inwestycyjnych jest więcej funduszy i więcej towarzystw. Niektórzy doradcy finansowi, agenci ubezpieczeniowi i dostawcy narzędzi do zarządzania polisami (np. „algorytmów inwestycyjnych”) twierdzą, że ich strategie i sposoby są dużo bardziej wyszukane niż pospolita alokacja między klasy aktywów z okresowym rebalancingiem.

Co do pierwszej kwestii - większość funduszy parasolowych również oferuje więcej subfunduszy, klas aktywów i rynków. Wybrałem tylko dwa rodzaje (uniwersalny akcji i obligacji) oraz trzy towarzystwa (Legg Mason, Aviva Investors oraz Union Investment) ponieważ musiałem jakoś ograniczyć ilość danych. Zachęcam ciekawskich do zaprojektowania bardziej kompleksowego badania.

Co do drugiej kwestii - komercyjne narzędzia do zarządzania polisami, algorytmy i strategie są tak wyrafinowane, że nie śmiałbym nawet próbować dojść na czym polegają. Szczerze nie wiem, gdzie tkwi sekret „zarabiania 17,83% na polisach inwestycyjnych” czy inne tego typu legendy ludowe. Jednym z sekretów jest to, że te metody nie są weryfikowalne. Ale czy to ważne dla naiwnego, zdesperowanego inwestora, który jest gotowy ponieść kolejne koszty, żeby tylko ktoś bardzo mądry, wygadany i doświadczony udostępnił mu tajemnicę?

W każdym razieeksperyment, który proponuję porównuje dwie inwestycje prowadzone w oparciu o identyczne zasady w tym samym okresie (luty 2012 - luty 2015): alokację 60% w akcje, 40% w obligacje, z miesięcznym uśrednianiem za 350zł oraz kwartalnym rebalancingiem.

Czy wróż inwestycyjnyposiadający polisę inwestycyjną i zdolny do wybierania z wyprzedzeniem najlepszych funduszy akcji polskich lub obligacji wygra z prostaczkiem, który trzyma się subfunduszy wewnątrz jednego funduszy parasolowego (bez względu na ich wyniki)?

Na początek spójrzmy, jakie konwersje na swojej polisie wykonywał wróż inwestycyjny (wiedząc zawczasu, które fundusze z dostępnych okażą się strzałem w dziesiątkę). Na pierwszy ogień fundusze akcji polskich uniwersalne (kolor zielony to najlepszy fundusz w ujęciu kwartalnym oraz - co oczywiste - fundusz wytypowany przez wróża inwestycyjnego do jego genialnego portfela)

Najlepsze fundusze inwestycyjne

Wśród funduszy obligacji widać jeszcze większą przypadkowość. Ale to nic. Wróż inwestycyjny na swojej polisie był w stanie wyłapać te niuanse i stworzyć portfel złożony „wyłącznie z najlepszych funduszy inwestycyjnych”.

Najlepsze fundusze obligacji

Czas na wyniki. Od lutego 2012 do lutego 2015 każdy z inwestorów wpłacił na swój rachunek 12950zł. Jaka jest wartość portfela złożonego z najlepszych dostępnych funduszy w ujęciu kwartalnym oraz przy alokacji 60% akcje, 40% obligacje? 15045zł.

Ale chwileczkę? Wróż inwestycyjny mógł „bez kosztów” aktywnie „przerzucać środki” między „najlepszymi funduszami” różnych towarzystw tylko dlatego, że jego inwestycja miała formę polisy inwestycyjnej. Jakkolwiek by się to wróżowi nie podobało, jej koszty trzeba odjąć od ostatecznego wyniku. Jaka to kwota?

Jakiś wybitny, zaangażowany doradca finansowy powiedziałby pewnie, że niewiele. 1% tego czy tamtego powiększone o siamto i owamto. W każdym razie nic, co wymagałoby dokładnego omówienia.

Być może. Jako że od lutego 2012 roku prowadzę bardzo realną polisę inwestycyjną opartą o realną umowę (wcale nie taką złą) z miesięczną składką 350zł, proponuję użyć sumy opłat do lutego 2015 roku na mojej polisie. Jest to suma 920zł (więcej w tym artykule).

Czyli wróżowi, który co do joty wyłapał najlepsze fundusze akcyjne i dłużne na swojej polisie inwestycyjnej w ostatnich dwunastu kwartałach, pozostaje 14125zł po uwzględnieniu opłat dla ubezpieczyciela.

A jak w tym czasie wypadły inwestycje trzech prostaczków, którzy biernie (i zupełnie bez talentu wróżbiarskiego) utrzymywali alokację 60% akcje, 40% obligacje (z kwartalnym rebalancingiem) w poszczególnych funduszach parasolowych prowadzonych w mBanku, BossaFund lub bezpośrednio w towarzystwach?

Końcowa wartość dla towarzystwa Legg Mason: 13989zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Aviva Investors: 14035zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Union Investment: 14199zł

Średnia dla tych trzech towarzystw: 14074zł

Dla przypomnienia, końcowa wartość dla wróża inwestycyjnego wyłapującego co kwartał najlepszy fundusz akcyjny i dłużny w kolejnym kwartale: 14125zł

A co by było, gdyby prostaczek nie dokonywał co kwartał rebalancingu, tylko co miesiąc uśredniał za 350zł kupując za 60% tej kwoty fundusze akcji, a 40% fundusze obligacji? Oto wyniki:

Końcowa wartość dla towarzystwa Legg Mason: 13958zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Aviva Investors: 14014zł

Końcowa wartość dla towarzystwa Union Investment: 14180zł


Średnia dla tych trzech towarzystw: 14051zł

Podsumowanie

Zwykły parasol funduszy inwestycyjnych w jednym towarzystwie to moim zdaniem najbardziej niedocenione narzędzie długoterminowego oszczędzania w tym kraju. 

Aktywne zarządzaniefunduszami, przerzucanie środków między towarzystwami, nielimitowana ilość darmowych konwersji bez naliczania podatku Belki, algorytmy zysków i takie tam inne opowieści wigilijne nie mają wielkiego praktycznego znaczenia dla inwestora, który rozumie najważniejsze klasy aktywów i wie, co i jak chce z nimi zrobić. Dla niedoświadczonego, naiwnego klienta to są atrakcyjne, emocjonalne hasła (nie do zweryfikowania przy jego poziomie wiedzy), które przyciągną go do produktu, który akurat ktoś chce sprzedać.

Ileż to ja już słyszałem porównań, bajek i alegorii ocieplających polisy inwestycyjne. Że ubezpieczenia unit-link to takie „inwestycyjne Ferrari”, a zwykłe fundusze albo fundusze z IKE to co najwyżej Tarpan. No może Polonez. Że to taka „luksusowa skarbonka”. Że to „zaawansowane / innowacyjne / elastyczne / nowoczesne rozwiązanie”. Że to „sposób na przyszłość”.

To są niestety wyłącznie słowa.

Moja wersja wydarzeńjest następująca: polisy inwestycyjne to drogie, skomplikowane i restrykcyjne umowy, które nie nadają się jako domyślny, pierwszy produkt oszczędnościowy dla niedoświadczonych klientów.

Poza tym większośćich funkcjonalności można ze spokojem osiągnąć na zwykłych funduszach parasolowych, więc nawet bardziej doświadczeni klienci powinni dobrze przeliczyć i przemyśleć, czy opłaca im się utrzymywać oszczędności u ubezpieczyciela życiowego. Jakie korzyści w stosunku do tańszych i prostszych sposobów lokowania oszczędności płyną dla niego z takiej umowy?



Czy regularne oszczędzanie ma sens?

$
0
0
Napisałem kilkanaście krytycznych artykułów na temat programów regularnego oszczędzania w formie polisy inwestycyjnej. Zwracałem uwagę na to, jak dodatkowe opłaty dla ubezpieczyciela wpływają na rentowność inwestycji i utrudniają osiąganie atrakcyjnych stóp zwrotu. Podkreślałem, że tego typu umowy mogą być restrykcyjne i ryzykowne, szczególnie dla osób o nieuporządkowanych finansach i niewielkiej wiedzy o funduszach inwestycyjnych.

Jest jednak jedna rzecz w konstrukcji polis inwestycyjnych ze składką regularną, która mi się bardzo podoba - systematyczność. Mam okazję doświadczać tego na własnej skórze. Od trzech lat na moim koncie bankowym na 15. dzień miesiąca ustawiony jest stały przelew w wysokości 350zł do ubezpieczyciela. Mimo że przed podpisaniem tej umowy bardzo dużo oszczędzałem, nigdy nie miałem tego zorganizowanego z taką regularnością.

Czy regularne oszczędzanie ma sens? Czy warto budować swoje oszczędności z jakąś systematycznością? Gdzie regularnie oszczędzać?

Dobre nawyki związane z regularnym oszczędzaniem

Jak regularnie oszczędzać?
Systematyczne oszczędzanie (np. takiej samej kwoty w rytmie miesięcznym) podoba mi się przede wszystkim dlatego, że wymaga wdrożenia dobrych nawyków finansowych. Jakich?

Po pierwsze, jeśli na naszym rachunku bankowym, maklerskim, funduszowym czy ubezpieczeniowym ma się co miesiąc znaleźć jakaś kwota, nie możemy konsumować całych naszych zarobków. Nie możemy też żyć ponad stan. Gdybyśmy wszystko wydawali lub żyli na kredyt, z czego miałyby pochodzić nasze regularne oszczędności?

Po drugie, każdy system regularnego oszczędzania zmusza nas do myślenia i planowania przyszłości. Z jednej strony tego, „skąd weźmiemy kolejną ratę”, a z drugiej strony jak będziemy chcieli ją ulokować. Za tymi banalnymi zadaniami kryją się tak naprawdę bardzo ważne umiejętności - planowanie i panowanie nad bieżącym budżetem domowym oraz decydowanie o alokacji oszczędności w jakieś aktywa finansowe, za pośrednictwem jakiejś instytucji.

Po trzecie, regularne oszczędzanie dobrze wpasowuje się w naturalny rytm naszego życia. Zarabiamy i wydajemy również w dużej mierze w miesięcznym rytmie. Nasze nadwyżki finansowe nie pojawiają się nagle i w dużych ilościach, tylko są akumulowane mniejszymi partiami w czasie. W pewnym sensie każdy, kto oszczędza, oszczędza regularnie, ale większość z nas nie organizuje tego w formalny proces z jasnymi zasadami (podobny np. do programu regularnego oszczędzania na polisie inwestycyjnej).

Po czwarte, systematyczne oszczędzanie buduje bezpieczeństwo i niezależność finansową w miarę, jak powiększa się nasz kapitał. Jeśli jesteśmy krytyczni wobec tego, co robimy, uczymy się i mamy otwartą głowę, regularne zarządzanie swoimi oszczędnościami robi z nas też mądrzejszych, bardziej wymagających konsumentów usług finansowych.

Systematyczne oszczędzanie a procent składany

Jak działa regularne oszczędzanie? Przyjrzyjmy się mojej polisie inwestycyjnejrozpoczętej w lutym 2012 roku. Wpłaciłem wtedy na jej rachunek pierwsze 350zł. Przez ponad trzy lata wpłaciłem łącznie, w miesięcznych składkach, 12950zł. Udało mi się osiągać ok. 5% stopy zwrotu średniorocznie po wszystkich opłatach dla ubezpieczyciela, dzięki czemu wartość rachunku wynosi na koniec lutego 2015 roku 14016zł.

Nie jestem zwolennikiem oszczędzania za pośrednictwem ubezpieczycieli życiowych. Jeśli chodzi o fundusze inwestycyjne, zdecydowanie wolę zwykłe fundusze parasolowe u niskokosztowych dystrybutorów (np. mBank czy BossaFund) lub fundusze inwestycyjne „opakowane” w IKE (osobiście posiadam IKE Plus w ING TFI). Na nich również można oszczędzać regularnie, tyle że nie podpisujemy żadnej długoterminowej umowy w tej sprawie. Systematyczność musi wynikać z naszej nieprzymuszonej woli.

Dla klientówwymagających gwarancji kapitału i zysku (oraz wrażliwych na zmienność wyceny) najbardziej elastycznym sposobem bezpiecznego, regularnego oszczędzania będą zwykłe rachunki oszczędnościowe w bankach (np. BGŻ Optima czy BankSmart).

Gdziekolwiek byśmy systematycznie nie oszczędzali, najważniejsze jest to, że to, co w skali miesiąca wygląda na drobną kwotę (np. 50, 100, 200 czy 350zł), po kilku, kilkunastu latach konsekwentnego odkładania pieniędzy zamienia się w sumę pięciocyfrową, sześciocyfrową, a nawet siedmiocyfrową. Wszystko zależy od trzech czynników:

  • ile (co miesiąc) oszczędzamy,
  • jak długo oszczędzamy
  • jaka jest stopa zwrotu dla naszych oszczędności

Zacznijmy od scenariusza oszczędzania do skarpety, bez żadnych odsetek czy stóp zwrotu. Poniższa tabelka pokazuje, ile zgromadzimy po 3, 5, 7, 8, 10, 15, 20, 25, 30 latach odkładania co miesiąc 50zł, 100zł, 200zł, 350zł, 500zł, 750zł oraz 1000zł.

Czy warto regularnie oszczędzać?

Zaoszczędzone pieniądze nie muszą leżeć w skarpetce. Większość instytucji finansowych oferuje swoim klientom jakąś formę alokacji oszczędności, dzięki której pieniądze zarabiają na gwarantowanych odsetkach (np. w bankach) lub możliwym, choć nie gwarantowanym wzroście wartości aktywów (np. w funduszach inwestycyjnych czy przy bezpośrednim zakupie papierów wartościowych).

Przyjrzyjmy się, jak zareagują nasze regularne oszczędności, jeśli „przyłożymy” do nich trzy różne stopy zwrotu: 4%, 6% oraz 8% w skali roku. Długość oszczędzania oraz comiesięczne składki pozostawiamy bez zmian.

wzrost wartości kapitału przy stopie zwrotu 4% w skali roku
wzrost wartości kapitału przy stopie zwrotu 6% w skali roku
wzrost wartości kapitału przy stopie zwrotu 8% w skali roku
Jak widać, regularne oszczędzanie ma zdecydowanie większy sens, jeśli pieniądze są ulokowane w jakichś rentownych aktywach. Proszę dobrze się przyjrzeć tym tabelkom. Różnice są dramatyczne. Dla miesięcznych oszczędności w kwocie 50zł, wartość rachunku po 30 latach przy zerowym oprocentowaniu / stopie zwrotu to 18 tysięcy złotych. Przy stopie zwrotu 4% w skali roku to już dobrze ponad 34 tysiące złotych. Przy 6% to ponad 50 tysięcy złotych. Przy 8% to prawie 75 tysięcy złotych.

Inny przykład. Rachunek o końcowej wartości ok. 150 tysięcy złotych możemy osiągnąć na kilka sposobów:

a) oszczędzając 500zł miesięcznie przez 15 lat przy stopie zwrotu 6% w skali roku,
b) oszczędzając 500zł miesięcznie przez 25 lat przy zerowej stopie zwrotu,
c) oszczędzając 100zł miesięcznie przez 30 lat przy stopie zwrotu 8% w skali roku,
d) oszczędzając 1000zł miesięcznie przez 10 lat przy stopie zwrotu 4% w skali roku

Tak czy inaczej, naszym sprzymierzeńcem w procesie regularnego oszczędzania może być procent składany. To właśnie ta formuła jest odpowiedzialna za zdecydowanie szybszy przyrost kapitału, do którego okresowo dopisywane są odsetki lub powiększają go stopy zwrotu.

W tym miejscu warto też wspomnieć, że z kolei naszymi przeciwnikami w procesie regularnego oszczędzania są:

  • opłaty dla instytucji finansowych,
  • podatek od dochodów kapitałowych (tzw. podatek Belki),
  • inflacja wpływająca na realną siłę nabywczą oszczędności,
  • nasze decyzje, np. konsumpcja części kapitału lub zaniechanie systematycznych wpłat,
  • duże obsunięcia kapitału w przypadku ryzykownych aktywów (np. funduszy inwestycyjnych lub akcji spółek giełdowych), szczególnie jeśli realizujemy stratę

Jak i gdzie warto regularnie oszczędzać?

Regularne oszczędzanieto nie jest ekscytujący sposób na szybkie i łatwe bogactwo. To raczej rozważna postawa zakładająca systematyczne akumulowanie nadwyżek finansowych w formie jakichś aktywów (np. depozytów bankowych czy jednostek funduszy inwestycyjnych) z myślą o przyszłych wydatkach.

Najważniejsze, co możemy zrobić, żeby zorganizować proces regularnego oszczędzania to:

a) dostosować go do swoich możliwości i celów
- ile powinniśmy / możemy / chcemy komfortowo odkładać co miesiąc?
- jakie cele będziemy chcieli w przyszłości realizować z tych oszczędności (np. wydatki rodzinne, emerytura)
- kiedy przewidujemy początek konsumowania środków, jakie będzie jego tempo, itp.
- czy chcemy świadomie utrudnić sobie dostęp do tych oszczędności (np. podpisując wieloletnią umowę z ubezpieczycielem życiowym)?
- czy optymalnym miejscem dla tych oszczędności nie mogłoby być korzystne z punktu widzenia podatków IKE lub IKZE?

b) dostosować do swoich umiejętności
- czy interesują mnie tylko gwarantowane lokaty kapitału?
- czy rozumiem i potrafię poradzić sobie ze zmiennością wyceny ryzykownych klas aktywów (np. akcji, obligacji) oraz funduszy reprezentujących te klasy aktywów?
- czy chcę samodzielnie zarządzać inwestycją i czy wiem na starcie jak?
- czy chcę się uczyć w trakcie życia inwestycji?

c) zautomatyzować
- określić częstotliwość wpłat na konto oraz ich wysokość,
- ustawić zlecenie stałe z konta osobistego na rachunek bankowy / funduszowy / maklerski / ubezpieczeniowy powiązany z regularnym oszczędzaniem
- nie ulegać pokusie porzucenia lub zawieszenia regularnego oszczędzania przy pierwszych większych kłopotach życiowych czy rynkowych

d) opcjonalnie: spisać ze sobą umowę
- nasz mózg ma wiele innych rzeczy do roboty na co dzień; powinniśmy mu ulżyć i zapisać najważniejsze założenia swojego planu regularnego oszczędzania,
- na końcu artykułu sprzed roku pokazałem przykład takiej umowy z samym sobą (opartej o oszczędzanie za pomocą funduszy inwestycyjnych)

Jeśli chodzi o kwestię najlepszych miejsc do regularnego oszczędzania, jestem zwolennikiem podstawowych klas aktywów (dłużne i udziałowe papiery wartościowe) oraz podstawowych instytucji finansowych. Moje oszczędności znajdują się:

a) w systemie bankowym (depozyty),
b) na rynku kapitałowym i pieniężnym (fundusze inwestycyjne, akcje, obligacje)
c) w systemie ubezpieczeniowym (ubezpieczenie na życie oparte o ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe)

Korzystam z IKE (w towarzystwie funduszy inwestycyjnych ING) oraz IKZE (w biurze maklerskim BDM). Szczególnie IKE i IKZE Plus w ING TFI to idealne miejsce do regularnego oszczędzania (niskie koszty, duży wybór funduszy, w tym bardzo przewidywalnych jak ING Gotówkowy, optymalizacja podatkowa).

Tylko na polisie inwestycyjnej oszczędzam z absolutną regularnością (taki sam przelew tego samego dnia co miesiąc). Na inne rachunki oszczędności wpływają z mniejszą lub większą systematycznością. Chętnie wykorzystuję roczne limity IKZE i IKE, ale tylko wtedy, gdy wiem, że tych oszczędności nie będę przez lata potrzebował. Pierwszym miejscem, do jakiego trafiają moje nadwyżki finansowe są zwykłe konta oszczędnościowe (BGŻ Optima oraz BankSmart).

Nie posiadam wiedzy ani wielkiego entuzjazmu, jeśli chodzi o lokowanie oszczędności w metalach szlachetnych, obiektach kolekcjonerskich, dziełach sztuki, itp. Z kolei nieruchomości to nie jest zbyt praktyczna klasa aktywów, jeśli ktoś dysponuje drobną kwotą oszczędności miesięcznie oraz poszukuje miejsca dla płynnych zasobów. Spotkałem się już z odwrotnymi opiniami, więc nie będę nalegał, że moja wersja wydarzeń jest prawidłowa. Niech każdy robi to, co uważa za słuszne.

Czy warto regularnie oszczędzać?

Moim zdaniem tak. Systematyczne oszczędzanie to pochodna dobrych nawyków finansowych, które po prostu warto kultywować:

  • nie konsumowanie całych zarobków,
  • nie zadłużanie się ponad miarę,
  • planowanie przyszłości i budowanie z myślą o niej kapitału,
  • zabezpieczanie się na wypadek niespodziewanych wydatków,
  • nie uprawianie hazardu własnymi pieniędzmi, nie poleganie na losie czy przypadku jako „dostawcy” bogactwa,
  • podnoszenie swojej wiedzy o produktach i instytucjach finansowych

Osobiście nigdy nie potrzebowałem formalnej umowy z instytucją finansową, żeby zorganizowała mi proces systematycznego oszczędzania. Odkąd pracuję, staram się co miesiąc wydawać mniej niż zarabiam, a różnicę korzystnie lokować. Z trzyletnich doświadczeń z polisą inwestycyjną widzę jednak, że takie sformalizowanie procesu oszczędzania, choćby dla części nadwyżek finansowych, może być pomocne. Możemy za to zapłacić ubezpieczycielowi życiowemu (dość słono) lub spisać luźną umowę z samym sobą (przykład dla funduszy inwestycyjnych).



Jak rozliczyć ulgę emerytalną IKZE w zeznaniu podatkowym PIT za 2014 rok?

$
0
0
Odkąd prowadzęindywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego, trochę chętniej i zdecydowanie szybciej składam roczne zeznanie podatkowe. Dzięki składce na IKZE pomniejszającej w zeznaniu PIT mój roczny dochód jestem praktycznie pewien, że wykażę nadpłatę podatku i urząd będzie musiał zwracać mi pieniądze. Czy jest ktoś, kto nie chce płacić niższych podatków?

Swoje rozliczeniepodatkowe za 2014 rok złożyłem na początku lutego tego roku, a jakiś tydzień po tym miałem już zwrot nadpłaconego podatku na swoim koncie bankowym. Cały podatek dochodowy z bieżącej pracy za 2014 rok płaciłem według pierwszej stawki podatkowej (18%), więc (maksymalne) wpłaty na IKZE pomniejszyły go o 809zł. Jeśli ktoś płaci część podatku według wyższej stawki podatkowej (32%), będzie mógł odzyskać dzięki wpłatom na IKZE w 2014 roku do 1438zł.

Jak to zrobić? Jak rozliczyć ubiegłoroczne wpłaty na indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego w rozliczeniu podatkowym PIT za 2014 rok?

Jak rozliczyć IKZE w PIT 2014?
IKZE w rozliczeniu podatkowym – podstawowe informacje

a) kto może odliczyć wpłaty na IKZE od dochodu?

Wpłatyna indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego pomniejszą dochód do opodatkowania wszystkim, którzy rozliczają się:

1.na zasadach ogólnych według skali podatkowej (deklaracje PIT-37 i PIT-36)
2.za pomocą ryczałtu ewidencjonowanego (PIT-28)
3.liniowo w skali 19% (PIT-36L)

Zdecydowanawiększość osób pracujących na umowę o pracę, umowy cywilnoprawne (zlecenie, dzieło), prowadzących własną działalność gospodarczą oraz pobierających świadczenia społeczne może korzystać z odliczenia składki na indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego od podstawy opodatkowania.

b)kiedy należy dokonać wpłaty?

W zeznaniu podatkowym za 2014 rok, który należy złożyć w urzędzie skarbowym do końca kwietnia 2015, wykazujemy wpłaty na IKZE dokonane w 2014 roku. Pieniądze musiały być zaksięgowane do 31 grudnia 2014 roku. Nie liczy się data przelewu z naszego konta, tylko data wpływu na konto dostawcy indywidualnego konta zabezpieczenia emerytalnego.

Wpłatydokonane w tym roku (2015), bez względu czy dotarły na nasz rachunek IKZE 2 stycznia 2015, czy 31 grudnia 2015, będziemy mogli rozliczyć dopiero w zeznaniu podatkowym za obecny rok, który złożymy do końca kwietnia przyszłego roku (2016).

Innymi słowy, jeśli ktoś obudził się w marcu czy kwietniu 2015 roku i chce wykorzystać ulgę emerytalną IKZE w zeznaniu podatkowym za 2014 rok, nie będzie to możliwe. Chyba że wie, jak cofnąć czas. Do zeznania podatkowego PIT za 2014 trafiają tylko wpłaty na IKZE zaksięgowane do końca 2014 roku.

Tak to wygląda na diagramie:


Rozliczenie PIT 2014 IKZE

W tym roku na IKZE można wpłacić 4750,80zł - taki jest limit wpłat na IKZE w 2015 roku.

c) gdzie rozlicza się IKZE?

Czy wpłaty na IKZE można odliczyć dopiero w zeznaniu rocznym, czy można je odpisywać w trakcie roku, np. wtedy, gdy faktycznie dokonujemy przelewów do naszego dostawcy indywidualnego konta zabezpieczenia emerytalnego?

Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym (artykuł 26, ustęp 6g), „odliczenia, o którym mowa w ust. 1 pkt 2b (czyli: „wpłat na indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego dokonanych przez podatnika w roku podatkowym, do wysokości określonej w przepisach o indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego) dokonuje się w zeznaniu podatkowym”. 

d)czy wpłaty na IKZE można odliczyć od dochodu przy wspólnym rozliczeniu z małżonkiem?

Jak najbardziej. Wszystko, co wiem na ten temat, znajduje się w specjalnym artykule sprzed kilku tygodni. W bardziej złożonych problemach podatkowych polecam kontaktowanie się z Krajową Informacją Podatkową.


Jak rozliczyć ulgę emerytalną IKZE w zeznaniu podatkowym za 2014?

Osobiście rozliczyłem się za pomocą darmowego programu Ministerstwa Finansów e-deklaracje. Jego zaletą jest w całości elektroniczny proces składania zeznania oraz automatyczne obliczanie należności. Naszym zadaniem jest wyłącznie wprowadzenie danych i wysłanie gotowych dokumentów przez internet.

Wszystkie ulgi podatkowe, w tym wpłaty na IKZE, znajdują się na specjalnym, dodatkowym formularzu PIT/O dołączanym do zeznania głównego.

Jak rozliczyć ulgę podatkową IKZE w PIT za 2014?a

Żeby dołączyć go do głównego zeznania podatkowego, należy wpisać numer załącznika w sekcji K głównego zeznania w punkcie 137 (PIT/O). Jeśli nie mamy innych załączników, możemy wpisać w punkcie 137 numer 1. Do głównego zeznania zostanie dodany pusty formularz PIT/O.

Odliczenia od dochodu w zeznaniu podatkowym 2014 IKZE

Miejsce na dane o wpłatach na IKZE w 2014 znajdziemy w sekcji B tego formularza, czyli odliczenia od dochodu (przychodu). Jeśli rozliczamy się sami, w miejsce 29 wpisujemy wartość wpłat na IKZE, jakie wykonaliśmy w 2014 roku. Jeśli rozliczamy się wspólnie z małżonkiem, który również prowadzi IKZE, w miejscu 30 wpisujemy wartość wpłat na IKZE małżonka.

Ulga emerytalna IKZE - zeznanie podatkowe za 2014

I tyle. System automatycznie pomniejszy dochód (podstawę opodatkowania) w głównym zeznaniu podatkowym. W efekcie pomniejszy się podatek do zapłaty. W moim przypadku po wszystkich odliczeniach pojawiła się nadpłata i konieczność zwrotu pieniędzy przez urząd skarbowy na moje konto bankowe. Nie zawsze musi tak być. Jeśli ktoś miał dużą niedopłatę, wpłata na IKZE może spowodować jedynie zmniejszenie niedopłaty, ale i tak będziemy musieli dopłacić urzędowi skarbowemu.

W każdym razie dzięki odliczeniu wpłaty na IKZE za 2014 pomniejszymy nasze obciążenia podatkowe za ubiegły rok. Ze zwrotem podatku możemy zrobić, co nam się żywnie podoba. I co najważniejsze: nie jest opodatkowany!

Czym nie jest ani IKE, ani IKZE – część druga

$
0
0
To jest druga część artykułu, w którym proponuję podejść do IKE i IKZE od trochę innej strony. Jak? Skupiając się na tym, czym na pewno nie są te dwa typy rachunków. Założenie jest takie, że jeśli dobrze wiemy, czym coś nie jest, lepiej rozumiemy, czym tak naprawdę jest. Jestem wielkim zwolennikiem wyjaśniania wątpliwości do upadłego, a nie bazowania na ogólnikach, uprzedzeniach, uproszczeniach czy emocjach.

Podobnie jakpierwszą część artykułu, również tą mam zamiar oprzeć o komentarze oraz pytania czytelników zadawane przez e-mail. W poprzedniej częścizaproponowałem, że o IKE i IKZE nie powinniśmy automatycznie myśleć jak o dożywotnim świadczeniu pieniężnym podobnym do emerytury z powszechnego systemu. Nie powinniśmy traktować tych kont jak pewnej recepty na korzyści finansowe z niższych podatków – liczy się również umiejętność prowadzenia długoterminowej, rentownej inwestycji finansowej. Nie powinniśmy również oczekiwać, że każda forma IKE lub IKZE gwarantuje utrzymanie wartości kapitału oraz wypłatę zysku – ryzykowne klasy aktywów są ryzykowne również na IKE i IKZE. Więcej w pierwszej części tego artykułu.

Czym jeszcze nie jest IKE i IKZE? W jakich kategoriach nie powinniśmy o tych rachunkach myśleć, jeśli chcemy mieć jasny obraz sytuacji?

Czym jeszcze nie są ani IKE, ani IKZE
1. IKE i IKZE to nie jest gotowy produkt finansowy

Odróżnijmy dwie rzeczy.

a) IKE i IKZE jako ogólne konstrukcje prawne mające swoje źródło w ustawie o indywidualnych kontach emerytalnych i indywidualnych kontach zabezpieczenia emerytalnego,

b) rachunki IKE i IKZE oferowane przez konkretne instytucje finansowe w konkretnych instrumentach finansowych, np. IKE Obligacje, IKE Plus w ING TFI czy IKZE w domu maklerskim BOŚ.

IKE i IKZE to nie jest gotowa propozycja. To nie jest gotowy produkt. To tylko konstrukcja prawna, w którą pięć typów instytucji finansowych – banki, towarzystwa funduszy inwestycyjnych, zakłady ubezpieczeń, powszechne towarzystwa emerytalne oraz domy maklerskie – może „opakować” swoje usługi.

Innymi słowy IKE i IKZE to abstrakcja. W naturze nie występują „czyste” IKE i IKZE. Nie ma też domyślnego czy też obiektywnie najlepszego dla wszystkich IKE czy IKZE. To tylko konstrukcje prawne. Za to IKE z rachunkiem oszczędnościowym w Banku Millennium albo IKZE z funduszami inwestycyjnymi Legg Mason to konkret. Takie umowy rzeczywiście można podpisać. Na takich rachunkach rzeczywiście można oszczędzać.

Zauważyłem, że wiele osób ma problemy z przetrawieniem tej różnicy. Ktoś napisał kiedyś taki komentarz: „Nie wierzę w IKE (…) Mój znajomy, który wpłacił na III filar 27 tyś, po 3 latach odebrał 24 tyś”. Czy konstrukcja IKE odpowiedzialna jest za to, że ktoś stracił pieniądze? Nie. Za stratę pieniędzy odpowiedzialne są:

1) niewłaściwy dobór konkretnej oferty IKE (np. zbyt drogiej, niedostosowanej do naszych umiejętności, potrzeb czy możliwości)

oraz

2) indywidualne błędy inwestycyjne w trakcie prowadzenia IKE (np. lokowanie oszczędności w fundusze akcyjne / obligacyjne z „filozofią” kupuję drogo, gdy są popularne, sprzedaję tanio, gdy na rynku mamy trudny okres i nikt nie chce akcji / obligacji)


IKZE w PKO

Szczególnie interesujemnie ostatnie zdanie. „Chyba jednak podziękuję (w domyśle: za IKE i IKZE) i zostanę przy lokatach i funduszach inwestycyjnych”. Czy jest jakaś sprzeczność między lokatami i funduszami oraz IKE i IKZE? Nie ma żadnej. Można mieć lokatę „opakowaną” w IKE (np. w Banku Millennium albo w bankach spółdzielczych) i korzystać na braku podatku Belki przy kapitalizacji odsetek oraz (po spełnieniu warunków) w momencie wypłaty. Można prowadzić inwestycję w funduszach inwestycyjnych „opakowaną” w IKZE i korzystać z 1)odliczenia rocznej składki od dochodu w zeznaniu podatkowym PIT z bieżącej pracy, 2) braku podatku Belki przez cały okres trwania inwestycji.

W tym komentarzu ktoś wybrał słabą ofertę IKZE, nie wiedział o opłatach, wpłacił pieniądze i po przyjrzeniu się sytuacji natychmiast się uprzedził. Co więcej, nie krytykuje tak naprawdę swojego dostawcy IKZE ani swojej niskiej wiedzy, tylko całą konstrukcję IKZE. Zdaję sobie sprawę, że być może nieelegancko jest wskazywać w ten sposób czyjeś błędy, ale mam nadzieję, że to ma walor edukacyjny.

IKE i IKZE jako konstrukcja prawna to coś innego niż konkretne oferty IKE i IKZE w różnych instytucjach finansowych. Jeśli mówimy o tym pierwszym, tak naprawdę obracamy się w kręgu ustawy o IKE i IKZE. Jeśli mówimy o tym drugim, obracamy się w kręgu konkretnych umów, regulaminów, tabeli opłat, a także instrumentów finansowych w różnych instytucjach. Pomiędzy jednym i drugim są ważne związki, ale jedno i drugie to w żadnym wypadku nie jest to samo.

Przygotowałem prosty schemat, który powinien to wszystko dobrze ilustrować (kliknij, żeby powiększyć). Największy okrąg to konstrukcja prawna IKE, która bierze się z ustawy. Każda umowa IKE musi zgadzać się z literą ustawy. Pięć średnich okręgów reprezentuje pięć rodzajów instytucji finansowych uprawnionych do prowadzenia indywidualnych kont emerytalnych. Na tym poziomie też bardzo ważne są zapisy ustawy. Najmniejsze okręgi to IKE w konkretnych instytucjach. Podałem kilka przykładów dla IKE w domach maklerskich. Na tym poziomie najważniejsze są zapisy umowy z konkretną instytucją finansową, regulaminu oraz tabeli opłat i prowizji.

Jak działają IKE i IKZE?

Taki sam model myślenia sprawdzi się przy rozbijaniu na części pierwsze rynku IKZE.

Gdy następnym razem ktoś będzie krytykować albo wychwalać IKE lub IKZE, warto zastanowić się, o czym mówi. A nawet sprawdzić, czy wie, o czym mówi. Czy chodzi mu o konstrukcję prawną (ustawę), czy jakiś konkretny produkt lub grupę produktów. A może o jeszcze coś innego. 


2. IKE i IKZE to nie to samo co OFE

Odróżnijmy dwie rzeczy.

a) obecny, rzeczywisty stan prawny

b) subiektywne opinie różnych ludzi (w tym anonimowych "komentatorów" w internecie) dotyczące tego, jak wygląda stan prawny i jak się może zmienić w przyszłości

Pozwolę sobie przytoczyć rozmowę z jednym czytelnikiem sprzed kilku miesięcy. W komentarzu co prawda nie mówi wprost, że IKE i IKZE działają tak samo jak OFE, ale jest gotowy postawić godność ważnej części swojego ciała na to, że środki na IKE i IKZE podzielą los środków w OFE i zostaną „ukradzione”.

Czy IKE i IKZE to to samo co OFE?

Podsumujmy:

Po pierwsze, IKE i IKZE nie są częścią powszechnego systemu emerytalnego (jak OFE). Przez powszechny rozumiem obowiązkowy dla wszystkich pracujących oraz administrowany przez państwo. IKE i IKZE to dobrowolne rachunki. Tylko od nas zależy, czy i jak będziemy na nich oszczędzać. Ważnym ograniczeniem są tylko roczne limity wpłat (tutaj dla IKE w 2015, tutaj dla IKZE w 2015) .

Po drugie, właściciele oszczędności zgromadzonych na IKE i IKZE mają stały dostęp do swoich pieniędzy – możliwe są częściowy zwrot oraz całkowity zwrot środków. To my decydujemy również o sposobie i czasie wypłaty oszczędności. Członkowie OFE nie mogą i nigdy nie mogli dysponować swoimi pieniędzmi.

Po trzecie, właściciele IKE i IKZE mają bezpośredni wpływ na to, w jakiej instytucji i w jakiej klasie aktywów chcą oszczędzać. Nie musi być to fundusz emerytalny czy inwestycyjny. Mogą być to depozyty bankowe, ubezpieczenia na życie czy detaliczne obligacje skarbowe. OFE to mocno regulowane fundusze inwestycyjne, które muszą trzymać się ustawowych zasad alokacji środków w różne klasy aktywów (np. nie mogą posiadać obligacji i innych instrumentów dłużnych gwarantowanych przez Skarb Państwa, mają limity co do inwestowania za granicą, itp.).

Zresztą utożsamianie IKE i IKZE z OFE może prowadzić do naprawdę zaskakujących wniosków. Jakiś czas temu czytelnik zapytał mnie, czy powinien przenieść pozostałe po ostatnich zmianach środki ze swojego OFE do IKE. Tyle tylko że taki transfer jest niemożliwy. Ani w jedną, ani w drugą stronę. To są zupełnie odrębne systemy. Nie ma między nimi tego rodzaju połączenia. Poniżej cała rozmowa.

Transfer pieniędzy z OFE do IKE lub IKZE

Inna sprawa, że IKE i IKZE jest wrzucane z OFE do jednego worka, dlatego że polscy politycy „rozkopali” i „rozhuśtali” system emerytalny do tego stopnia, że nikt nie wierzy w sensowność i trwałość jakiegokolwiek jego elementu. Rozumiem te silne, negatywne emocje. Są moim zdaniem uzasadnione. Ale osobiście nie chcę zatrzymywać się na takich emocjonalnych uprzedzeniach. Poniżej jedna z rozmów, którą odbyłem na tej stronie z osobą, która niedawno odkryła IKE i IKZE i natychmiast zrównała je z OFE.

Czy IKE i IKZE to oszustwo?



Najlepsza lokata bankowa i konto marca i kwietnia 2015

$
0
0
4% w skali roku na trzymiesięcznej lokacie bankowej do 10 tysięcy złotych, do 65zł dodatkowego bonusu pieniężnego oraz darmowe konto osobiste proponują Raiffeisen Polbank oraz Comperia we wspólnej akcji promocyjnej. Z tej okazji nie wypada nie skorzystać.

Nigdy nie byłemklientem Raiffeisen Polbanku, dzięki czemu spełniam jeden z warunków uczestniczenia w promocji, czyli nieposiadanie rachunku oszczędnościowo-rozliczeniowego w tym banku.

Najbardziej zależy mi na lokacie bankowej na 4% w skali roku (zakładanej przez aplikację mobilną) oraz dodatkowych bonusach pieniężnych (łącznie 65zł netto). Konto osobiste zakładam, bo muszę – to integralna część promocyjnego pakietu. Przy składaniu wniosku zrezygnowałem z karty płatniczej – korzystam z kart w innych bankach, a ta do promocyjnego konta kosztuje 3zł miesięcznie. Lepiej to od razu odstrzelić. Chyba że ktoś potrzebuje nowej lub jeszcze jednej karty.

Jak założyćnajlepszą lokatę bankową i konto bankowe marca i kwietnia 2015, żeby cieszyć się świetnymi warunkami oraz premiami pieniężnymi?   

Najlepsza lokata bankowa marzec kwiecień 2015
Dobra lokata bankowa i dobre konto – marzec i kwiecień 2015

Organizatorem promocji jest firma Comperia. Tylko wnioski złożone za pośrednictwem specjalnie stworzonej na potrzeby tej oferty strony internetowej oraz przejście całej procedury zgodnie z regulaminem uprawniają do otrzymania bonusów pieniężnych. To również Comperia wypłaci nam do 29 maja 2015 roku do 65zł premii za założenie konta oraz lokaty w Raiffeisen Polbank.


Jakie są najważniejszecechy Konta Wymarzonego w Raiffeisen Polbank, które zakładamy?

a) jest zakładane i prowadzone bezpłatnie
b) wypłaty z wszystkich bankomatów w Polsce są bezpłatne
c) przelewy przez system internetowy są bezpłatne
d) karta płatnicza kosztuje 3zł miesięcznie, ale można z niej zrezygnować na etapie składania wniosku
e) wszystkie środki na koncie osobistym są oprocentowane (w tej chwili do 2% w skali roku)
f) bank udostępnia bankowość internetową oraz mobilną

Jakie są najważniejszecechy Lokaty Mobilnej?

a) oprocentowanie nominalne 4% w skali roku
b) okres trwania – trzy miesiące
c) minimalna kwota depozytu – 1 tysiąc złotych
d) maksymalna kwota depozytu – 10 tysięcy złotych

Organizator promocji i pośrednik w całej akcji, firma Comperia, wypłaca dodatkowo bonusy pieniężne, łącznie 65zł „na rękę”:

a) 55zł za założenie Konta Wymarzonego przez tę stronę internetową
b) 10zł za założenie Lokaty Mobilnej przez aplikację mobilną Raiffeisen Polbank

Pieniądze zostanąwypłacone do 29 maja 2015 roku przelewem na Konto Wymarzone w Raiffeisen Polbank, które założyliśmy w promocji. Ważnym krokiem w tej procedurze będzie wypełnienie danych do przelewu – będzie na to 5 dni roboczych od momentu otrzymania od Comperii wiadomości e-mail z instrukcjami. Taki e-mail powinniśmy otrzymać do 15 maja tego roku.

Poniższa tabelkapokazuje, jakie korzyści (netto) można osiągnąć uczestnicząc w tej promocji w zależności od tego, jaką kwotę zdeponujemy na Lokacie Mobilnej. Przy założeniu, że lokujemy na trzy miesiące 10 tysięcy złotych i spełniamy wszystkie warunki wypłaty premii, wzbogacimy się o prawie 150zł.


Gdzie założyć najlepszą lokatę bankową - marzec kwiecień 2015


Czy są jakieś ważne warunki wzięcia udziału w promocji ComperiaBonus?

a) nie możemy być posiadaczami konta w Raiffeisen Polbank (oferta dla nowych klientów)
b) musimy zarejestrować się na specjalnej stronie promocji i za jej pośrednictwem złożyć wniosek o Konto Wymarzone w Raiffeisen Polbank
c) musimy poprawnie wypełnić dane osobowe na etapie rejestracji w ComperiaBonus, przy składaniu wniosku o konto oraz po otrzymaniu e-maila o bonusach pieniężnych w połowie maja

Jak założyć najlepszą lokatę bankową i konto osobiste marca i kwietnia 2015 – krok po kroku

Cała procedura dzieli się na dwie ważne części:

a) rejestracja na stronie organizatora (skąd zaczniemy składać wniosek i gdzie wypełnimy potem dane do premii)
b) złożenie wniosku o założenie Konta Wymarzonego i podpisanie umowy z Raiffeisen Polbank

Pierwszy krok to rejestracja na stronie organizatora promocji– zostawiamy swoje imię, nazwisko, numer telefonu oraz adres e-mail do komunikacji w trakcie trwania akcji.

Gdzie najlepsza lokata w marcu i kwietniu 2015

Otrzymamy wiadomośćtekstową na telefon z potwierdzeniem rejestracji oraz – co ważniejsze – e-mail z dalszymi instrukcjami oraz odnośnikiem do naszego profilu na stronie ComperiaBonus.

Lokata z bonusem marzec i kwiecień 2015

Ustalamy hasło do profilu w ComperiaBonus (warto zapisać – będziemy tam wracać, chociażby w maju, żeby wypełnić dane do przelewu bonusów), a potem logujemy się do niego. Możemy przejść do składania wniosku o założenie Konta Wymarzonego w Raiffeisen Polbank.

Gdzie ulokować pieniądze w marcu i kwietniu 2015

W tym momencie jesteśmy przenoszeni na stronę Raiffeisen Polbank, gdzie mamy do wyboru dwa tryby zakładania konta:

a) przez internet za pomocą przelewu na 1zł z innego banku

b) przez kuriera

Wniosek o założenie lokaty bankowej i konta

W kolejnych krokach wypełniamy dane osobowe, a także precyzujemy umowę. Na tym etapie można zrezygnować z karty płatniczej i naklejki, które są źródłem kosztów (3zł miesięcznie). Wystarczy „odhaczyć”, że nie chcemy z nich korzystać.

I tyle. Bank w najbliższym dniu roboczym przetworzy nasz wniosek i otrzymamy dostęp do bankowości internetowej. Będziemy również mogli zainstalować na naszym urządzeniu mobilnym aplikację Mobilny Bank, przez którą założymy Lokatę Mobilną na 4% w skali roku.

Lokata Mobilna i Konto Wymarzone w Raiffeisen Bank

Z oferty można skorzystać (do 15 kwietnia, choć organizatorzy zastrzegają, że jest to oferta limitowana i ta data może się zmienić) rejestrując się przez tę stronę internetową organizatora.

Czy warto skorzystać z tej promocji?

Szczerze, nie widzę powodów, żeby z niej nie skorzystać. Chyba że ktoś z zasady nie lubi uczestniczyć w tego typu akcjach. Dla mnie najważniejsze w całej promocji są Lokata Mobilna na 4% w skali roku (jeśli wliczymy bonusy od organizatora, najlepsza lokata bankowa w marcu i kwietniu 2015) oraz 65zł premii.

Nowego konta osobistego nie potrzebuję, ale chętnie z ciekawości rzucę okiem na system transakcyjny i aplikację mobilną Raiffeisen Polbanku. Przyznaję jednak bez bicia, że szanse, że ten bank znajdzie we mnie po promocji wiernego i aktywnego klienta są bliskie zeru. Jestem szczęśliwie związany z innymi bankami i nie widzę potrzeby zmiany.

Z oferty można skorzystać (do 15 kwietnia, choć organizatorzy zastrzegają, że jest to oferta limitowana i ta data może się zmienić) rejestrując się przez tę stronę internetową organizatora.

Tutaj wszystkie artykuły o ofertach bankówlokatach bankowych oraz funduszach inwestycyjnych.

Gdzie założyliśmy IKE mojej żonie i dlaczego?

$
0
0
Moja żona jest ode mnie o rok starsza, ale oszczędzanie na prywatną emeryturę ma w głębokim poważaniu. Nic a nic jej to nie obchodzi. I ma rację!

Dlaczego wczesna trzydziestolatka miałaby ustawiać wysoki priorytet dla czegoś, co wydarzy się za kilkadziesiąt lat? Dlaczego miałaby żyć odległą przyszłością, gdy jest tysiąc ważniejszych rzeczy, które dzieją się na bieżąco i absorbują nas – również finansowo – tu i teraz? Chociażby „ogarnianie” dwójki małych dzieci i domu, dbanie o swoją pozycję zawodową, dalszą edukację, zdrowie, wypoczynek, itp.

Ale gdy zwierzyła mi się, że chciałaby regularnie odkładać po 100zł miesięcznie dla każdego z naszych dwóch synów, tylko nie wie, jak to najlepiej zorganizować, nie zastanawiałem się długo. Przy tego typu kilkunastoletnim celu grzechem byłoby nie wykorzystać korzyści podatkowych powiązanych z indywidualnym kontem emerytalnym. Poleciłem jej założenie IKE, na które co miesiąc będzie trafiać (co najmniej) 200zł „dla dzieci”.

W jakiej instytucji finansowej założyliśmy mojej żonie indywidualne konto emerytalne i dlaczego? Jakimi kryteriami się kierowaliśmy?

Problem i rozwiązanie

IKE w Banku Millennium
Sytuacja wyglądała następująco. Moja żona chciała regularnie oszczędzać „na przyszłość dzieci” niewielkie kwoty. Ten cel „kręcił” ją bez porównania bardziej niż oszczędzanie na emeryturę – sama z nim do mnie przyszła. Tutaj więcej o tym, czy warto regularnie oszczędzać.

Po rozmowiezdecydowaliśmy, że najważniejsze jest dla nas, żeby proces oszczędzania był:

a) bezpieczny i jasny dla mojej żony,
b) nieangażujący,
c) praktyczny i wygodny.

Pod to dobieraliśmy indywidualne konto emerytalne. Mi zależało na tym, żeby nie narzucać swoich przekonań i preferencji co do długoterminowego oszczędzania. W pierwszym momencie zapaliłem się, że powinniśmy założyć żonie IKE w funduszach inwestycyjnych z jakąś stonowaną alokacją między klasy aktywów (np. 20% udziały, 80% dług) i okresowym rebalancingiem, ale szybko porzuciłem tę myśl.

Moja żona nigdy w ten sposób nie oszczędzała, nie wykazywała ochoty, żeby to zmienić, a na dodatek zaabsorbowała „z otoczenia” sporo negatywnych uprzedzeń do tej formy oszczędzania („A jak stracimy te pieniądze?”). Najważniejsza była dla niej przewidywalność, bezpieczeństwo i wygoda, a nie szansa na wyższe stopy zwrotu.

Mimo że sam prowadzę swoje indywidualne konto emerytalne w funduszach inwestycyjnych (IKE Plus) i zarządzam kilkoma (sub)portfelami naszych oszczędności (np. w funduszach parasolowych w Supermarkecie Funduszy Inwestycyjnych mBanku i BossaFund, na polisie inwestycyjnej oraz na rachunkach maklerskich), nie chciałem przejmować kontroli nad tym „projektem oszczędnościowym” mojej żony. W ogóle niechętnie doradzam innym, nawet rodzinie, w co dokładnie i jak lokować pieniądze, jeśli chodzi o tzw. ryzykowne klasy aktywów. Wystarczy mi, że biorę pełną odpowiedzialność za siebie - niektórzy nawet z tym mają problem.

W tej sytuacji do parametrów mojej żony najlepiej pasowało albo IKE w rachunku oszczędnościowym w banku, albo IKE w detalicznych obligacjach skarbowych w domu maklerskim PKO BP. To są przewidywalne, jasne i „bezpieczne” sposoby oszczędzania.

Drugim kryterium była wygoda i praktyczność. Chodziło o to, żeby bez wysiłku podpisać umowę. Jeśli to możliwe – nie mnożyć dodatkowych bytów bankowych, haseł i loginów, a także mieć wgląd w stan konta. W tym momencie odpadły wszelkie banki spółdzielcze, które miewają na rachunkach IKE bardzo atrakcyjne oprocentowanie, ale do założenia konta konieczna jest wizyta w oddziale (np. w Miliczu, Wołominie, Oleśnicy, Czarnym Dunajcu albo Jordanowie).

Najprostszym rozwiązaniem byłoby IKE w rachunku oszczędnościowym w banku, z którego usług i tak już korzysta moja żona. Tak się składa, że jej bank (Millennium Bank) od wielu lat ma wyróżniającą się ofertę depozytową na IKE. Ma też oddział kilka minut pieszo od miejsca, gdzie mieszkamy.

Zdecydowaliśmy się więc na podpisanie umowy o rachunek oszczędnościowy IKE w Millennium Banku, który został zintegrowany z kontem osobistym (Konto 360°) w Millennium Banku. Moja żona widzi ten rachunek w swojej „normalnej” bankowości internetowej oraz w aplikacji mobilnej. Może łatwo robić przelewy. Nie musi pamiętać innych loginów i haseł, żeby monitorować stan oszczędności.

Wszystkie warunki spełnione. Mamy sposób na regularne oszczędzanie „na przyszłość dzieci”, który jest:

a) bezpieczny i jasny dla mojej żony,
b) nieangażujący,
c) praktyczny i wygodny.

Jakie są warunki na IKE w rachunku oszczędnościowym w Banku Millennium?

IKE w rachunku oszczędnościowym w Banku Millennium to tradycyjny depozyt bankowy, gwarantowany przez BFG.

Jego oprocentowaniejest zmienne, ustalane decyzją banku. Odkąd obserwuję ten rynek (czyli od początku 2012 roku) Millennium cały czas znajduje się w czołówce oprocentowania na IKE w bankach komercyjnych. W przeciwieństwie do wielu instytucji nie „karze” klienta niższym oprocentowaniem za to, że jego depozyt jest opakowany w indywidualne konto emerytalne.

Gdy zakładaliśmy to konto w lipcu ubiegłego roku, oprocentowanie wynosiło 4% w skali roku. Po serii obniżek stóp procentowych bank obniżył je do 3% w skali roku i takie warunki utrzymują się w Millennium do chwili publikacji tego artykułu.

To oprocentowanieporównywalne do obecnego oprocentowania zwykłych rachunków oszczędnościowych z górnej części rankingów, np. BGŻ Optima (3%), Bank ING (3%), Bank Millennium (3,1%) czy Bank Smart (3,2%).

Dzięki ochronieoszczędności na IKE przed podatkiem Belki (naliczanym na rachunkach bankowych przy każdej kapitalizacji), wszystkie odsetki dopisywane są do rachunku IKE w Millennium w całości. To sprawia, że 3% w skali roku to oprocentowanie netto. Tymczasem oprocentowanie zwykłych rachunków to oprocentowanie brutto, nie uwzględniające podatku. Odpowiednikiem oprocentowania brutto dla IKE na rachunku oszczędnościowym w Banku Millennium jest ok. 3,7%.

Czyli na zwykłych kontach u konkurencji da się zarobić mniej więcej 3% rocznie brutto, na IKE w Millennium 3,7% rocznie brutto.

Albo inaczej. U konkurencji na zwykłych kontach da się zarobić jakieś 2,5% netto (po uwzględnieniu podatku Belki przy kapitalizacji odsetek), na IKE w Millennium 3% rocznie netto (ponieważ podatek Belki nie jest naliczany przy kapitalizacjach).

Co ważne– rachunek IKE w Millennium jest kapitalizowany raz w roku (zwykłe konta zazwyczaj co miesiąc). Z informacji, jakie uzyskałem na infolinii, bank dopisuje odsetki w rocznicę założenia rachunku. Ma to minimalny negatywny wpływ na realne oprocentowanie. Częstsza kapitalizacja jest generalnie korzystniejsza.

Zła wiadomość:rachunku oszczędnościowego w formie IKE w Banku Millennium nie założymy przez internet czy telefon. Trzeba pofatygować się do oddziału banku i podpisać umowę.

Dobra wiadomość: ustaliłem na infolinii, że nie trzeba posiadać w Banku Millennium konta osobistego czy innych produktów. Rachunek oszczędnościowy IKE to produkt sam w sobie i może być jedyną usługą, z jakiej korzystamy w tym banku. Nie wiem, czy mamy wtedy wgląd w stan konta przez internet – moja żona prowadzi w Banku Millennium swoje finanse osobiste (Konto 360°), więc w momencie podpisania umowy korzystała już z bankowości internetowej i mobilnej.

Aktualizacja 23 marca 2015r. Po przeczytaniu tekstu napisał do mnie pan Arek: "W Millenium nie da się otworzyć tylko IKE bez posiadania tam jakiegoś konta. A przynajmniej nie dało się rok temu, jak szukałem IKE i już byłem w oddziale gotowy do podpisania umowy." W takim razie są dwie wersje wydarzeń - z infolinii (można) i klienta z pierwszej ręki (nie można).

Rachunek jest prowadzony bezpłatnie. Minimalna pierwsza wpłata to 100zł.

Dlaczego IKE, skoro żona nie oszczędza na emeryturę?

Tłumaczyłem to kiedyś w e-mailu do czytelniczki, pani Urszuli. Napisała do mnie następującą wiadomość przez formularz kontaktowy na samym dole strony Moja Przyszła Emerytura:
„Przypadkiem natrafiłam na pana stronę i przyznam, że zostałam tu na dłużej. Dziękuję za wszystkie cenne wskazówki. Mam 27 lat i nie mam właściwie żadnej wiedzy na temat oszczędzania, dzięki panu to się powoli zmienia.
Posiadam ubezpieczenie kapitałowe na życie w Metlife, jednak ostatnio po przeliczeniu okazało się że przez 5 lat nic nie zarobiłam. Jestem na zero, ani zysku ani strat. Ten fakt sprawił, że z wielką nieufnością podchodzę do oszczędzania.
Obecnie szukam produktu, który pomógł by mi odkładać małe kwoty. To jest dla mnie 50-150 zł miesięcznie. Były by to kwoty pochodzące głownie z "prezentów", jakie moja mała córeczka dostaje od dziadków. zależy mi na bezpiecznym oszczędzaniu przez około 20 lat, tak aby małymi kwotami, nieregularnymi pomóc dziecku na starcie w dorosłym życiu.
Znajoma polecała mi IKE, jednak po przeczytaniu informacji na pana stronie, jestem zmieszana. Wypłata środków przed 60 rokiem życia nie uchroni mnie przed podatkiem belki. Z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że KAŻDA lokata jest objęta tym podatkiem. Zupełnie nie wiem, jakimi produktami się zająć. Bardzo proszę o nakierowanie mnie, pośród jakich produktów powinnam szukać”
Odpisałem dając przykład „projektu oszczędnościowego mojej żony”.

„Dzięki za e-mail. Nie sądzę, żeby było jedno idealne rozwiązanie dla wszystkich. Najważniejsze jest moim zdaniem, żeby:

1. wypracować nawyk gromadzenia oszczędności, nie konsumowania wszystkiego, nie zadłużania się,
2. unikać drogich i skomplikowanych produktów finansowych
3. unikać nadmiernego ryzyka i wszystkiego, co jest bliskie uprawianiu hazardu własnymi pieniędzmi

Nie znamżadnej metody "robienia z małych pieniędzy wielkich pieniędzy". Uważam, że warto od początku mieć rozsądne oczekiwania i być blisko rzeczywistości.

Zamiast bezpośrednio doradzać opiszę Pani, jak oszczędza moja żona (32 lata), która również chce gromadzić oszczędności na przyszłość naszych małych dzieci (22 miesięcy i 6 tygodni). Wszystkie nieregularne nadwyżki finansowe utrzymuje na zwykłym rachunku oszczędnościowym (np. BGŻ Optima, w tej chwili 3% w skali roku). Dla dzieci stara się oszczędzać co miesiąc po 100zł na IKE w Banku Millennium (też 3% w skali roku, ale ochrona przed podatkiem Belki). Depozyty bankowe wybrała, ponieważ innych narzędzi nie zna i nie rozumie, jak działają. Woli gwarancję i pewność kosztem niskiego oprocentowania.

To prawda, że gdy dzieci będą miały 15-20 lat moja żona wciąż nie będzie miała 60 lat, więc zwrot z IKE będzie się wiązać z naliczeniem podatku Belki. Ale:

a) korzystniej jest odroczyć podatek Belki niż płacić go przy każdej kapitalizacji na koncie oszczędnościowym czy lokacie (tutaj obliczenia)
b) być może za 15-20 lat nasza sytuacja finansowa będzie na tyle dobra, że nie będzie potrzeby robienia zwrotu z IKE. Pieniądze dla dzieci będą pochodzić z bieżącej pracy lub innego źródła. A oszczędności na IKE będą mogły przez kolejne lata być chronione przed podatkiem Belki. I ostatecznie przyczynią się do finansowania prywatnej emerytury mojej żony. To ważny, niedoceniany na co dzień cel.

Mam nadzieję, że Pani jakoś pomogłem.”

Na jakie oszczędności będą mogły liczyć moje dzieci za 15-20 lat?

Przewagę rachunku IKE nad przynoszącym identyczne stopy zwrotu zwykłym rachunkiem (czy rejestrem funduszy inwestycyjnych) można obliczyć. Przy okazji sprawdźmy, ile środków zgromadzi moja żona, jeśli będzie trzymać się przez lata swoich założeń w tym „projekcie oszczędnościowym”.

Założenia:
- odkłada co miesiąc 200zł „na przyszłość dzieci”, po 100zł dla każdego z synów
- rentowność tej inwestycji to 3% w skali roku w całym okresie (zastosujmy obecne oprocentowanie)
- nie uwzględniam inflacji

Sprawdźmy:
a) ile środków będzie do jej dyspozycji po 15, 16, 17, 18, 19 i 20 latach oszczędzania
b) jaka jest różnica między inwestycją chronioną przed podatkiem Belki (IKE) oraz niechronioną (np. zwykły rachunek oszczędnościowy o takim samym oprocentowaniu)

Wyniki prezentuje poniższa tabelka (dane w zł).

Czy warto założyć IKE w Banku Millennium

Gdyby projekt trwał 20 lat, żona zgromadziłaby przy takich założeniach ponad 65 tysięcy złotych dla naszych dwóch synów. Prawie 4 tysiące z tej kwoty pochodziłoby z chronienia tej inwestycji przez cały czas jej trwania od podatku Belki (tarcza podatkowa IKE).

Jeśli w tym momencie przyszłości pieniądze będą potrzebne dzieciom, będziemy mieli dwie alternatywy:
a) wypłacić oszczędności z IKE i zapłacić podatek Belki
b) opłacić potrzeby dzieci z innego źródła (np. bieżących zarobków, zwykłych lokat, itp.)

W pierwszej wersji rezygnujemy z części korzyści podatkowych. Co ciekawe, i tak odraczanie podatku Belki przez 20 lat na IKE będzie korzystniejsze niż oszczędzanie na zwykłym rachunku oszczędnościowym z kapitalizacją i podatkiem co miesiąc. Obliczmy to:

wartość końcowa netto rachunku = kapitał + odsetki – 19% odsetek

65 600zł + 17 660zł – 3 355 = 62 305zł

To wciąż więcej niż 61 729zł, które osiągnęlibyśmy na zwykłym rachunku z comiesięczną kapitalizacją. Korzyści z odraczania podatku Belki to prawie 600zł.

Ale i tak preferowanym scenariuszem jest finansowanie dzieci z innych źródeł (np. bieżących zarobków czy zwykłych oszczędności), jeśli jest to możliwe. Dlaczego? Ponieważ wtedy chronimy nasz projekt oszczędnościowy przed dużym kosztem – ok. 3,3 tysiącami złotych podatku Belki.

Możemy jednak te pieniądze zachować „przekształcając” oszczędności planowane z myślą o dzieciach w oszczędności emerytalne. I to w momencie, gdy staje się to coraz ważniejszym priorytetem w naszym życiu (za 20 lat żona będzie po pięćdziesiątce), a perspektywa spełnienia warunku wieku (60 lat) zwalniającego IKE z podatku Belki w momencie wykorzystania środków przestaje być abstrakcyjna (mniej niż 10 zamiast prawie 30 lat).

Kluczem jest to, czy będziemy dysponować w tym czasie innymi środkami, żeby sfinansować potrzeby dorosłych dzieci. Moim zdaniem warto dać sobie szansę, że tak będzie i korzystać przez kilkanaście, kilkadziesiąt lat z tarczy podatkowej IKE, nawet jeśli naszym priorytetem tu i teraz nie jest oszczędzanie na prywatną emeryturę.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.

Recenzja książki „Zwierzęce instynkty” Roberta Shillera i George'a Akerlofa

$
0
0
Socjolog William Bruce Cameron powiedział kiedyś: „Nie wszystko, co da się policzyć, się liczy, a nie wszystko, co się liczy, da się policzyć”. Książka Roberta Shillera i George's Akerlofa, dwóch amerykańskich ekonomistów uhonorowanych nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla w dziedzinie ekonomii, jest ciekawa, ponieważ skupia się na tym, czego nie da się łatwo policzyć, a jednak jest bardzo ważne dla gospodarki i rynków. To nietypowe dla ekonomistów i finansistów zakochanych w wykresach, wskaźnikach i statystykach.

W „Zwierzęcych instynktach”, wydanych po raz pierwszy w 2009 roku, niedługo po wybuchu kryzysu finansowego w USA, Shiller i Akerlof proponują wizję gospodarki i rynków, którymi w znacznym stopniu rządzą czynniki psychologiczne i emocjonalne. Nazywają je „zwierzęcymi instynktami” nawiązując do określenia (animal spirits), które użył w „Ogólnej Teorii” John Maynard Keynes w odniesieniu do impulsów, które każą nam działać, mimo że konsekwencje i rezultaty naszych decyzji (od osobistych po międzynarodowe) są i muszą być niepewne, a nasza zdolność do ciągłego przetwarzania wszystkich informacji jest i musi być ograniczona.

Robert Shiller i George Akerlof najpierw nazywają po imieniu pięć takich „zwierzęcych instynków”, a potem próbują dzięki nim wyjaśnić osiem nieracjonalnych na pierwszy rzut oka zjawisk we współczesnej gospodarce. Czy ta wiedza może być do czegokolwiek przydatna?

Recenzja książki "Zwierzęce instynkty" Animal spirits Robert Shiller George Akerlof
„Zwierzęce instynkty”

Jeden z cytatów z tej książki, który utkwił mi w pamięci brzmi: „Nigdy tak naprawdę nie zrozumiemy ważnych wydarzeń ekonomicznych, jeśli nie zmierzymy się z tym, że ich przyczyny mają w dużej mierze podłoże psychologiczne”. Zdaniem autorów książki wśród tych mało uchwytnych, często nieracjonalnych i przewrotnych czynników napędzających gospodarki i rynki znajdują się:

1. zaufanie i jego pochodne

Shiller i Akerlof: „Wiele najważniejszych decyzji w życiu podejmujemy ponieważ czujemy się z nimi dobrze”. Nie robimy gruntownego kosztorysu. Nie rozkładamy problemu na części pierwsze. Nie rozpisujemy wszystkich za i przeciw. Nie obliczamy iloczynu średniej ważonej oczekiwanych korzyści i prawdopodobieństwa ich osiągnięcia. Być może powinniśmy tak działać, ale zazwyczaj tak nie działamy.

Dlatego, jeśli podejmujemy decyzje obarczone niepewnością, opieramy się bardzo często na jakimś ogólnym przeczuciu co do ich słuszności. Gdy dominuje pesymizm i brak zaufania, np. w ekonomiczną przyszłość kraju, ludzie mają tendencję do wstrzymywania się z większymi zakupami czy unikania lokowania oszczędności w tzw. ryzykowne klasy aktywów, np. akcje czy fundusze reprezentujące rynek akcji. Myślą i działają defensywnie. To oczywiście musi przełożyć się na gospodarkę i rynki finansowe. Jeśli ktoś nie wydaje, ktoś inny nie zarabia. Jeśli brakuje kupujących na aktywa finansowe ich ceny spadają pod dyktando sprzedających.

Gdy dominuje optymizm i zaufanie, ludzie mają tendencję do odważniejszego wydawania pieniędzy oraz obarczania swoich oszczędności większym ryzykiem. To pozytywna wiadomość dla całej gospodarki oraz dla rynków finansowych.

Problem z takimiczynnikami jak zaufanie, optymizm czy kapitał społeczny polega na tym, że bardzo trudno oddziaływać na nie bezpośrednio. Nie da się ich skutecznie zadekretować. Trudno je monitorować (mimo że od niedawna istnieją dziesiątki narzędzi typu indeks optymizmu inwestorów czy indeks zaufania konsumentów). Jeszcze trudniej przewidywać. A mimo tego są wyjątkowo ważne dla współczesnych gospodarek i rynków finansowych.

2. uczciwość

Zdaniem Shillera i Akerlofa ludziom zazwyczaj zależy na byciu uczciwym wobec innych w takim samym stopniu jak na własnym zysku. Bardzo ważne są dla nas powszechnie akceptowane normy oraz poczucie sprawiedliwości. Jeśli coś jest w tym względzie mocno zaburzone, może powodować nieracjonalne na pierwszy rzut oka konsekwencje dla całej gospodarki czy grupy społecznej.

W książce pojawiają się przykłady mniejszości rasowych w Stanach, szczególnie czarnoskórych i potomków Indian, które – żyjąc w poczuciu historycznej niesprawiedliwości – często nie potrafią uciec od biedy czy destrukcyjnych zachowań, np. przestępczości.

W Polsce też bez trudu znalazłoby się kilka dużych tematów, które wywołują głęboką frustrację i poczucie niesprawiedliwości, np. rosnące nierówności społeczne czy przywileje niektórych grup zawodowych. Shiller i Akerlof uważają, że ignorowanie takich kwestii ma swoją ekonomiczną cenę.

3. korupcja i działanie w złej wierze

Shiller i Akerlof:„Cykle biznesowe rozwijają się w rytm tego, jak bardzo ludzie kierują się zasadami dobrego postępowania, a jak bardzo prowadzą drapieżną działalność. To z kolei zależy od tego, czy istnieją możliwości do prowadzenia takiej działalności”. Kapitalizm zakłada naprawdę spore pole wolności do tworzenia i prowadzenia biznesów. Zakłada również pewien poziom zaufania między ludźmi. Gdy na pierwszy plan wysuwają się nadużycia tej wolności i tego zaufania, gospodarka i rynki mogą poważnie ucierpieć.

Szczególną rolę w całym systemie odgrywają standardy księgowości i sprawozdawczości finansowej. W złożonej, otwartej gospodarce musimy jakoś dokumentować i komunikować stan zobowiązań i należności różnych osób, organizacji i instytucji. Wiele ostatnich kryzysów ma swoje źródło w manipulacjach rachunkowych, w nadużywaniu i naginaniu standardów księgowości, żeby zaciemnić prawdziwy obraz rzeczywistości (Enron, bańka internetowa, kryzys kredytów subprime w USA, kryzys greckiego zadłużenia).

Jak piszą autorzy„Zwierzęcych instynktów”, „głównym sposobem, w jaki większość osób pracujących odkłada na przyszłość, jest nabywanie aktywów finansowych takich jak akcje, obligacje, jednostki funduszy inwestycyjnych czy ubezpieczenia na życie”. I teraz – gdy druga strona tego zobowiązania (np. firmy, branże czy całe państwa emitujące akcje i obligacje) okazuje się niewiarygodna, niewypłacalna czy dysfunkcyjna, mamy zasadniczy problem. Jego koszty ujawnią się w gorszej kondycji gospodarki oraz zamieszaniu na rynkach.

4. iluzja pieniądza

Co jest uczciwsze?

a) obniżka pensji o 2% w sytuacji, gdy ceny nie rosną (nie ma inflacji)
b) podwyżka pensji o 2% w sytuacji, gdy ceny rosną w tempie 4% rocznie

Gdyby wszyscy byli racjonalni, uważaliby, że pomiędzy tymi scenariuszami nie ma żadnej różnicy. W obu przypadkach nasze wynagrodzenie spada realnie (po uwzględnieniu inflacji) o 2%. Eksperymenty pokazują jednak, że większość z nas uważa nominalną obniżkę pensji za nieuczciwą, a nominalną podwyżkę za uczciwą, mimo że oba scenariusze reprezentują taki sam realny spadek wartości nabywczej naszych pieniędzy.

Przywiązywaniewiększej wagi do nominalnych, a nie realnych wartości, to właśnie iluzja pieniądza.

Spójrzmy, jak bardzo emocjonującym tematem są obniżki nominalnego oprocentowania depozytów bankowych. Są ludzie, którzy patrzą tylko na takie gołe procenty i – jeśli one spadają – mają silne wrażenie, że dzieje im się krzywda. Są też gotowi podejmować nieprzemyślane ryzyko, żeby wciąż otrzymywać taką samą nominalną stopę zwrotu (np. kupując wysokodochodowe obligacje korporacyjne). Nie ma dla nich żadnego znaczenia, jak w tym czasie zmienia się siła nabywcza pieniądza. 6% w skali roku przy 4% inflacji wydaje się sprawiedliwsze niż 3% w skali roku przy 1% deflacji.

Zdaniem Shillera i Akerlofa iluzja pieniądza jest potężną siłą, która prowadzi do irracjonalnych zjawisk i nieoptymalnych decyzji na rynku pracy, wśród oszczędzających i inwestorów czy wśród rządzących.

5. historie, jakie sobie i innym opowiadamy

Uwielbiamy spójne i przekonywujące narracje. Historie (legendy, mity, opowieści, opowiadania, bajki, baśnie, plotki, powieści, filmy, blogi, ideologie) organizują nasze doświadczenie od stuleci. Chcemy, żeby świat układał się w logiczny ciąg wydarzeń, mimo że wokół nas jest mnóstwo przypadku i niewytłumaczalnego chaosu. Jesteśmy nawet gotowi zignorować fakty lub wyprzeć je, jeśli nie pasują do naszej „spójnej” wizji świata (efekt potwierdzenia).

O wpływie takich silnych narracji na nasze zachowania czytałem wcześniej m.in. w „Pułapkach myślenia” Daniela Kahemana oraz w książkach Nassima Nicholasa Taleba, np. „Czarnym łabędziu”.

W każdym razie zdaniem autorów „Zwierzęcych instynktów” pozornie spójne, emocjonalne historie są często bardzo ważnym bodźcem popychającym nas do działania. Zamiast analizować wszystko w szczegółach, polegamy na kilku faktach, które potwierdzają to, w co i tak chcemy z jakiegoś powodu uwierzyć. Dlatego nasze decyzje bardzo często nie są racjonalne, wykalkulowane czy zoptymalizowane. Są dobrane tak, żeby zgadzały się z dominującymi narracjami, które akurat „wyjaśniają” otaczający nas świat.

Shiller i Akerlof usiłują za pomocą roli tego czynnika w procesie decyzyjnym wyjaśnić, dlaczego w Chinach przeciętny obywatel oszczędza 20-30% swoich dochodów, a w Stanach Zjednoczonych stopa oszczędzania ledwo utrzymuje się powyżej zera. Ich zdaniem tę dysproporcję da się częściowo wytłumaczyć różnymi dominującymi narracjami. Ważną częścią współczesnego amerykańskiego stylu życia jest łatwy dostęp do kredytu oraz nastawienie na konsumpcję – jeśli ktoś jest bezkrytyczny wobec tej kultury, może mieć trudności ze zmobilizowaniem sił do oszczędzania. Z kolei Chiny po reformach Deng Xiaopinga postawiły na rozwój poprzez rozbudowę infrastruktury. Żeby sfinansować inwestycje na niebywałą skalę, rządowa propaganda zaczęła promować oszczędny styl życia i reinwestowanie nadwyżek finansowych jako „patriotyczny obowiązek”. Przez kilka dekad stopa oszczędzania przeciętnego Chińczyka, o wiele mniej zamożnego niż Amerykanin, wynosiła kilkadziesiąt procent.

Dlaczego ceny aktywów finansowych są tak bardzo zmienne?

To, jaka jest w danej chwili dominująca opowieść, ma również wpływ na zachowania inwestorów. W okresie, gdy powszechne staje się pisanie i mówienie o dobrej sytuacji gospodarczej czy wysokich zyskach firm, chętniej alokują swoje oszczędności w ryzykowne klasy aktywów, np. akcje (również przez fundusze). W okresach, gdy w mediach i w życiu codziennym dominuje atmosfera kryzysu, wielu inwestorów dostosowuje się do zaniepokojonego otoczenia poszukując bezpieczeństwa, np. lokat bankowych.

Efektem takich stadnych zachowań bywa to, że podczas hossy ceny i wyceny wędrują do absurdalnie wysokich poziomów (bo tak wielu inwestorów chce uczestniczyć ze swoimi oszczędnościami w dominującej narracji), a podczas bessy ceny i wyceny wędrują do absurdalnie niskich poziomów (bo tak wielu inwestorów chce przenieść swoje oszczędności w miejsce uchodzące aktualnie za „bezpieczniejsze”).

Irracjonalne zachowaniarynków (np. akcji czy nieruchomości) to główny temat badań Roberta Shillera. Już na początku lat 80-tych napisał kluczowy artykuł o tym, że skala wahań cen i wycen aktywów finansowych nie ma uzasadnienia w wahaniach fundamentów, które powinny odzwierciedlać (np. dywidend oraz zysków). Za badania nad niefundamentalnymi, irracjonalnymi czynnikami wpływającymi na ceny i wyceny aktywów finansowych został uhonorowany w 2013 roku nagrodą Banku Szwecji im. Alfreda Nobla.

W„Zwierzęcych instynktach” jest cały rozdział poświęcony temu, dlaczego ceny aktywów finansowych oraz inwestycje firm są tak bardzo zmienne (ponad fundamentalne uzasadnienie). Shiller opisuje rolę wszystkich pięciu irracjonalnych czynników wpływających na nasze decyzje i podaje trzy główne kanały, którymi następuje sprzężenie zwrotne między tym, co dzieje się na rynkach i w gospodarce.

a) efekt bogactwa(wealth effect) - „gdy ceny akcji oraz nieruchomości rosną, ludzie mają coraz mniej powodów, żeby oszczędzać”, wydaje im się, że ich aktywa są bardzo (i coraz bardziej) wartościowe, więc chętniej i więcej wydają, na papierze są przecież bogaci.

To przekłada się na wyższe zyski firm, co z kolei przekłada się na wyższe ceny i wyceny ich akcji, co z kolei wytwarza jeszcze więcej przekonania, że wszyscy są bogaci i mogą nadal wydawać. Taki samonapędzający się (w górę) mechanizm może trwać bardzo długo, ale nie w nieskończoność.

b) „gdy wartośćakcji na rynku spada, firmy zmniejszają swoje wydatki na nowe aktywa trwałe”, a konsumenci czują się biedniejsi i mniej chętnie wydają.

To przekłada się na niższe zyski firm, co z kolei przekłada się na niższe ceny i wyceny ich akcji, co z kolei wytwarza jeszcze więcej przekonania, że nie jesteśmy tak bogaci, jak myśleliśmy i musimy oszczędzać. Również ten samonapędzający się (w dół) mechanizm może trwać bardzo długo, ale nie w nieskończoność.

c) „gdy spadają ceny aktywów, dłużnicy zaczynają mieć problemy ze spłatą swoich zobowiązań, co uderza w instytucje finansowe, które są kluczowym źródłem kapitału”

Zła sytuacja banków i innych instytucji finansowych sprawia, że ludzie coraz mocniej wątpią w sens i trwałość systemu opartego na kredycie i konsumpcji. W mediach nie pisze się o niczym innym tylko o skandalach i korupcji. W końcu nawet ten samonapędzający się mechanizm wyhamowuje i się odwraca.

Co ciekawe, Robert Shiller dostał „Nobla z ekonomii” na spółkę z innym amerykańskim badaczem rynków Eugenem Famą, autorem hipotezy rynku efektywnego. Na pierwszy rzut oka są to sprzeczne wizje tego, co dzieje się w gospodarce i na rynku, ale w pewnym sensie opisują dwie strony tej samej monety. Jeden z moich ulubionych badaczy rynków Michael Mauboussin napisał kiedyś: „Żeby być aktywnym inwestorem, musisz wierzyć zarówno w efektywność (to, że rynki generalnie dążą do prawidłowego wycenienia aktywów finansowych), jak i nieefektywność (to, że zdarza się im wyceniać je nieprawidłowo, nawet przez dłuższy czas). Innymi słowy, musisz wierzyć, że i Shiller, i Fama mają rację – tyle że nie w tym samym momencie.”

Czy warto przeczytać „Zwierzęce instynkty”?

Jestem zdania, że warto starać się zrozumieć, na czym polega system gospodarczo-ekonomiczny, w jakim żyjemy. Nawet jeśli nie da się go w stu procentach opisać, obliczyć i przewidzieć (bo jest tak złożony i dynamiczny), lepiej mieć jakąś intuicję co do ważnych zasad rządzących zjawiskami niż jej nie mieć. Wcześniej duże wrażenie zrobiło na mnie podejście Raya Dalio oraz hipoteza rynku efektywnego.

Najciekawszymprzesłaniem „Zwierzęcych instynktów” jest to, że zarówno na poziomie indywidualnym, jak i zbiorowym mamy skłonność do nieracjonalnych, nieekonomicznych zachowań. Część z nich wynika z systematycznych, powtarzających się słabości ludzkiej psychiki oraz ich konsekwencji.

Przy „Zwierzęcych instynktach”, ale też przy „Pułapkach myślenia” Daniela Kahemana oraz „Impulsie” Richarda Thalera i Cassa Sunsteina, miałem nieodparte wrażenie, że czytelnikami tych książek w przytłaczającej większości nie są niestety ludzie, który wykorzystają tę wiedzę, żeby ograniczać swoje słabości i destrukcyjne zachowania. Obawiam się, że najbardziej wnikliwymi czytelnikami książek z dziedziny ekonomii behawioralnej są ludzie, którzy potem wykorzystują tę wiedzę, żeby zarabiać na systematycznych słabościach w myśleniu i działaniu przeciętnego człowieka, np. konsumenta usług finansowych, konsumenta mediów czy wyborcy. Te proporcje powinny być odwrotne.

Tutaj wszystkie poprzednie recenzje książek o finansach oraz artykuły o ryzyku.


Czy ma znaczenie, gdzie i jak kupuję jednostki funduszy inwestycyjnych?

$
0
0
Dwie osoby mogą ulokować dokładnie takie same oszczędności w jednostki dokładnie tych samych funduszy inwestycyjnych, a po umorzeniu ich po miesiącu, roku czy kilku latach otrzymać od towarzystwa zwrot zupełnie innej kwoty. Różnice mogą być naprawdę znaczące.

Nie będą się brały ze stopy zwrotu aktywów składających się na fundusze. Ta będzie identyczna w każdym przypadku. Będą się brały przede wszystkim z różnych poziomów oraz typów opłat, które pobierane są przez dystrybutorów funduszy inwestycyjnych. Innym ważnym źródłem będzie status podatkowy naszej inwestycji.

Proponujęprzeprowadzić następujący eksperyment: sprawdźmy, jak poradziło sobie kilka różnych inwestycji jednorazowych opartych na jednostkach tych samych funduszy, ale zorganizowanych w inny sposób i wykonanych za pośrednictwem innego sprzedawcy. Chcę w ten sposób odpowiedzieć sobie na pytanie, czy ma znaczenie, gdzie i jak kupuję jednostki funduszy inwestycyjnych.

Gdzie najlepiej kupić fundusze inwestycyjne?
Co wpływa na stopę zwrotu z inwestycji?

Rentowność inwestycjina pewno pomniejszą opłaty, przede wszystkim stała opłata za zarządzanie oraz jednorazowa opłata dystrybucyjna, ale także ewentualne opłaty za konwersje, zamiany oraz umorzenie jednostek. Niedawno opisałem w szczegółach, jak to działa na przykładzie mojego ubezpieczenia na życie z funduszami inwestycyjnymi.

Realne stopy zwrotu pomniejszają również koszty podatkowe, np. podatek Belki od zysków (jeśli były) przy konwersji do innego funduszu oraz podatek Belki od zysków (jeśli były) na zakończenie inwestycji.

Wynik inwestycji zależy również od naszych decyzji dotyczących alokacji oszczędności, np. kiedy i co kupujemy, kiedy i co sprzedajemy. Niektórzy pośrednicy udostępniają mniej lub bardziej formalne wsparcie w procesie decyzyjnym, chociaż konsekwencje i odpowiedzialność zawsze ponosi klient. Poza tym nie każdy produkt finansowy daje dostęp do takiej samej liczby funduszy na takich samych zasadach. Większość towarzystw funduszy inwestycyjnych pozwala jednak lokować oszczędności w ramach tzw. funduszy parasolowych z wydzielonymi subfunduszami, np. akcyjnymi, mieszanymi czy dłużnymi. Fundusze parasolowe to bardzo praktyczne (i mocno niedocenione) narzędzie do oszczędzania.

Eksperyment pierwszy – ING TFI

Umówmy się, że w kwietniu 2014 roku pięciu klientów rozpoczęło projekty oszczędnościowe, na które przez ostatni rok składały się (dla ułatwienia) w 100% albo jednostki funduszu ING Obligacji albo funduszu ING (L) Globalny Spółek Dywidendowych. Pierwsza (i jak dotąd jedyna) wpłata wynosiła 10 tysięcy złotych.

Pierwszy nabył jednostki w oddziale ING Banku Śląskiego.

Drugi nabył jednostki w ramach ubezpieczenia na życie i dożycie ze składką jednorazową Compensa FlexiPlus w zakładzie ubezpieczeń Compensa.

Trzeci nabył jednostki przez platformę internetową ING TFI 24.

Czwarty nabył jednostki przez platformę internetową Supermarket Funduszy Inwestycyjnych w mBanku.


Sprawdźmy, jak radzą sobie te na pierwszy rzut oka identyczne inwestycje po roku od startu (na podstawie wycen od 9 kwietnia 2014r do 9 kwietnia 2015r). Pod uwagę musimy wziąć:

a) opłaty dystrybucyjne i inne
b) kategorię jednostek powiązaną z opłatami za zarządzanie
c) obowiązki i ograniczenia dla klienta wynikające z umowy

Na pierwszy ogień proponuję sprawdzić, jak zachował się przez ostatni rok portfel złożony w 100% z jednostek funduszu ING Obligacji u naszych pięciu klientów (kliknij, żeby powiększyć).



Sprawdźmy też, jak zachował się w tym czasie portfel złożony w 100% z jednostek funduszu ING (L) Globalny Spółek Dywidendowych u naszych pięciu klientów (kliknij, żeby powiększyć).


To przykłady zaledwie pięciu różnych „ścieżek”, którymi klienci mogą wchodzić w posiadanie jednostek tych dwóch funduszy. W praktyce może być ich wielokrotnie więcej, np. polisy inwestycyjne innych ubezpieczycieli życiowych z inną strukturą opłat czy pracownicze programy emerytalne z jeszcze niższymi opłatami za zarządzanie niż na IKE Plus i IKZE Plus. Ich końcowy efekt byłby jeszcze inny niż te przedstawione powyżej.

Najważniejsze, co chcę powiedzieć to że ten sam funduszy inwestycyjny kupiony w inny sposób lub w ramach innego produktu finansowego może prowadzić do różnych wyników ze względu na inną strukturę opłat i status podatkowy.

Z drugiej strony warto od początku rozumieć charakterystykę każdego z przedstawionych powyżej „ścieżek” oszczędzania, szczególnie ich ograniczenia. To, że na IKE Plus końcowa wartość inwestycji netto jest (hipotetycznie) najwyższa nie oznacza, że jest to najlepsze rozwiązanie dla każdego.

Jeśli chodzi o IKE, od razu trzeba dodać dwie informacje. Właściciel rachunku jest ograniczony rocznymi limitami wpłat (w 2015 jest to 11 877zł) – nie da się chronić przed podatkiem Belki dowolnej kwoty oszczędności. Druga sprawa jest jeszcze ważniejsza. Wypłaty z IKE nie będą skutkować naliczeniem podatku Belki wyłącznie, jeśli oszczędzaliśmy w ten sposób co najmniej przez pięć lat i skończyliśmy 60 rok życia. Jeśli nie spełnimy tych warunków i zażądamy zwrotu lub częściowego zwrotu środków, towarzystwo standardowo naliczy podatek Belki od zysku.

To sprawia, że IKE Plus kompletnie nie nadaje się do:
  • dużej jednorazowej inwestycji (np. 300 tysięcy złotych)
  • krótkoterminowej inwestycji (np. na pół roku czy dwa lata)
Najlepiej sprawdzi się w przypadku klientów zainteresowanych regularnym oszczędzaniem, przez kilka czy kilkanaście lat, na długofalowe cele, np. prywatną emeryturę czy przyszłość dzieci. Dlatego oprócz zalet związanych z brakiem opłat dystrybucyjnych, niższą opłatą za zarządzanie podwyższającą stopy zwrotu czy też obecnością tarczy podatkowej, trzeba też brać po uwagę charakterystykę indywidualnego konta emerytalnego, np. roczne limity wpłat czy warunki ostatecznego zwolnienia podatkowego. Na jeszcze innych zasadach działa IKZE, z innym rocznym limitem wpłat, możliwością odpisania składki od podstawy opodatkowania z bieżącej pracy oraz opodatkowaniem wypłat 10% ryczałtem.

IKE i IKZE Plus w ING TFI można założyć przez internet.

Jeśli chodzi o oszczędzanie w funduszach inwestycyjnych w ramach ubezpieczenia na życie w stylu Compensa FlexiPlus, rentowność inwestycji pomniejszać będą dodatkowe, stałe opłaty dla zakładu ubezpieczeń. To potężna erozyjna siła – obliczyłem to dla własnej polisy tego typu ze składką regularną. Dodatkowo warto pamiętać o kosztach wcześniejszego wycofania się z umowy. W produkcie Compensa FlexiPlus klient otrzymałby 91,5% wartości polisy, gdyby zamknął ją po pierwszym roku. Na mojej polisie inwestycyjnej byłoby to – uwaga, uwaga – 2% wartości polisy.

Na plus tego typu narzędziom można zapisać to, że dają dostęp do funduszy wielu towarzystw reprezentujących różne klasy aktywów w jednym miejscu, a konwersje między nimi mogą być darmowe i nie skutkują naliczeniem podatku Belki. Niektóre z polis gwarantują również wypłatę (poza wartością jednostek na polisie) niewielkiego świadczenia na wypadek śmierci ubezpieczonego, np. w Compensa FlexiPlus jest to 10% jednorazowej składki. Trudno nazwać to prawdziwą ochroną ubezpieczeniową, ale zaznaczmy, że przy zakupie jednostek w oddziale banku czy przez platformy internetowe (w tym w ramach IKE Plus) nie ma żadnych dodatkowych świadczeń.

Słabo wypada zakup jednostek funduszy w „okienku” bankowym. W niektórych przypadkach może prowadzić do gorszego wyniku niż oszczędzanie na polisie inwestycyjnej. Głównym problemem są jednorazowe opłaty dystrybucyjne, szczególnie przy niewielkich wpłatach do funduszy akcyjnych.

Opłaca się za tonauczyć obsługi platform internetowych samych towarzystw lub innych dystrybutorów. Omijamy w ten sposób opłaty dystrybucyjne, za konwersje, zamiany i umorzenia jednostek. Dla końcowego wyniku naszych hipotetycznych klientów nie będzie miało znaczenia, czy otworzyliśmy zwykły rejestr funduszu przez ING TFI 24 czy przez Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku. I tu, i tu będziemy nabywać tę samą kategorię jednostek, z tymi samymi opłatami za zarządzanie, bez opłat dystrybucyjnych i innych, bez górnych limitów wpłat, a na zakończenie inwestycji będziemy musieli bezwzględnie zapłacić podatek Belki od zysku.

Różnica na korzyśćING TFI 24 polega na tym, że oferuje więcej subfunduszy w funduszu parasolowym ING TFI SFIO (niektóre z jakiegoś powodu nie są dostępne w SFI mBanku). Różnica na korzyść SFI mBanku polega na tym, że w jednym miejscu mamy dostęp również do funduszy parasolowych wielu innych towarzystw.

Eksperyment drugi – Aviva Investors TFI

Zmieńmy towarzystwo na Aviva Investors TFI i zwiększmy kwotę jednorazowej inwestycji do 12 tysięcy złotych. Sprawdźmy wyniki trzech klientów.

Pierwszy nabył jednostki funduszu Aviva Investors Polskich Akcji przez platformę banku BGŻ Optima.

Drugi nabył jednostki funduszu Aviva Investors Polskich Akcji w ramach ubezpieczenia na życie Skandia Grand.

Trzeci nabył jednostki funduszu Aviva Investors Polskich Akcji przez platformę BossaFund prowadzoną przez dom maklerski Banku Ochrony Środowiska.


I znowu– nie twierdzę, że oszczędzanie u pośrednika typu BossaFund (czyli na nisko-kosztowej platformie internetowej) jest najlepszym rozwiązaniem dla wszystkich. W BGŻ Optima zdarzają się okresy promocji, kiedy bank nie pobiera opłaty dystrybucyjnej, a na dodatek dodaje możliwość założenia promocyjnej lokaty z wysokim oprocentowaniem wszystkim, którzy zakupią jednostki. Do 29 maja tego roku trwa właśnie taka promocja dla funduszy Aviva Investors TFI (z lokatą na 5,5% w skali roku na trzy miesiące).

Mnie osobiście do nabywania funduszy przez BGŻ Optima zniechęca to, że bank z jakiegoś powodu selekcjonuje subfundusze z oferty różnych towarzystw. O ile w BossaFund dostępne jest wszystkie 15 subfunduszy z funduszu parasolowego Aviva Investors FIO, w BGŻ Optima dostępne jest tylko 10 (nie kupimy tutaj między innymi Aviva Investors Dłużnych Papierów Korporacyjnych).

Wyobrażam sobie, że ktoś może mieć ważne powody, żeby oszczędzać również w formie ubezpieczenia inwestycyjnego. Nie mam z tym problemu, jeśli rozumie, co robi, ile za to płaci i jakie są praktyczne alternatywy dla tego rozwiązania (np. zwykły fundusz parasolowy).

Tak czy inaczej, biorąc pod uwagę koszty każdej z opcji, na najwyższą wartość końcową inwestycji może liczyć klient posiadający jednostki funduszu przez platformę BossaFund. Fundusze Aviva Investors TFI są również dostępne na takich samych zasadach w SFI mBanku.

Eksperyment trzeci – Franklin Templeton

Na koniec spójrzmy na dwie ścieżki, którymi możemy wejść w posiadanie wyróżniającego się funduszu obligacji światowych Templeton Global Total Return PLN hedged (z zabezpieczonym ryzykiem kursowym).

Pierwszy klient nabywa jednostki tego funduszu za pośrednictwem Deutsche Banku.

Drugi klient nabywa jednostki tego funduszu w ramach ubezpieczenia na życie Skandia Grand.


Wartość inwestycji brutto po pierwszym roku jest praktycznie identyczna. Problem z polisą polega na tym, że stałe opłaty dla ubezpieczyciela będą pobierane również w kolejnych latach (2,7% aktywów w drugim roku, potem 1,35% aktywów). Opłata dystrybucyjna w Deutsche Banku została naliczona tylko raz.

Z drugiej strony klient ubezpieczyciela może korzystać z konwersji do wielu innych funduszy. Może też tworzyć portfel złożony z kilku funduszy utrzymując w każdym z nich niewielkie kwoty. W Deutsche Banku takie posunięcia byłyby niemożliwe. O ile mi wiadomo, zagraniczne towarzystwa funduszy inwestycyjnych nie prowadzą funduszy parasolowych (jak ING TFI czy Aviva Investors TFI), więc utrudnione i kosztowne byłoby również zamienianie jednostek wewnątrz funduszy towarzystwa Franklin Templeton.

Podsumowanie

Dystrybutorzy i partnerzy towarzystw funduszy inwestycyjnych mają prawo ustalać i nakładać na klientów dodatkowe warstwy opłat, np. dystrybucyjną czy za administrację polisy inwestycyjnej. To sprawia, że osoby lokujące takie same kwoty w takich samych funduszach mogą zakończyć inwestycję z różnym wynikiem.

Wygodnie i tanio można oszczędzać w funduszach inwestycyjnych przez duże, nisko-kosztowe platformy internetowe, np. Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBankuczy BossaFund, a także platformy internetowe niektórych towarzystw (np. ING TFI, NobleFunds, LeggMason). To prosty sposób, żeby uniknąć opłat dystrybucyjnych, za konwersję, zamianę oraz umorzenie jednostek, które obniżają rentowność inwestycji.

Jeśli dodatkowo możemy i chcemy „opakować” nasze oszczędności funduszowe w IKE lub IKZE (rozumiejąc ich zasady), zyskamy na ochronie inwestycji przed podatkiem Belki od zysków kapitałowych. ING TFI stworzyło specjalną, tańszą kategorię jednostek dla rejestrów IKE i IKZE zakładanych przez internet– to dodatkowo podwyższa rentowność tych typowo długoterminowych inwestycji.

Nie jestem zwolennikiem nabywania jednostek funduszy inwestycyjnych w oddziałach banków i u pośredników finansowych, jeśli wiąże się to z naliczeniem opłaty dystrybucyjnej oraz brakiem dostępu do panelu internetowego. Nie dosyć, że drożej, to jeszcze niewygodnie.

Mam też mocno mieszane uczucia co do oszczędzania w ramach ubezpieczeń inwestycyjnych typu unit-linked. To prawda, że dają dostęp do często imponującej liczby funduszy inwestycyjnych, w tym zagranicznych, oraz pozwalają wygodnie zarządzać całą inwestycją. Niektóre z nich mogą być połączone z jakąś formą świadczeń ubezpieczeniowych lub dawać możliwość dokupienia dodatkowej ochrony, np. na wypadek utraty pracy. Dla kogoś, kto chce przede wszystkim gromadzić oszczędności, ich druzgocącą wadą są wysokie koszty utrzymania, które konsekwentnie pomniejszają rentowność inwestycji. Umowy potrafią być skomplikowane i restrykcyjne, co sprawia, że część nieprzygotowanych klientów porzuca je w trakcie, tracąc część pieniędzy.

Moim zdaniemnajważniejsze, żeby:
  1. wiedzieć, czego oczekujemy od naszej inwestycji (ile będzie trwać, jaki jest jej cel),
  2. wiedzieć, jak chcemy działać (raczej bierna alokacja między klasy aktywów czy aktywne zarządzanie z dużą ilością zmian, jaka strategia inwestycyjna),
  3. dobrać odpowiednie narzędzie (z olbrzymiej ilości możliwych) do powyższych potrzeb porównując m.in. opłaty, status podatkowy oraz dostępne opcje inwestycyjne
  4. trzymać się swojego planu, ewentualnie go ulepszając

Czy opłata za zarządzanie w funduszach inwestycyjnych ma znacznie dla klienta?

$
0
0
Opłaty związane z oszczędzaniem w funduszach inwestycyjnych są mega nieintuicyjne. Jak się do nich ustosunkować? Czy powinniśmy je zignorować i skupić się na możliwościach „aktywnego zarządzania kapitałem”, które oferują fundusze? A może powinniśmy całkowicie unikać tradycyjnych funduszy inwestycyjnych, bo przy tych kosztach jest to „złodziejstwo”?

Nie odpowiada mi ani jedno, ani drugie podejście – wbrew pozorom to skrajności o minimalnej praktycznej przydatności dla kogoś, kto chce utrzymywać swoje oszczędności w rynkowych klasach aktywów.

W poprzednim artykulez tej serii pokazałem, że w różnych miejscach inwestowania mogą być pobierane różne warstwy opłat za posiadanie dokładnie tych samych funduszy inwestycyjnych. W rezultacie inwestorzy posiadający identyczne aktywa zakończą inwestycję z różnymi (czasami bardzo różnymi) wynikami. W tym artykule chciałbym przyjrzeć się opłacie za zarządzanie dla towarzystwa funduszy inwestycyjnych – jakie ma znaczenie dla klienta?

Opłaty za zarządzanie dla funduszy
Podstawowe informacje

Jeden z czytelników zadał mi kiedyś pytanie, które być może dręczy innych nowicjuszy:
„Interesuje mnie fundusz PZU Papierów Dłużnych Polonez, ale jak widzę, że opłata za zarządzanie wynosi 2,5% rocznie, zastanawiam się, czy nie przeje ona dużej części wyników. Przecież nie co roku będą dwucyfrowe. Jak to jest?”
Po pierwsze, opłata za zarządzanie dla TFI (max. 2,5% w skali roku dla PZU Papierów Dłużnych Polonez) jest już uwzględniona w cenie jednostki. Wyniki, które widzimy w notowaniach, są już po odjęciu tego kosztu. To, co widać poniżej (oraz co widać we wszystkich powszechnych źródłach notowań funduszy inwestycyjnych) to ceny / wyniki po uwzględnieniu opłaty za zarządzanie. Nie odejmujemy od tego kolejnych 2,5% rocznie.

Opłaty związane z oszczędzaniem w funduszach inwestycyjnych są mega nieintuicyjne. Jak się do nich ustosunkować? Czy powinniśmy je zignorować i skupić się na możliwościach „aktywnego zarządzania kapitałem”, które oferują fundusze? A może powinniśmy całkowicie unikać tradycyjnych funduszy inwestycyjnych, bo przy tych kosztach jest to „złodziejstwo”?   Nie odpowiada mi ani jedno, ani drugie podejście – wbrew pozorom to skrajności o minimalnej praktycznej przydatności dla kogoś, kto chce utrzymywać swoje oszczędności w rynkowych klasach aktywów.  W poprzednim artykule z tej serii pokazałem, że w różnych miejscach inwestowania mogą być pobierane różne warstwy opłat za posiadanie dokładnie tych samych funduszy inwestycyjnych. W rezultacie inwestorzy posiadający identyczne aktywa zakończą inwestycję z różnymi (czasami bardzo różnymi) wynikami. W tym artykule chciałbym przyjrzeć się opłacie za zarządzanie dla towarzystwa funduszy inwestycyjnych – jakie ma znaczenie dla klienta?  Podstawowe informacje  Jeden z czytelników zadał mi kiedyś pytanie, które być może dręczy innych nowicjuszy:  „Interesuje mnie fundusz PZU Papierów Dłużnych Polonez, ale jak widzę, że opłata za zarządzanie wynosi 2,5% rocznie, zastanawiam się, czy nie przeje ona dużej części wyników. Przecież nie co roku będą dwucyfrowe. Jak to jest?”  Po pierwsze, opłata za zarządzanie dla TFI (max. 2,5% w skali roku dla PZU Papierów Dłużnych Polonez) jest już uwzględniona w cenie jednostki. Wyniki, które widzimy w notowaniach, są już po odjęciu tego kosztu. To, co widać poniżej (oraz co widać we wszystkich powszechnych źródłach notowań funduszy inwestycyjnych) to ceny po uwzględnieniu opłaty za zarządzanie. Nie odejmujemy od tego kolejnych 2,5% rocznie.  Bossa wyniki  W niektórych miejscach inwestowania (np. w BossaFund, SFI mBanku, na platformach samych towarzystw) nie są pobierane żadne dodatkowe opłaty, więc jeśli wiemy, ile mamy jednostek funduszu, możemy tę liczbę pomnożyć przez cenę z notowań i dostajemy wartość naszej inwestycji. Taką kwotę zobaczymy też w systemie transakcyjnym.  Ale w niektórych miejscach inwestowania (np. na tzw. polisach inwestycyjnych) mogą pojawić się dodatkowe warstwy opłat. Jednostki funduszu PZU Papierów Dłużnych Polonez możemy nabywać za pośrednictwem ubezpieczyciela życiowego, który co miesiąc umarza drobną część jednostek tytułem wynagrodzenia za swoje usługi. To sprawia, że – mimo że cena jednostki jest identyczna jak w niskokosztowych miejscach inwestowania – wartość inwestycji jest niższa, ponieważ przestaliśmy być właścicielami części jednostek. Jakiś czas temu opisałem ten proces w szczegółach, a niedawno obliczyłem, ile kosztuje w praktyce.  W każdym razie fakt pierwszy brzmi: opłata za zarządzanie dla TFI jest uwzględniona w cenie jednostki widocznej w notowaniach i systemach transakcyjnych klientów. Jeśli uda nam się uniknąć dodatkowych warstw opłat (np. dystrybucyjnej w oddziale banku czy od aktywów u ubezpieczyciela), będzie to nasz jedyny koszt utrzymywania oszczędności w funduszu.  Po drugie, cytuję prospekt funduszu UniAkcje Dywidendowy towarzystwa Union Investment, opłata za zarządzanie:  „naliczana jest w każdym dniu wyceny i za każdy dzień roku liczonego jako 365 lub 366 dni, w przypadku gdy rok kalendarzowy na 366 dni, od średniej wartości aktywów netto subfunduszu z poprzedniego dnia wyceny”  Czyli aktywa UniAkcje Dywidendowy są w praktyce każdego dnia pomniejszane o 1/365 z 4%, czyli trochę ponad 0,01%. Opłata pobierana jest jako procent wszystkich aktywów, a nie wyłącznie zysków.   Po trzecie, nie każdy wie o tym że w opłacie za zarządzanie „ukryte” jest wynagrodzenie dla dystrybutora. Ta „opłata dystrybucyjna w opłacie za zarządzanie” to podstawa modelu biznesowego takich platform jak BossaFund czy Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku. U tych internetowych dystrybutorów nie zapłacimy dodatkowych opłat dystrybucyjnych tylko dlatego, że „zadowalają się” częścią dystrybucyjną z opłaty za zarządzanie wliczonej w cenę jednostki.  To nie oznacza, że BossaFund czy SFI mBanku sprzedają jakieś inne jednostki funduszy niż inni dystrybutorzy, np. droższe. W okienku bankowym czy u ubezpieczyciela życiowego nabędziemy identyczne jednostki, tyle że ci dystrybutorzy nałożą na nas dodatkowe warstwy opłat. Oni „nie zadowolą się” częścią dystrybucyjną z opłaty za zarządzanie wliczoną w cenę jednostki, mimo że też ją otrzymują od TFI.  Ten aspekt może być źródłem świadomych i nieświadomych nieporozumień. Napisał do mnie kiedyś doświadczony agent ubezpieczeniowy z Poznania – umówiliśmy się na spacer po nowym kampusie Uniwersytetu. Zgodziliśmy się co do ogółów (warto oszczędzać, długi termin jest ważny, trele morele), ale w pewnym momencie wyszły na jaw zasadnicze różnice między nami, wynikające oczywiście z tego, że dla niego optymalnym narzędziem do długoterminowego oszczędzania są polisy inwestycyjne. Najważniejsze jest jednak to, że świadomie lub nieświadomie tkwił w błędzie uparcie utrzymując, że:  a) na niskokosztowych platformach banków oraz samych TFI też pobierane są dodatkowe warstwy opłat ponad opłatę za zarządzanie dla TFI (np. przez umarzanie jednostek),    b) na polisach inwestycyjnych są obniżone opłaty za zarządzanie, ponieważ „ubezpieczyciela jest hurtownikiem”, itp.   Obie informacje są nieprawdziwe. Rozprawmy się z nimi raz na zawsze:  a) rzekome umarzanie jednostek  W BossaFund, SFI mBanku czy na ING TFI nie ma żadnego umarzania jednostek (które występuje co miesiąc na polisach inwestycyjnych, żeby pokryć opłaty dla ubezpieczyciela). 20 października ubiegłego roku dokupiłem przez BossaFund za 100zł jednostki subfunduszu Aviva Investors Małych Spółek – poniżej skan potwierdzenia.   Od tego czas nie wykonałem na jednostkach tego sunfunduszu żadnej operacji – nie kupowałem, nie zamieniałem, nie umarzałem. Gdyby BossaFund pobierał miesięczną opłatę przez umorzenie jednostek, byłoby ich dzisiaj – sześć miesięcy później – odrobinę mniej. Czy jest ich mniej? Nie jest. Jest dokładnie tyle samo, ile w momencie ostatniego dokupienia za 100zł – poniżej zdjęcie wnętrza mojego panelu internetowego w BossaFund.  b) rzekoma niższa opłata za zarządzanie w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych  Prosta logika podpowiada, że jeśli na polisach inwestycyjnych klient ma dostęp do innej kategorii jednostek  funduszy inwestycyjnych, o niższej opłacie za zarządzanie, przez ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe, powinny one mieć inną cenę oraz inne stopy zwrotu niż „czysty” fundusz kupiony np. przez BossaFund czy SFI mBanku.  Zostańmy przy funduszu Aviva Investors Małych Spółek, który występuje w wersji czystej oraz u sześciu ubezpieczycieli życiowych na ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych, które inwestują 100% swoich aktywów w ten fundusz (przez co są z nim w praktyce tożsame). Sprawdzam wycenę wszystkich na dzień 15 kwietnia 2015 oraz roczną stopę zwrotu.  Czy u ubezpieczycieli życiowych nabywamy jakieś lepsze jednostki tego funduszu? Nie – nabywamy dokładnie takie same jak w otwartym funduszu inwestycyjnym dostępnym np. na BossaFund czy w SFI mBanku lub z jakiegoś powodu gorsze (Compensa).  O odwracaniu uwagi od tego, jak naprawdę działają opłaty za zarządzanie w TFI oraz dodatkowe opłaty od aktywów u ubezpieczycieli życiowych pisałem między innymi w tym oraz w tym artykule.  Czy opłata za zarządzanie ukryta w cenie jednostki ma znaczenie?  Czy te 1-2% w skali roku stałej opłaty za zarządzanie w polskich funduszach dłużnych, 2-3% w funduszach mieszanych i 3,5-4% w ma jakieś znaczenie? Żeby zilustrować wpływ stałych opłat na rentowność inwestycji proponuję następujący eksperyment:  - wykorzystajmy dane o zmianach głównego indeksu polskiej giełdy (WIG) przez ostatnie dziesięć lat (od 13 kwietnia 2005 do 13 kwietnia 2015), - przez ten czas przyniósł on łącznie 101,5% zwrotu, co daje 7,26% w skali roku, - zachowanie indeksu było w tym czasie bardzo zmienne, co dobrze oddaje skalę wyzwań, psychologicznych, z którymi musieli zmierzyć się polscy inwestorzy, żeby osiągnąć powyższe stopy zwrotu, - potraktujmy ten indeks jako bazowe aktywa, od których pobieramy stałą opłatę za zarządzanie w różnych wysokościach (od 0,5 do 4% w skali roku), - opłaty są naliczane „jak w funduszach”, przez codzienne odpisanie proporcjonalnej części rocznej opłaty, np. przy opłacie 4% rocznie, w poniedziałek odliczam 3/365 z 4% (za piątek, sobotę i niedzielę), a we wtorek odliczam 1/365 z 4% (za poniedziałek), - chcemy zbudować intuicję odnośnie tego, jak stałe opłaty od aktywów wpływają na wartość inwestycji  Na początek proponuję tabelkę, która zbiera wszystkie scenariusze:  Kilka wniosków:  a) wysokie stałe opłaty potrafią sprawić, że nawet przyzwoicie pracujące aktywa nie przynoszą końcowemu inwestorowi satysfakcjonujących stóp zwrotu,  b) po 10 latach opłata 4% aktywów rocznie pomniejszy stopę zwrotu nie o 40%, jak wynikałoby z prostego mnożenia, tylko o 65,42% - to „magia” procentu składanego, o której rzadziej się mówi,  c) po 10 latach, przy aktywach pracujących w tempie 7,26% rocznie, opłata 4% rocznie od aktywów strawi ponad 65% zysków przed ewentualnym opodatkowaniem i uwzględnieniem inflacji,  d) przy 100 tysiącach jednorazowej inwestycji i średniorocznej stopie zwrotu 7,26% w skali roku, po 10 latach przy opłacie 4% rocznie, prawie 65,5 tysiąca złotych zostanie pobrane tytułem opłat przez TFI, a kapitał inwestora powiększy się w tym czasie o 36 tysięcy złotych,  e) nawet 0,5% rocznie w stałych opłatach obniża przez 10 lat stopę zwrotu o prawie 10%  Poniżej pięć wizualizacji stopniowej utraty wartości przez inwestycję obciążoną różnymi poziomami stałych rocznych opłat od aktywów (pierwszy wykres 4%, potem 3%, 2%, 1% i na koniec 0,5%). Niebieska linia to WIG, czerwona to hipotetyczna inwestycja WIG minus opłata.  To zaledwie ćwiczenie matematyczne, które dobrze pokazuje, że stałe opłaty od aktywów (za zarządzanie dla TFI i inne, np. dla ubezpieczycieli) są mega ważne. W drugim kroku proponuję przyjrzeć się, jak poradziły sobie w dokładnie tym samym okresie cztery uniwersalne fundusze akcji polskich dostępne dla klientów detalicznych.  Przypominam, że będziemy pracować na wycenach po uwzględnieniu stałej opłaty za zarządzanie. Uważam, że zestawienie wieloletnich wyników z indeksem WIG jest uczciwe – to główny indeks polskiej giełdy, który stanowi punkt odniesienia dla wielu uniwersalnych funduszy akcji (np. Legg Mason Akcji, Quercus Agresywny) oraz dla wielu inwestorów.  Jak wypadają uniwersalne fundusze polskich akcji – po uwzględnieniu wysokich stałych opłat za zarządzanie (do 4% w skali roku) – na tle indeksu WIG w okresie 13 kwietnia 2005 – 13 kwietnia 2015? Dzisiaj sprawdzam to dla funduszy Arka BZWBK Akcji Polskich, Legg Mason Akcji, UniKorona Akcje oraz Skarbiec Akcja., jutro dla 15 największych funduszy akcji w Polsce.  Ważna uwaga! Poniższa tabelka pokazuje wynik dla wyłącznie jednego z wielu możliwych dziesięcioletnich okresów oraz dla inwestycji jednorazowej. Inne wyniki uzyskalibyśmy dla innej daty startowej i końcowej czy dla inwestycji regularnej z np. miesięcznym czy kwartalnym uśrednianiem.    Jak widać, w rzeczywistości fundusze zachowują się bardzo różnorodnie i nie da się do wszystkich przyłożyć tej samej miary (np. WIG minus stała opłata za zarządzanie). W tym okresie Arka BZWBK Polskich Akcji traciła średniorocznie ponad 2,2% do indeksu WIG, ale Legg Mason Akcji pozwolił ten benchmark o ponad 1,2% średniorocznie. Są to wyniki już po uwzględnieniu opłat za zarządzanie.  W każdym przypadku strata do indeksu po uwzględnieniu opłat jest niższa niż roczna wartość opłaty za zarządzanie (zazwyczaj 4%). UniKorona Akcje praktycznie odzwierciedlała zachowanie indeksu przez cały okres, a Skarbiec Akcja przegrał z nim o ok. 1,8% średniorocznie.   To oznacza, że zarządzającym generalnie udaje się pobijać szeroki rynek przed opłatami (ich selekcja spółek działa), ale tylko nielicznym udaje się ta sztuka po uwzględnieniu stałych opłat za zarządzanie.  Dla klienta oznacza to dodatkowe ryzyko polegające na tym, że jakość zarządzania w wybranym przez niego funduszu będzie znacząco niższa niżu konkurencji. Innymi słowy, ryzyko ulokowania oszczędności w odpowiedniku Arki BZWBK w kolejnym okresie, a nie w odpowiedniku Legg Mason Akcji. Bo oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że to pierwsze towarzystwo nadal będzie zawodzić, a to drugie nadal będzie się wyróżniać. Dla mnie kompromisowym rozwiązaniem tego dylematu są:  a) chociaż minimalny research dotyczący filozofii działania, procesu inwestycyjnego, stabilności wyników i stałych opłat w różnych towarzystwach,  b) rozłożenie oszczędności między rozsądną ilość funduszy parasolowych kilku towarzystw (np. 3-4), żeby wyeliminować wpływ ekstremalnych rezultatów   Poniżej wykresy pokazujące, jak radziły sobie opisane fundusze w starciu z indeksem WIG na przestrzeni ostatnich 10 lat (13 kwietnia 2005 – 13 kwietnia 2015) przy jednorazowej inwestycji w wysokości 100 tysięcy złotych. Linia niebieska to WIG, linia czerwona to fundusz.  Podsumowanie – opłaty za zarządzanie dla funduszy inwestycyjnych  Moim zdaniem najważniejsze punkty to:  - opłaty za zarządzanie są uwzględnione w cenie jednostki, - opłaty są pobierane od aktywów, a nie zysku, - w opłatę za zarządzanie wliczone jest wynagrodzenie dla dystrybutora, ale są dystrybutorzy (np. niektóre banki czy ubezpieczyciele życiowi), którzy nakładają dodatkowe warstwy opłat za swoje usługi – to pomniejsza rentowność inwestycji, - w praktyce zarządzający bardzo różnie radzą sobie z „odpracowywaniem” opłaty za zarządzanie, niektórym udaje się mimo wysokich kosztów wygrywać z rynkiem - przed opłatami zarządzającym uniwersalnymi funduszami polskich akcji zazwyczaj udaje się wygrywać z szerokim rynkiem, ale klienta i tak najbardziej obchodzi to, co zobaczy na koncie po opłatach
kliknij, żeby powiększyć tabelkę


W niektórych miejscach inwestowania (np. w BossaFund, SFI mBanku, na platformach samych towarzystw) nie są pobierane żadne dodatkowe opłaty, więc jeśli wiemy, ile mamy jednostek funduszu, możemy tę liczbę pomnożyć przez cenę z notowań i dostajemy wartość naszej inwestycji. Taką kwotę zobaczymy też w systemie transakcyjnym.

Ale w niektórych miejscach inwestowania (np. na tzw. polisach inwestycyjnych) mogą pojawić się dodatkowe warstwy opłat. Jednostki funduszu PZU Papierów Dłużnych Polonez możemy nabywać za pośrednictwem ubezpieczyciela życiowego, który co miesiąc umarza drobną część jednostek tytułem wynagrodzenia za swoje usługi. To sprawia, że – mimo że cena jednostki jest identyczna jak w niskokosztowych miejscach inwestowania – wartość inwestycji jest niższa, ponieważ przestaliśmy być właścicielami części jednostek. Jakiś czas temu opisałem ten proces w szczegółach, a niedawno obliczyłem, ile kosztuje w praktyce.

W każdym razie fakt pierwszy brzmi: opłata za zarządzanie dla TFI jest uwzględniona w cenie jednostki widocznej w notowaniach i systemach transakcyjnych klientów. Jeśli uda nam się uniknąć dodatkowych warstw opłat (np. dystrybucyjnej w oddziale banku czy od aktywów u ubezpieczyciela), będzie to nasz jedyny koszt utrzymywania oszczędności w funduszu.

Po drugie, cytuję prospekt funduszu UniAkcje Dywidendowy towarzystwa Union Investment, opłata za zarządzanie:

„naliczana jest w każdym dniu wyceny i za każdy dzień roku liczonego jako 365 lub 366 dni, w przypadku gdy rok kalendarzowy na 366 dni, od średniej wartości aktywów netto subfunduszu z poprzedniego dnia wyceny”

Czyli aktywa UniAkcje Dywidendowy są w praktyce każdego dnia pomniejszane o 1/365 z 4%, czyli trochę ponad 0,01%. Opłata pobierana jest jako procent wszystkich aktywów, a nie wyłącznie zysków.

Po trzecie, nie każdy wie o tym że w opłacie za zarządzanie „ukryte” jest wynagrodzenie dla dystrybutora. Ta „opłata dystrybucyjna w opłacie za zarządzanie” to podstawa modelu biznesowego takich platform jak BossaFund czy Supermarket Funduszy Inwestycyjnych mBanku. U tych internetowych dystrybutorów nie zapłacimy dodatkowych opłat dystrybucyjnych tylko dlatego, że „zadowalają się” częścią dystrybucyjną z opłaty za zarządzanie wliczonej w cenę jednostki.

To nie oznacza, że BossaFund czy SFImBanku sprzedają jakieś inne jednostki funduszy niż inni dystrybutorzy, np. droższe. W okienku bankowym czy u ubezpieczyciela życiowego nabędziemy identyczne jednostki, tyle że ci dystrybutorzy nałożą na nas dodatkowe warstwy opłat. Oni „nie zadowalają się” częścią dystrybucyjną z opłaty za zarządzanie wliczoną w cenę jednostki, mimo że też ją otrzymują od TFI.

Ten aspekt może być źródłem świadomych i nieświadomych nieporozumień. Napisał do mnie kiedyś doświadczony agent ubezpieczeniowy z Poznania – umówiliśmy się na spacer po nowym kampusie Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza. Zgodziliśmy się co do ogółów (warto oszczędzać, długi termin jest ważny, trele morele), ale w pewnym momencie wyszły na jaw zasadnicze różnice między nami, wynikające oczywiście z tego, że dla niego optymalnym narzędziem do długoterminowego oszczędzania są polisy inwestycyjne. Najważniejsze jest jednak to, że świadomie lub nieświadomie tkwił w błędzie uparcie utrzymując, że:

a) na niskokosztowych platformach banków oraz samych TFI też pobierane są dodatkowe warstwy opłat ponad opłatę za zarządzanie dla TFI (np. przez umarzanie jednostek),

b) na polisach inwestycyjnych są obniżone opłaty za zarządzanie, ponieważ „ubezpieczyciel jest hurtownikiem”, itp.

Obie informacje są nieprawdziwe. Rozprawmy się z nimi raz na zawsze:

a) rzekome umarzanie jednostek

W BossaFund, SFI mBanku czy na ING TFInie ma żadnego umarzania jednostek (które występuje co miesiąc na polisach inwestycyjnych, żeby pokryć opłaty dla ubezpieczyciela). 20 października ubiegłego roku dokupiłem przez BossaFund za 100zł jednostki subfunduszu Aviva Investors Małych Spółek – poniżej skan potwierdzenia.

Czy na BossaFund jest opłat za zarządzanie?

Od tego czas nie wykonałem na jednostkach tego sunfunduszu żadnej operacji – nie kupowałem, nie zamieniałem, nie umarzałem. Gdyby BossaFund pobierał miesięczną opłatę przez umorzenie jednostek, byłoby ich dzisiaj – sześć miesięcy później – odrobinę mniej. Czy jest ich mniej? Nie jest. Jest dokładnie tyle samo, ile w momencie ostatniego dokupienia za 100zł – poniżej zdjęcie wnętrza mojego panelu internetowego w BossaFund (wycena funduszu z 15 kwietnia 2015).

Opłaty w BossaFund

b) rzekoma niższa opłata za zarządzanie w ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych

Prosta logika podpowiada, że jeśli na polisach inwestycyjnych klient ma dostęp do innej kategorii jednostek funduszy inwestycyjnych, o niższej opłacie za zarządzanie, przez ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe, powinny one mieć inną cenę oraz inne stopy zwrotu niż „czysty” fundusz kupiony np. przez BossaFund czy SFI mBanku.

Zostańmy przy funduszu Aviva Investors Małych Spółek, który występuje w wersji czystej oraz u sześciu ubezpieczycieli życiowych na ubezpieczeniowych funduszach kapitałowych, które inwestują 100% swoich aktywów w ten fundusz (przez co są z nim w praktyce tożsame). Sprawdzam wycenę wszystkich na dzień 15 kwietnia 2015 oraz roczną stopę zwrotu.

Opłaty za zarządzanie funduszami u ubezpieczycieli

Czy u ubezpieczycieliżyciowych nabywamy jakieś lepsze jednostki tego funduszu? Nie – nabywamy dokładnie takie same jak w otwartym funduszu inwestycyjnym dostępnym np. na BossaFund czy w SFI mBanku lub z jakiegoś powodu gorsze (Compensa). Tańsze jednostki funduszy można nabywać między innymi przez IKE i IKZE w ING TFI, które sam posiadam i polecam.

O odwracaniu uwagi od tego, jak naprawdę działają opłaty za zarządzanie w TFI oraz dodatkowe opłaty od aktywów u ubezpieczycieli życiowych pisałem między innymi w tym oraz w tym artykule.

Czy opłata za zarządzanie ukryta w cenie jednostki ma znaczenie?

Czy te 1-2% w skali roku stałej opłaty za zarządzanie w polskich funduszach dłużnych, 2-3% w funduszach mieszanych i 3,5-5% w akcyjnych w ma jakieś znaczenie? Żeby zilustrować wpływ stałych opłat na rentowność inwestycji proponuję następujący eksperyment:

- wykorzystajmy dane o zmianach głównego indeksu polskiej giełdy (WIG) przez ostatnie dziesięć lat (od 13 kwietnia 2005 do 13 kwietnia 2015),
- przez ten czas przyniósł on łącznie 101,5% zwrotu, co daje 7,26% średniorocznie,
- zachowanie indeksu było w tym czasie bardzo zmienne, co dobrze oddaje skalę wyzwań psychologicznych, z którymi musieli zmierzyć się polscy inwestorzy, żeby osiągnąć powyższe stopy zwrotu,
- potraktujmy ten indeks jako bazowe aktywa, od których pobieramy stałą opłatę za zarządzanie w różnych wysokościach (od 0,5 do 4% w skali roku),
- opłaty są naliczane „jak w funduszach”, przez codzienne odpisanie proporcjonalnej części rocznej opłaty, np. przy opłacie 4% rocznie, w poniedziałek odliczam 3/365 z 4% (za piątek, sobotę i niedzielę), a we wtorek odliczam 1/365 z 4% (za poniedziałek),
- chcemy zbudować intuicję odnośnie tego, jak stałe opłaty od aktywów wpływają na wartość inwestycji

Na początek proponuję tabelkę, która zbiera wszystkie scenariusze:


Kilka wniosków:

a) wysokie stałe opłaty potrafią sprawić, że nawet przyzwoicie pracujące aktywa nie przynoszą końcowemu inwestorowi satysfakcjonujących stóp zwrotu,

b) po 10 latach opłata 4% aktywów rocznie pomniejszy stopę zwrotu nie o 40%, jak wynikałoby z prostego mnożenia, tylko o 65,42% - to „magia” procentu składanego, o której rzadziej się mówi,

c) po 10 latach, przy aktywach pracujących w tempie 7,26% rocznie, opłata 4% rocznie od aktywów strawi ponad 65% zysków przed ewentualnym opodatkowaniem i uwzględnieniem inflacji,

d) przy 100 tysiącach jednorazowej inwestycji i średniorocznej stopie zwrotu 7,26% w skali roku, po 10 latach przy opłacie 4% rocznie, prawie 65,5 tysiąca złotych zostanie pobrane tytułem opłat przez TFI, a kapitał inwestora powiększy się w tym czasie o 36 tysięcy złotych,

e) nawet 0,5% rocznie w stałych opłatach obniża przez 10 lat stopę zwrotu o prawie 10%

Poniżej pięć wizualizacji stopniowej utraty wartości przez inwestycję obciążoną różnymi poziomami stałych rocznych opłat od aktywów. Niebieska linia to WIG, czerwona to hipotetyczna inwestycja WIG minus opłata.

Czy opłaty za zarządzanie dla funduszy się liczą?
WIG pomnieszony o 4% w skali roku

WIG pomnieszony o 3% w skali roku
WIG pomnieszony o 2% w skali roku
WIG pomnieszony o 1% w skali roku
WIG pomnieszony o 0,5% w skali roku

To zaledwiećwiczenie matematyczne, które dobrze pokazuje, że stałe opłaty od aktywów (za zarządzanie dla TFI i inne, np. dla ubezpieczycieli) są mega ważne. W drugim kroku proponuję przyjrzeć się, jak poradziły sobie w dokładnie tym samym okresie cztery uniwersalne fundusze akcji polskich dostępne dla klientów detalicznych.

Przypominam, że będziemy pracować na wycenach po uwzględnieniu stałej opłaty za zarządzanie. Uważam, że zestawienie wieloletnich wyników z indeksem WIG jest uczciwe – to główny indeks polskiej giełdy, który stanowi punkt odniesienia dla wielu uniwersalnych funduszy akcji (np. Legg Mason Akcji, Quercus Agresywny) oraz dla wielu inwestorów.

Jak wypadają uniwersalne fundusze polskich akcji – po uwzględnieniu wysokich stałych opłat za zarządzanie (do 4% w skali roku) – na tle indeksu WIG w okresie 13 kwietnia 2005 – 13 kwietnia 2015? Dzisiaj sprawdzam to dla funduszy Arka BZWBK Akcji Polskich, Legg Mason Akcji, UniKorona Akcje oraz Skarbiec Akcja, jutro zrobię to samo dla 12 największych funduszy akcji w Polsce.

Ważna uwaga! Poniższa tabelka pokazuje wynik dla wyłącznie jednego z wielu możliwych dziesięcioletnich okresów oraz dla inwestycji jednorazowej. Inne wyniki uzyskalibyśmy dla innej daty startowej i końcowej czy dla inwestycji regularnej z np. miesięcznym czy kwartalnym uśrednianiem (przykład).


Jak widać, w rzeczywistości fundusze zachowują się bardzo różnorodnie i nie da się do wszystkich przyłożyć tej samej miary (np. WIG minus stała opłata za zarządzanie). W tym okresie Arka BZWBK Polskich Akcji traciła średniorocznie ponad 2,2% do indeksu WIG, ale Legg Mason Akcji pozwolił ten benchmark o ponad 1,2% średniorocznie pobić. Są to wyniki już po uwzględnieniu opłat za zarządzanie.

W każdym przypadku strata do indeksu po uwzględnieniu opłat jest niższa niż roczna wartość opłaty za zarządzanie (zazwyczaj 4%). UniKorona Akcje praktycznie odzwierciedlała zachowanie indeksu przez cały okres, a Skarbiec Akcja przegrał z nim o ok. 1,8% średniorocznie. Już po opłatach.

To oznacza, że zarządzającym generalnie udaje się pobijać szeroki rynek przed opłatami (ich selekcja spółek działa), ale tylko nielicznym udaje się ta sztuka po uwzględnieniu stałych opłat za zarządzanie.

Dla klienta oznacza to dodatkowe ryzyko polegające na tym, że jakość zarządzania w wybranym przez niego funduszu może być znacząco niższa niż u konkurencji. Innymi słowy, jest to ryzyko ulokowania oszczędności w odpowiedniku Arki BZWBK Polskich Akcji w kolejnym okresie, a nie w odpowiedniku Legg Mason Akcji. Bo oczywiście nie ma żadnej gwarancji, że to pierwsze towarzystwo nadal będzie zawodzić, a to drugie nadal będzie się wyróżniać. Dla mnie kompromisowym rozwiązaniem tego dylematu są:

a) chociaż minimalny research dotyczący filozofii działania, procesu inwestycyjnego, stabilności wyników i stałych opłat w różnych towarzystwach,

b) rozłożenie oszczędności między rozsądną ilość funduszy parasolowych kilku towarzystw (np. 3-4), żeby wyeliminować wpływ ekstremalnych rezultatów

Poniżej wykresy pokazujące, jak radziły sobie opisane fundusze w starciu z indeksem WIG na przestrzeni ostatnich 10 lat (13 kwietnia 2005 – 13 kwietnia 2015) przy jednorazowej inwestycji w wysokości 100 tysięcy złotych. Linia niebieska to WIG, linia czerwona to fundusz.

WIG (niebieski) kontra Arka BZWBK Polskich Akcji (czerowny)
WIG (niebieski) kontra Skarbiec Akcji (czerowny)
WIG (niebieski) kontra UniKorona Akcje (czerowny)
WIG (niebieski) kontra Legg Mason Akcji (czerowny)

Podsumowanie – opłaty za zarządzanie dla funduszy inwestycyjnych

Moim zdaniem najważniejsze punkty to:

- opłaty za zarządzanie są uwzględnione w cenie jednostki,
- opłaty są pobierane od aktywów, a nie zysku,
- w opłatę za zarządzanie wliczone jest wynagrodzenie dla dystrybutora, ale są dystrybutorzy (np. niektóre banki czy ubezpieczyciele życiowi), którzy nakładają dodatkowe warstwy opłat za swoje usługi – to pomniejsza rentowność inwestycji,
- w praktyce zarządzający bardzo różnie radzą sobie z „odpracowywaniem” opłaty za zarządzanie, niektórym udaje się mimo wysokich kosztów wygrywać z rynkiem
- przed opłatami zarządzającym uniwersalnymi funduszami polskich akcji zazwyczaj udaje się wygrywać z szerokim rynkiem, ale klienta i tak najbardziej obchodzi to, co zobaczy na koncie po opłatach



Jak 12 funduszy polskich akcji poradziło sobie przez ostatnie dziesięć lat z indeksem WIG?

$
0
0
Podstawą polskiej branży funduszowej jest narracja o wyjątkowych zdolnościach zarządzających, np. umiejętności selekcji spółek, wyczuciu rynku (market timing) czy alokacji między klasy aktywów. Między innymi za dostęp do tych talentów płacimy wysokie opłaty stałe za zarządzanie oraz opłaty dystrybucyjne.

W poprzednich wpisach z tej serii pokazałem, że uczestnik funduszy może nabywać jednostki na wiele różnych sposobów, które różnią się od siebie poziomem opłat, a co za tym idzie końcowym wynikiem. Przyjrzałem się również stałej opłacie za zarządzanie pobieranej przez towarzystwa funduszy inwestycyjnych– od częstych nieporozumień jej dotyczących po jej erozyjny wpływ na rentowność inwestycji, szczególnie w długim okresie.

W tym artykule chciałbym sprawdzić, jak poradziło sobie 12 uniwersalnych funduszy polskich akcji przez ostatnią dekadę w stosunku do ich najważniejszego punktu odniesienia, czyli indeksu WIG. Czy wyniki funduszy uzasadniają wysokie stałe opłaty za zarządzanie dzielone między TFI i dystrybutorów? Czy zarządzającym udaje się „wygrywać z rynkiem”?

WIG kontra fundusze inwestycyjne
Kilka uwag o metodologii

Wszystkie stopy zwrotu odnoszą się wyłącznie do jednego dziesięcioletniego okresu – od 13 kwietnia 2005 roku do 13 kwietnia 2015 roku. To sprawia, że wyniki oddają zaledwie jedną z wielu możliwych kombinacji. W idealnym świecie powinniśmy przyjrzeć się, jak poradziły sobie fundusze np. w 250 takich dziesięcioletnich okresach dla różnych dat. Jak będę wiedział, jak to zrobić, na pewno to zrobię.

W badaniu biorą udział tylko fundusze, które działają od 13 kwietnia 2005 roku, co wyklucza m.in. Quercus Agresywny czy Noble Fund Akcji, młodsze fundusze o stosunkowo dużych aktywach. Nie udało mi się również znaleźć archiwum notowań, z którymi dałoby się pracować, dla Millennium Akcji, Novo Akcji oraz BPH Akcji.

Za punkt odniesienia biorę indeks szerokiego rynku WIG – to indeks dochodowy, który uwzględniawpłatę dywidend przez spółki oraz emisje praw do akcji (w przeciwieństwie np. do WIG20). Nie każdy uniwersalny fundusz polskich akcji traktuje ten indeks jako benchmark w swoich dokumentach.

Interesuje mnie kilka kwestii:

1. czy funduszom udało się wygrać w tym okresie z indeksem WIG po uwzględnieniu opłat?

2. czy funduszom udało się wygrać w tym okresie z indeksem WIG przed uwzględnieniem opłat?

3. jaką łączną oraz średnioroczną stopę zwrotu osiągnął ktoś, kto zainwestował w te fundusze 13 kwietnia 2005 roku na dzień 13 kwietnia 2015?

4. jak zmieniła się w tym okersie wartość jednorazowej inwestycji w kwocie 100 tysięcy złotych?

5. czy pomiędzy funduszami reprezentującymi tę samą klasę aktywów (polskie akcje) jest duża rozbieżność wyników?

Czy fundusze akcji wygrywają z rynkiem?

Przetestowałem 12 uniwersalnych funduszy polskich akcji, w tym trzy największe na rynku Legg Mason Akcji, Arka BZWBK Akcji Polskich oraz Pioneer Akcji Polskich. Poniżej cała lista razem z wartością ich aktywów pod zarządzaniem. Łącznie wszystkie fundusze zarządzają prawie 8 mld zł oszczędności.

Czy fundusze inwestycyjne wygrywają z rynkiem?

Punkt odniesienia, czyli indeks WIG, wypracował w okresie od 13 kwietnia 2005 do 13 kwietnia 2015 roku 101,48% łącznej stopy zwrotu. Średniorocznie daje to 7,26%. Jak w porównaniu z tymi wynikami wyglądają uniwersalne fundusze polskich akcji dla klientów detalicznych (podstawowa kategoria jednostek o standardowej opłacie za zarządzanie)? Poniżej podsumowanie:

czy fundusze wygrywają z rynkiem

Tylko jednemu z 12 funduszy (Legg Mason Akcji) udało się wygrać z szerokim rynkiem po uwzględnieniu stałych opłat za zarządzanie. W następnym kroku podsumujmy, jaka była średnioroczna różnica (w 11 przypadkach strata, w 1 przypadku przewaga) w stosunku do WIG każdego z 12 funduszy po uwzględnieniu opłat (czyli to co widać notowaniach i systemach transakcyjnych) oraz (szacunkowo) przed uwzględnieniem opłat. Poniżej podsumowanie:


Na korzyść wyróżniają się w tym okresie trzy fundusze – Legg Mason Akcji, UniKorona Akcje oraz Aviva Investors Polskich Akcji. Pierwszy wypracował w tym okresie wyższą stopę zwrotu niż WIG , a dwa pozostałe praktycznie go odzwierciedlały (już po opłatach). Oznacza to, że przed uwzględnieniem opłat udawało im się wypracowywać znacznie wyższe średnioroczne stopy zwrotu niż szeroki rynek (ponad 3,5% ponad rynek w każdym przypadku).

Oczywiście klienta najbardziej interesuje wycena po uwzględnieniu opłat, ale trzeba docenić jakość zarządzania i procesu inwestycyjnego w tych trzech towarzystwach w tym okresie.

Najsłabszy w zestawieniu Pioneer Akcji Polskich to jedyny z 12 funduszy, który przyniósł naszemu hipotetycznemu inwestorowi nominalne straty. Oszczędności ulokowane w nim 13 kwietnia 2005 roku kurczyły się w tempie 2,5% rocznie, co jest wynikiem o prawie 10% w skali roku gorszym niż szeroki rynek. Na tym tle nawet moje dość przypadkowe przygody z samodzielnym inwestowaniem z zamierzchłych czasów wyglądają jak mistrzostwo świata.

Cztery inne fundusze, które ponosiły w tym okresie średnioroczne straty w stosunku do indeksu WIG większe niż ich stała, roczna opłata za zarządzanie to PKO Akcji, MetLife Akcji, PZU Akcji Krakowiak oraz Allianz Akcji. Innymi słowy, te fundusze przegrywały z szerokim rynkiem nawet przed uwzględnieniem opłat.

Uczestnik przeciętnego funduszu z tej grupy osiągnął w tym okresie wynik o 3,1% średniorocznie niższy niż indeks WIG (mediana trochę lepiej). Zamiast 7,6% średniorocznej stopy zwrotu osiągnął 4,16% (mediana 4,79%). Jego łączna stopa zwrotu to 55,11% (mediana 59,7%), prawie o połowę mniej niż WIG, który wypracował łącznie 101,48% zwrotu.

Poniżej wykresy pokazujące zmianę wartości jednorazowej inwestycji w wysokości 100 tysięcy złotych dla WIG (linia niebieska) oraz każdego z funduszy (linia czerwona). Kolejność na podstawie aktywów pod zarządzaniem na koniec marca 2015r.

WIG (niebieski) kontra Legg Mason Akcji (czerwony)
WIG (niebieski) kontra Arka BZWBK Akcji Polskich (czerwony)
WIG (niebieski) kontra Pioneer Akcji Polskich (czerwony)
WIG (niebieski) kontra Aviva Investors Polskich Akcji (czerwony)
WIG (niebieski) kontra UniKorona Akcje (czerwony)
WIG (niebieski) kontra ING Akcji (czerwony)
WIG (niebieski) kontra PZU Akcji Krakowiak (czerwony)
WIG (niebieski) kontra PKO Akcji (czerwony)
WIG (niebieski) kontra Skarbiec Akcja (czerwony)
WIG (niebieski) kontra Allianz Akcji (czerwony)
WIG (niebieski) kontra MetLife Akcji (czerwony)
WIG (niebieski) kontra Investor Akcji (czerwony)

Czy umiejętności i talenty zarządzających funduszami akcji są warte swojej ceny?

Jeśli przyjrzymy się wynikom tych 12 uniwersalnych funduszy akcji polskich, okazuje się, że statystycznie zarządzający rzeczywiście wygrywają przed uwzględnieniem stałych opłat za zarządzanie z szerokim rynkiem. O ile? O około 0,7% średniorocznie. Ale stałe opłaty za zarządzanie wynoszą przeciętnie 3,8% w skali roku (częściej 4%), co sprawia, że za ich usługi klient detaliczny płaci wielokrotnie więcej niż są statystycznie warte. Po uwzględnieniu opłat przeciętny zarządzający przegrywał w badanym okresie o 3,1% średniorocznie z szerokim rynkiem.

Oczywiście są towarzystwa, które poradziły sobie lepiej niż rynek (Legg Mason) lub praktycznie go naśladowały (Union Investment oraz Aviva Investors). W kwietniu 2005 roku klient miał wobec tego 25% szansy (3 z 12), że wybierze produkt bardzo dobrej jakości. Jeśli dodać do tego zmienność wyceny, z którą musiał radzić sobie przez cały okres trwania inwestycji, nie da się stwierdzić, że stosunek zysku do ryzyka był dla niego korzystny.

Uważam, że są powody, żeby kwestionować dominującą w Polsce narrację, że fundusze inwestycyjne muszą być tak drogie, ponieważ zarządzający są nadzwyczajnymi specjalistami, dystrybutorzy muszą opłacić zaangażowanych „doradców” finansowych, a przecież towarzystwa muszą jeszcze przynosić zysk właścicielom. Cała ta infrastruktura utrzymywana jest z oszczędności klienta końcowego i zmniejsza szanse na godziwe stopy zwrotu. Obniżenie jej kosztów byłoby prostym i pewnym sposobem zwiększenia tych szans (w przeciwieństwie do ulotnych umiejętności typu selekcja spółek czy próby wyczucia rynku, którymi chwali się w materiałach marketingowych praktyczne każde towarzystwo).

Chciałbym przy okazji zaznaczyć, że fundusze inwestycyjne to nie tylko fundusze polskich akcji. To również fundusze obligacji czy rynku pieniężnego, które przy znacznie mniejszej zmienności zanotowały bardzo udaną dekadę. Przez otwarte fundusze inwestycyjne można też lokować oszczędności na zagranicznych rynkach, np. tureckim, amerykańskim, europejskim czy w krajach azjatyckich.

Alternatywą wobec tradycyjnych funduszy inwestycyjnych są niskokosztowe fundusze indeksowe oraz ETF (notowane na giełdzie). Ich oferta w Polsce jest niewielka, ale przez rachunki maklerskie z dostępem do zagranicznych giełd, można nabywać jednostki funduszy ETF (ale nie funduszy indeksowych) poza granicami kraju. Nic nie stoi też na przeszkodzie, żeby próbować samodzielnie tworzyć własne portfele papierów wartościowych na polskiej i zagranicznych giełdach.



Ile zarobiłby Warren Buffet przez ostatnią dekadę, gdyby używał polskich, detalicznych funduszy inwestycyjnych?

$
0
0
Proszę traktować ten artykuł jako rozrywkę. Będzie w nim dużo uproszczeń, założeń i – być może – niekonsekwencji. Za każdym razem, gdy będą występować, postaram się zwrócić na nie uwagę. Jest to kolejny artykuł z serii o kosztach oszczędzania w tradycyjnych funduszach inwestycyjnych.

W pierwszym z nich opisałem, że opłaty mogą się różnić w zależności od miejsca, przez które inwestujemy. To sprawia, że klienci posiadający w tym samym czasie jednostki tych samych funduszy mogą osiągnąć inny wynik końcowy. W drugim podsumowałem wszystko, co wiem, o stałych opłatach za zarządzanie oraz pokazałem ich wpływ na rentowność inwestycji. W trzecim sprawdziłem, jak poradziło sobie 12 detalicznych funduszy polskich akcji przez ostatnią dekadę. Chciałem odpowiedzieć sobie na pytanie, czy wysokie koszty ich utrzymania były uzasadnione.

W tym artykule chcę sprawdzić, czy warto płacić cenę w postaci wysokich stałych opłat za zarządzanie za wybitną strategię wdrożoną przez wybitnego zarządzającego. Jak mam zamiar to zrobić? Biorąc wyniki Warrena Buffeta za ostatnie dziesięć lat i przykładając do nich różne poziomy stałych opłat za zarządzanie.

Wyniki Warrena Buffeta
Co mam zamiar obliczyć?

Potrzebujędługoterminowych, realnych wyników jakiegoś świetnego inwestora. Chcę do nich przystawić różne poziomy stałych opłat, żeby sprawdzić, czy uzasadnione jest płacenie np. 2, 5 czy 7% rocznie w opłatach za zarządzanie dla różnych instytucji (TFI, dystrybutorów, doradców), żeby mieć dostęp do bardzo rentownych aktywów.

Wybrałem Warrena Buffeta. Nie muszę chyba nikogo przekonywać, że to człowiek z fenomenalną, ponadprzeciętną umiejętnością alokacji kapitału. Akcje jego holdingu inwestycyjnego Berkshire Hathaway są notowane na giełdzie, więc możemy łatwo obliczyć jego wyniki za ostatnie dziesięć lat.

Użyję ich jako przykładu wybitnej długoterminowej strategii wdrożonej przez wybitnego zarządzającego. Zignoruję to, że akcje wyceniane są w dolarach – interesują mnie wyłącznie liczby, a nie to, w jakiej walucie są wyrażone. Obliczam stopy zwrotu w jednym dziesięcioletnim okresie (od 24 kwietnia 2005 do 24 kwietnia 2015) na podstawie cen zamknięcia dla akcji Berkshire Hathaway A.

Interesuje mnie, czy wyniki Warrena Buffeta (lub innych wybitnych, ponadprzeciętnych inwestorów długoterminowych) obronią się, gdy obciążymy je stałymi opłatami za zarządzanie pobieranymi od aktywów. Opłaty będę naliczał tak jak w polskich funduszach inwestycyjnych – przez pomniejszenie aktywów każdego dnia o proporcjonalną część opłaty rocznej (więcej w tym artykule).

Eksperyment wydaje mi się ciekawy z kilku powodów:

a) są to realne, długoterminowe wyniki doświadczonego inwestora o wyjątkowych umiejętnościach alokacji kapitału i ponadprzeciętnym zrozumieniu rynku,
b) są to wyniki dla najbardziej dochodowej w długim okresie klasy aktywów– papierów udziałowych,
c) są to wyniki na poziomie „czystych” aktywów, przed jakimikolwiek opłatami,

Czyli stopy zwrotu wehikułu inwestycyjnego Warrena Buffeta będą stanowić nasz poziom bazowy. W następnym kroku nałożymy na te aktywa różne poziomy opłat charakterystyczne dla polskich, detalicznych funduszy inwestujących w akcje. Nie mam zamiaru narzucać nikomu „właściwego” albo „domyślnego” poziomu opłat stałych w tego typu funduszach, tym bardziej, że może się od różnić w zależności od tego, gdzie kupimy jednostki (więcej o różnicach w opłatach za zarządzanie w tym artykule).

Nałożymy po prostu na aktywa Warrena Buffeta większy zakres opłat za zarządzanie – od 2% w skali roku do 7% w skali roku. O ile dolna granica (2% w skali roku) jest praktycznie niespotykana w polskich funduszach akcji, bez względu na to, jak je nabędziemy, górna granica (7% w skali roku) jak najbardziej występuje w przyrodzie. Jeśli ktoś nabywa fundusz inwestycyjny z opłatą za zarządzanie 4% w skali roku za pośrednictwem tzw. polisy inwestycyjnej, która pobiera dodatkowe 3% opłaty od aktywów w skali roku dla ubezpieczyciela, obciąża łącznie aktywa inwestycyjne opłatami rzędu 7% w skali roku i więcej (szczegóły w tym artykule).

Na poziomie TFI przeciętne opłaty w polskich, detalicznych funduszach akcji wynoszą ok. 3,5-4% w skali roku. Dodatkowe 0,5-1% należy doliczyć, jeśli jest to fundusz inwestujący w fundusze zagraniczne, których utrzymanie też przecież kosztuje i obciąża aktywa inwestycyjne. Innymi słowy, wszystko pomiędzy 3-5% w skali roku to norma dla polskich, detalicznych funduszy akcji. Dlatego najciekawsze będzie, jak poradzi sobie w długim terminie Warren Buffet z tego typu poziomami rocznych opłat obciążających aktywa.

Ile zarobił od 2005 roku Warren Buffet?

Tym razem proponuję zacząć od przyjrzenia się wykresom dla różnych poziomów opłat od aktywów. Uważam, że dobrze ilustrują erozyjną rolę opłaty za zarządzanie. Różnica między niebieską linią (wartość inwestycji w akcje holdingu Warrena Buffeta) a czerwoną linią (Buffet minus stała opłata za zarządzanie) obrazuje, ile pieniędzy „zmieniło właściciela” przez dziesięć lat prowadzenia inwestycji.

Ile zarobił Warren Buffet
Warren Buffet (niebieski) vs. Warren Buffet minus 2% opłaty od aktywów rocznie (czerwony)
Warren Buffet (niebieski) vs. Warren Buffet minus 3% opłaty od aktywów rocznie (czerwony)
Warren Buffet (niebieski) vs. Warren Buffet minus 4% opłaty od aktywów rocznie (czerwony)
Warren Buffet (niebieski) vs. Warren Buffet minus 5% opłaty od aktywów rocznie (czerwony)
Warren Buffet (niebieski) vs. Warren Buffet minus 6% opłaty od aktywów rocznie (czerwony)
Warren Buffet (niebieski) vs. Warren Buffet minus 7% opłaty od aktywów rocznie (czerwony)

A tak wygląda zestawienie średniorocznych stóp zwrotu, łącznych stóp zwrotu, wartości końcowej dla 100000 jednorazowej inwestycji oraz zysku brutto dla inwestycji w akcje Berkshire Hathaway oraz inwestycji w dokładnie te same aktywa, ale obciążonych różnymi poziomami opłat za zarządzanie.

Gdzie inwestuje Warren Buffet

Możemy też spojrzeć wyłącznie na różnice średniorocznych stóp zwrotu, łącznych stóp zwrotu, wartości końcowej oraz zysku brutto wynikające z różnych poziomów opłat od aktywów.

Jak inwestuje Warren Buffet

Cóż, nawet niewinne 2% w skali roku zmniejsza łączną stopę zwrotu przez dziesięć lat o prawie 50%. Dla przeciętnego oszczędzającego może być to totalnie nieintuicyjne, ale tak właśnie działają opłaty od aktywów. Ich wpływ na rentowność inwestycji jest gigantyczny. Nie do przecenienia. Działanie na rzecz obniżania kosztów naszych inwestycji powinno być naszym priorytetem.

Zachęcam do wnikliwego przejrzenia tych obliczeń. Jest tam sporo smaczków. Okazuje się na przykład, że przy opłacie od aktywów w wysokości 7% rocznie, koszty prowadzenia inwestycji w „wybitną strategię, wybitnego zarządzającego” zjedzą ponad 80% wszystkich zysków. Obniżą łączną stopę zwrotu o ponad 130% - z prawie 160% w 10 lat do 28% w dziesięć lat, a średnioroczną o prawie 7,5% - z ok. 10% rocznie do 2,5% rocznie.

A przecież dla wielu oszczędzających w polskich funduszach inwestycyjnych poziom 7% od aktywów w skali roku nie jest wcale abstrakcyjny. Takimi opłatami obciążamy w praktyce aktywa inwestycyjne oszczędzając za pomocą większości starszych polis inwestycyjnych typu unit-linked. Nie mówiąc nic o tym, że nie każdy zarządzający polskimi funduszami i nie każdy właściciel polisy inwestycyjnej to Warren Buffet wypracowujący w dłuższym okresie 10% średniorocznie na swoich aktywach.

Na zakończenieproponuję spojrzeć na to, jaką cześć zysków (przed opodatkowaniem i inflacją) „przejedzą” koszty utrzymania oszczędności w funduszach inwestycyjnych.

Opłaty "przejadają" zysk
Nawet 2% w skali roku w opłacie za zarządzanie od aktywów oznacza po dziesięciu latach zyski brutto o prawie 30% niższe niż bazowe aktywa inwestycyjne dobrane przez wybitnego zarządzającego. Przy 3-5% od aktywów rocznie oddamy organizatorom naszej inwestycji (czyli TFI oraz pośrednikowi) od 40 do 60% zysków przed opodatkowaniem i inflacją.




Jak działają opłaty w funduszach funduszy?

$
0
0
Wyobraźmy sobie cukierka, który jest zawinięty w dwa albo trzy grube papierki. Taka jest mniej więcej struktura funduszy inwestycyjnych, które lokują środki uczestników w inne fundusze inwestycyjne. Cukierkiem są bazowe aktywa inwestycyjne (np. akcje, obligacje czy instrumenty pochodne), a papierkami jest kilka warstw funduszy inwestycyjnych składających się na detaliczny fundusz otwarty dla końcowego klienta.

To jest kolejny artykuł z serii o opłatach w polskich, detalicznych funduszach inwestycyjnych. Przeczytanie poprzednich może ułatwić przetworzenie tego. Napisałem w nich między innymi o tym, jak działają opłaty za zarządzanie dzielone między TFI oraz dystrybutora jednostek oraz jaki wpływ na rentowność inwestycji mają w dłuższym okresie stałe opłaty od aktywów.

W tym artykule chciałbym się przyjrzeć funduszom funduszy. W jaki sposób pobierane są na nich opłaty? Jaka część aktywów trafia w trakcie roku do instytucji finansowych, które organizują, promują i sprzedają te narzędzia do oszczędzania?

Fundusze funduszy - jak działają, jakie są opłaty?
Fundusze funduszy – podstawy i rodzaje

Fundusz funduszy to dość luźne pojęcie. W tym artykule będę je stosował w odniesieniu do otwartych funduszy inwestycyjnych, na których aktywa składają się wyłącznie lub głównie inne fundusze inwestycyjne (tradycyjne, indeksowe lub notowane na giełdzie ETF-y).

Jako specyficzną formę funduszy funduszy będę traktować także ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe (UFK) z oferty ubezpieczycieli życiowych (np. Generali, Axa, Skandia, Open Life, PZU, ING Życie, Aegon czy Aviva), które lokują 100% środków w otwarte fundusze inwestycyjne.

Nie każdy fundusz funduszy działa tak samo. Spotkałem się już z następującymi mechanizmami:

- tzw. master feeder (polski fundusz lokuje środki uczestników w jednostki jednego zagranicznego funduszu źródłowego, najczęściej prowadzonego przez firmę z tej samej lub zaprzyjaźnionej grupy kapitałowej, tak działają np. Investor Rosja, Skarbiec JP Morgan Global Strategic Bond czy ING (L) Japonia)

- fundusz wielu funduszy zagranicznych(polski fundusz lokuje środki uczestników w jednostki kilku zagranicznych funduszy, tak działają np. Noble Fund Africa and Frontier, BPH Globalny Żywności i Surowców czy PKO Akcji Rynków Wschodzących)

- fundusze wielu funduszy polskich(polski fundusz lokuje środki uczestników w jednostki kilku polskich funduszy, tak działają np. subfundusze ING Konto Funduszowe SFIO w ING Banku Śląskim, subfundusze BGŻ SFIO dostępne m.in. w BGŻ Optima czy subfundusze db Funds FIO dostępne w m.in. w Deutsche Banku)

- fundusze cyklu życia (polski fundusz lokuje środki uczestników w jednostki kilku polskich lub zagranicznych funduszy i odpowiada dodatkowo za wdrożenie strategii cyklu życia, tak działają np. subfundusze PKO Zabezpieczenia Emerytalnego oraz ING Perspektywa)

W przypadku polskich funduszy lokujących środki w zagranicznych funduszach polskie towarzystwo może dodatkowo zabezpieczyć ryzyko walutowe za pomocą instrumentów pochodnych, które stają się częścią aktywów funduszu. Hedging walutowy to sekret wyjątkowych wyników funduszy akcji japońskich (w Polsce ING (L) Japonia oraz PKO Akcji Rynku Japońskiego) w ostatnich latach – polscy inwestorzy nie odczuli osłabiania się japońskiego jena do złotówki, tylko wzrost wartości japońskich akcji.

Nie każdy fundusz funduszy musi lokować wszystkie środki w jednostki innych funduszy. W skład ich aktywów mogą wchodzić również akcje czy obligacje nabyte bezpośrednio na rynkach. Takie pozycje znajdziemy między innymi w aktywach BPH Globalny Żywności i Surowców (na koniec grudnia 2014r. ok. 43% środków ulokowane było w jednostki innych funduszy, a ok. 5% w akcje, np. polskich spółek Duon, Serinus oraz PCC Rokita) oraz Noble Fund Africa and Frontier (na koniec grudnia 2014r. prawie 90% aktywów to jednostki innych funduszy, ale są też akcje rumuńskiej spółki Electrica).

Jak działają fundusze funduszy?

Przyjrzyjmy się strukturze funduszu inwestującego w jednostki innego funduszu. Na poziomie bazowym znajdują się jakieś aktywa inwestycyjne (np. akcje czy obligacje). To nasz „cukierek”. Ich utrzymanie generalnie nic nie kosztuje – za posiadanie akcji czy obligacji nie jest pobierana opłata za zarządzanie. Koszty występują jednorazowo w momencie transakcji kupna i sprzedaży.

W te aktywaśrodki klientów lokuje jakiś polski lub zagraniczny fundusz inwestycyjny. Może być to fundusz aktywnie zarządzany, indeksowy lub notowany na giełdzie ETF. Za utrzymanie środków w tych funduszach firmy zarządzające aktywami pobierają stałą opłatę od aktywów. To pierwszy „papierek” na naszym „cukierku”.

W jednostki tych funduszy środki klientów lokuje polski fundusz inwestycyjny. Za utrzymanie środków w tych funduszach polskie TFI pobiera kolejną warstwę opłaty za zarządzanie. To kolejny „papierek”.

Tak można sobie wyobrazić cały proces. Polskie TFI kupuje jednostki jakiegoś funduszu inwestycyjnego, który kupuje jakieś aktywa finansowe stanowiące „pracującą bazę” całej inwestycji:

Jak działają polskie fundusze zagraniczne?

Tak to wygląda dla funduszu Noble Fund Africa and Frontier:

Czy warto zainwestować w Noble Fund Africa and Frontier

Czyli klient polskiego TFI prowadzącego fundusz funduszy otrzymuje coś, co wygląda mniej więcej tak – na samym dnie znajdują się produktywne aktywa inwestycyjne „zawinięte” najpierw w pierwszy fundusz (lub kilka funduszy), a potem w drugi fundusz:

Jak działają fundusze funduszy?

A jeśli oszczędzamy za pośrednictwem ubezpieczycieli życiowych na tzw. polisach inwestycyjnych dochodzi jeszcze jeden „papierek” i jeszcze jedna warstwa opłat. Chodzi o dodatkowe opłaty od aktywów dla ubezpieczycieli organizujących ubezpieczenia inwestycyjne (więcej szczegółów). W tym przypadku narzędzie nazywa się ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy (UFK).

Tak można sobie wyobrazić cały proces. Zakład ubezpieczeń (np. Generali, Skandia, Aegon) lokuje 100% środków w fundusz inwestycyjny lub jakiś fundusz funduszy. Tak wygląda cały proces dla ubezpieczeniowego funduszu kapitałowego, który lokuje 100% w jakiś fundusz funduszy.

Jak działają ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe?

Tak to wygląda dla Open Life – Noble Fund Africa and Frontier UFK oraz Skandia – Noble Fund Africa and Frontier UFK, dwóch ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych, które lokują 100% środków w fundusz funduszy Noble Fund Africa and Frontier:

UFK Noble Fund Africa and Frontier - opłaty

Czyli klient otrzymuje w tym przypadku „cukierka” w trzech grubych „papierkach”. Produktywne aktywa są „zawinięte” w kilka zagranicznych funduszy, w polski fundusz funduszy, a na końcu w ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy:

Fundusze inwestycyjne - czy warto?

Jak pobierane są opłaty w funduszach funduszy i na UFK?

Za każdą warstwę „papierków” będziemy musieli zapłacić. Każdy z funduszy tworzących końcowy produkt, czy to „czysty” fundusz funduszy czy ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy, będzie pobierać stałą opłatę za zarządzanie aktywami.

Przyjrzyjmy się temu na naszym dotychczasowym przykładzie, czyli funduszu Noble Fund Africa and Frontier. Ile musi w praktyce zapłacić polski klient detaliczny, żeby jego oszczędności miały szansę uczestniczyć we wzroście akcji firm z Afryki i innych krajów we wczesnej fazie rozwoju?

W wersji pierwszej spójrzmy na „czysty” fundusz Noble Fund Africa and Frontier. Towarzystwo Noble Funds pobiera maksymalnie 4% aktywów rocznie w opłacie za zarządzanie. Ale do tego dochodzą koszty utrzymania funduszy źródłowych (np. Renaissance Sub-Saharan Fund, JB Multistock Africa Focus Fund czy Wisdom Tree Middle East Dividend Fund), w tym koszty transakcyjne. Ile to wszystko razem kosztuje?

Zajrzyjmy do kluczowych informacji dla inwestorów (KIID), jednego z obowiązkowych dokumentów, które muszą publikować regularnie polskie fundusze. Dowiemy się z niego, że tzw. opłaty bieżące w funduszu Noble Fund Africa and Frontier wyniosły w 2014 roku 5,94% bazowych aktywów funduszu. Około 4% to opłata za zarządzanie dla Noble Fund, a reszta to przede wszystkim opłaty dla funduszy źródłowych.

A co jeśli ktoś lokował środki przez ubezpieczeniowy fundusz kapitałowy Noble Fund Africa and Frontier w zakładzie ubezpieczeń Skandia czy Open Life? Wtedy musi jeszcze doliczyć koszty utrzymania swojej polisy. W starych ubezpieczeniach unit-linked normą były opłaty od aktywów na poziomie 2-4% w skali roku. Obliczyłem, że dla mojej polisy było to w 2014 roku ok. 3,5% rocznie. Czyli gdybym w 2014 utrzymywał oszczędności w ubezpieczeniowym funduszu kapitałowym Noble Fund Africa and Frontier, bazowe aktywa inwestycyjne byłyby obciążone opłatami w wysokości ok. 9,5% aktywów rocznie.

Innymi słowy, musiałyby wypracować w 2014 roku jakieś 10% zwrotu, żebym ja zobaczył na swoim UFK dokładnie taką samą kwotę jak dwanaście miesięcy wcześniej. Musiałyby zarobić 10%, żebym ja przez rok wyszedł na zero.


W długim terminie nawet opłaty rzędu 3-4% w skali roku zostawiają olbrzymi ślad na końcowym wyniku inwestycji. A co dopiero opłaty rzędu 6-10% w skali roku obciążające różne inkarnacje Noble Fund Africa and Frontier.

Przyznaję, że ten fundusz należy do wyjątkowo drogich w utrzymaniu. Żeby pokazać trochę pełniejszy obraz, zebrałem informacje o opłatach za zarządzanie i łącznych opłatach bieżących w kilkunastu różnych funduszach funduszy różnego typu. Ostatnia kolumna pokazuje szacunkowe, łączne koszty dla kogoś, kto lokuje w ten fundusz oszczędności przez ubezpieczenie unit-linked (tzw. polisę inwestycyjną) z rocznymi opłatami od aktywów na poziomie 3%. Jeśli ktoś uważa, że są za wysokie, niech doda 2% albo 1%. Opłaty na polisach mogą się od siebie bardzo różnić. Ja przyjmuję 3% w skali roku, bo to odpowiada opłatom na mojej, nie najgorszej i nie najstarszej umowie (szczegóły).

Opłaty w funduszach funduszy zagranicznych

Wyniki a opłaty

W poprzednich artykułach pokazywałem, że stałe opłaty od aktywów, jakkolwiek się nie nazywają, pomniejszają rentowność inwestycji. Polecam ich lekturę, żeby zbudować jakąś intuicję dotyczącą erozyjnej roli opłat od aktywów (artykuł o opłatach za zarządzanie, o wynikach 12 polskich funduszy akcji oraz „teście” Warrena Buffeta). Polecam również artykuł sprzed ponad roku o opłatach na polisach inwestycyjnych.

Trudno nie dostrzec wpływu opłat od aktywów w długim okresie. Niestety w krótkim okresie dla inwestorów indywidualnych i ich „doradców” ważniejsze jest coś innego – wyniki za ostatnie kilkanaście miesięcy czy kilka lat oraz próby przewidzenia, który fundusz lub klasa aktywów „da zarobić” w kolejnych miesiącach.

Cóż, jeśli akcje afrykańskie zanotują w jakimś roku 30% wzrostu (co na rynkach akcyjnych nie jest wcale niewyobrażalne), 6-10% opłat od aktywów w różnych inkarnacjach Noble Fund Africa and Frontier nie będzie dotkliwe. Dlaczego? Ponieważ nawet lokując oszczędności w ubezpieczeniowe fundusze kapitałowe powiązane z tym funduszem klient zarobi w tym roku 20%.

Z tego powodu wysokie opłaty w funduszach akcji amerykańskich, europejskich, azjatyckich czy japońskich wydają się dzisiaj nieważne, ponieważ przez ostatnie lata te rynki wypracowywały bardzo atrakcyjne stopy zwrotu. Klient nie odczuwa wpływu tych opłat, szczególnie zestawiając swoje wyniki z oprocentowaniem lokat bankowych czy funduszy mniej rentownych rynków.

Tak samo wygląda sytuacja z funduszami globalnych obligacji. Od kilkunastu lat w krajach rozwiniętych spadają stopy procentowe, a to idealne warunki dla obligacji jako klasy aktywów. Stopy zwrotu są wysokie i – co bardzo ważne – niespecjalnie zmienne. Z tego punktu widzenia 2,7% opłat bieżących rocznie w funduszu światowych funduszy obligacji Pioneer Obligacji Strategicznych nie ma znaczenia.

Jeśli ktoś uważa, że potrafi osiągać co roku 15-20% stopy zwrotu na bazowych aktywach inwestycyjnych i utrzymywać swoje oszczędności tylko i wyłącznie na „wygrywających” rynkach i w topowych klasach aktywów, być może opłaty od aktywów rzędu 5-8% nie robią na nim wrażenia. Wciąż ponad 10% rocznie zostaje w jego kieszeni.

Nie należę do tej grupy. Uważam, że konsekwentne przewidywanie trendów na rynkach jest bardzo trudne. Nikt nie zna przyszłości. Nie mamy kontroli nad rynkami. Potrafią zaskakiwać nawet bardzo doświadczonych inwestorów. Jeden z legendarnych inwestorów Warren Buffet osiąga stopy zwrotu bliższe 10-12% w skali roku i –jak obliczyłem w tym artykule– nawet 2% opłaty od aktywów rocznie w skali roku mocno zdemolowałoby rentowność jego inwestycji. Skąd się bierze w nas lub w naszych „doradcach” przekonanie, że potrafimy alokować kapitał skuteczniej niż chociażby Warren Buffet?

W każdym razie, w krótkim okresie możemy nie dostrzegać wpływu opłat od aktywów, ponieważ jesteśmy skupieni na krótkoterminowych wynikach i/lub emocjach związanych z aktywną spekulacją. Ale jedynymi wynikami, które tak naprawdę się liczą, są wyniki w długim okresie. A w długim okresie wpływ opłat od aktywów jest nie do przeoczenia.

Czy warto korzystać z funduszy funduszy?

Fundusze funduszy to bardzo niespójna grupa. Są wśród nich gotowe strategie inwestycyjne, np. fundusze cyklu życia ING Perspektywa czy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego o rozsądnym poziomie opłat i praktycznym, nieangażującym charakterze. Te pierwsze są dostępne dla klientów indywidualnych z obniżoną o 25% opłatą za zarządzanie dzięki IKE i IKZE Plus w ING TFI– to jeszcze bardziej obniża koszty i daje dostęp do korzyści podatkowych (więcej szczegółów o ulgach podatkowych i większa recenzja IKE Plus i IKZE Plus).

Fundusze funduszy zagranicznych to praktyczne narzędzia dające dostęp do stosunkowo trudno dostępnych z Polski rynków i klas aktywów na całym świecie. Występują między nimi duże różnice w poziomie opłat bieżących. Nie każdy fundusz pobiera prawie 6% w wersji czystej, jak Noble Fund Africa and Frontier, i dodatkowe 1-4% w wersji UFK. Z niektórych z nich da się skorzystać przy opłacie zbliżonej do 2% w skali roku (np. na IKE i IKZE w ING TFI). To wciąż dużo i inwestorzy w długim okresie na pewno to odczują, ale to i tak bez porównania mniej niż 6-10% w droższych rozwiązaniach.

Fundusze funduszy polskich (np. BGŻ SFIO, DB Funds FIO, niektóre subfundusze TFI Skarbiec czy ING Konto Funduszowe SFIO) to propozycja dla tych, którzy chcą powierzyć zarządzającym dobór różnych funduszy do jednego portfela, a sami chcą tylko wybrać profil ryzyka. Za taką gotową strategię też trzeba oczywiście dodatkowo zapłacić. Każdy powinien we własnym zakresie ustalić, czy w jego przypadku warto, np. czy jest w stanie obsługiwać tańsze alternatywy bez robienia sobie krzywdy.

Wśród najważniejszych alternatyw trzeba wymienić:

a) samodzielne prowadzenie portfela inwestycyjnego opartego o aktywa finansowe notowane na rynkach w Warszawie, np. akcje spółek publicznych, obligacje skarbowe, obligacje korporacyjne, przez rachunek maklerski,

b) samodzielne lokowanie oszczędności w fundusze ETF notowane w Warszawie (dostępne są trzy) przez rachunek maklerski,

c) samodzielne lokowanie oszczędności w funduszach ETF notowanych na zagranicznych giełdach przez rachunek maklerski z dostępem do zagranicznych rynków (np. w DM BOŚ, DIF Broker, DeGiro czy SaxoBank)

d) alternatywą dla funduszy funduszy polskich jest samodzielne prowadzenie jednej lub kilku inwestycji w funduszu parasolowym (np. przez BossaFund lub SFI mBanku) lub poza nim.



PKO Zabezpieczenia Emerytalnego czy NN Perspektywa – które IKE lub IKZE z funduszami cyklu życia wybrać?

$
0
0
Dwa duże towarzystwafunduszy inwestycyjnych, PKO TFI oraz ING TFI (od 21 lipca 2015r. NN Investment Partners TFI) mają w swojej ofercie fundusze cyklu życia. Chodzi o subfundusze PKO Zabezpieczenia Emerytalnego oraz ING Perspektywa (od 21 lipca 2015r. NN Perspektywa). Tak się składa, że obie propozycje są na rynku od 2012 roku oraz można je nabywać na rachunkach IKE i IKZE. To sprawia, że aż proszą się o szczegółowe porównanie!

PKO TFI prowadzi pięć subfunduszy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego zorientowanych na osiągnięcie celów inwestycyjnych do lat 2020, 2030, 2040, 2050 oraz 2060. NN Investment Partners TFI udostępnia sześć funduszy cyklu życia NN Perspektywa z celem ustawionym na 2020, 2025, 2030, 2035, 2040, 2045. Sztandarowym produktem PKO TFI związanym z tymi funduszami jest tzw. Pakiet Emerytalny. Sztandarowymi produktami NN Investment Partners TFI do długoterminowego oszczędzania są IKE Plus oraz IKZE Plus.

W którym towarzystwie korzystniej oszczędzać w funduszach cyklu życia przez IKE i IKZE? Proponuję przyjrzeć się przede wszystkim opłatom, wynikom od 2013 oraz obecnej strukturze aktywów.

Pakiet Emerytalny PKO TFI opinie czy warto Co to jest fundusz cyklu życia?

To fundusze:

a) mieszane i zdywersyfikowane– na inwestycję składają się zarówno aktywa udziałowe, jak i dłużne, polskie i zagraniczne,
b) z jasnym celem– automatycznym dostosowywaniem aktywów i poziomu ryzyka do wieku klienta,
c) zarządzane– klient nie decyduje o składzie swojego portfela, wybiera tylko gotowe rozwiązanie powiązane z jego profilem ryzyka, szczególnie z wiekiem,
d) fundusze funduszy– w skład funduszy cyklu życia wchodzą inne fundusze inwestycyjne (więcej na ten temat)

Główne założenia funduszy cyklu życia są następujące:

- im dłuższy jest nasz horyzont inwestycyjny, tym większą część inwestycji powinny stanowić aktywa o wyższym potencjale wzrostu, ale i zmienności (akcje),
- w miarę zbliżaniasię do daty końcowej inwestycji, coraz większą częścią inwestycji powinny stawać się aktywa o niższym potencjale wzrostu, ale i zmienności (obligacje)

Czyli priorytetem w funduszach cyklu życia nie jest maksymalizowanie stóp zwrotu dzięki próbom wyczucia rynku (tzw. market timing), tylko systematyczne prowadzenie inwestycji w odniesieniu do horyzontu inwestycyjnego. Obecna sytuacja na rynkach nie jest pierwszym priorytetem. Co o tym sądzę?

Podoba mi się to! To podejście, które stawia na jasny, przejrzysty i rozsądny proces inwestycyjny, a jego wdrożenie przenosi na towarzystwo funduszy inwestycyjnych. Nie oznacza to, że wyniki funduszy cyklu życia są gwarantowane. Oznacza to tylko tyle, że inwestycja oparta jest o przemyślane zasady (których korzenie znajdują się m.in. w badaniach wybitnych ekonomistów). To podwyższa prawdopodobieństwo osiągnięcia celów, szczególnie w porównaniu z jakimiś przypadkowymi, emocjonalnymi, kowbojskimi inwestycjami, z których „słynie” przeciętny Kowalski.

Innymi słowy, jeśli ktoś nie ma żadnego głębszego pomysłu na długoterminowe oszczędzanie za pomocą funduszy inwestycyjnych, fundusze cyklu życia to jedna z rozsądnych, bezobsługowych propozycji właśnie dla niego.

W przeszłości pisałem już o funduszach cyklu życia, w tym o funduszach NN Perspektywa (wtedy ING Perspektywa) oraz Pakiecie Emerytalnym PKO TFI. Nie jestem wobec nich bezkrytyczny, ale uważam jest za rozsądny kompromis.

Czy fundusze cyklu życia nadają się na trzeci filar (IKE i IKZE)?

Uważam, że dla wielu oszczędzających połączenie IKE lub IKZE z funduszami cyklu życia jak najbardziej ma sens. Powtarzam – w przeciwieństwie np. do lokat bankowych – żadne fundusze nie gwarantują osiągnięcia w krótkim czy długim terminie jakichś nominalnych stóp zwrotu. Ich wyniki zależą w dużej mierze od rynków, które nie zawsze sprzyjają.

Ale wyniki, szczególnie w dłuższym okresie, zależą również bardzo mocno od procesu inwestycyjnego, jakim się kierujemy w trakcie życia inwestycji, np. alokacji między klasy aktywów i jej zmian.

Pod tym względem fundusze cyklu życia dobrze wpisują się w mechanizm długoterminowego oszczędzania (np. na emeryturę). W pierwszych latach, nasze oszczędności są niewielkie, a odległość od daty końcowej inwestycji jest bardzo daleka (np. 15-30 lat). Powinniśmy wykorzystać ten długi horyzont inwestycyjny i przeważać aktywa o większym potencjale wzrostu. Ich wycena będzie co prawda w krótkim okresie bardzo zmienna, ale:

a) nasze oszczędności będą wtedy i tak stosunkowo niewielkie,
b) wciąż będziemy mieli mnóstwo czasu, żeby „odpracować” ewentualne straty, również dzięki nowym oszczędnościom, za które kupimy (być może) tańsze aktywa,

Z kolei po kilkunastu czy kilkudziesięciu latach regularnego oszczędzania na naszym rachunku powinny znajdować się znaczące sumy. Odległość od daty końcowej inwestycji będzie już niewielka (np. 5 lat). Naszym celem na tym etapie powinno być chronienie naszego kapitału i przeważanie aktywów o niskiej zmienności. Ich potencjał wzrostu będzie ograniczony, ale:

a) nasze oszczędności będą już znaczące i ich ewentualna utrata miałaby fatalne konsekwencje,
b) nasze najbardziej produktywne lata będą już za nami, a więc czasu na „odpracowanie” ewentualnych strat oraz wygenerowanie nowych oszczędności będzie niewiele

IKE i IKZE to właśnie konstrukcje prawne stworzone z myślą o długoterminowym, regularnym akumulowaniu kapitału podczas produktywnych lat życia. Wokół tego zbudowane zostały ich najważniejsze zasady, np. roczne limity wpłat czy korzyści podatkowe powiązane z wypłatami po ukończeniu 60 (IKE) lub 65 (IKZE) roku życia.

Szczerze– nawet jeśli komuś z jakiegoś powodu nie podchodzą fundusze cyklu życia jako gotowe rozwiązanie (z czym nie mam żadnego problemu), powinien przynajmniej zastanowić się, czy portfel aktywów finansowych, który tworzy samodzielnie z myślą o odległej przyszłości, nie skorzystałby na elementach strategii cyklu życia.

Co prawdana swoim IKE Plus w NN Investment Partners TFI nie posiadam żadnego z subfunduszy NN Perspektywa, ale na moją inwestycję składają się zarówno fundusze akcji, jak i dłużne, rynku polskiego i zagraniczne, w proporcjach, które odpowiadają mojej tolerancji i zdolności podejmowania ryzyka na obecnym etapie życia. Całość jest bardzo stabilna, zmiany portfela w czasie rzadkie i – jeśli już – to ewolucyjne, a wyniki w pewnym zakresie przewidywalne. Różnica polega właściwie tylko na tym, że wiek nie jest dla mnie jedynym czynnikiem przy wyborze alokacji między klasy aktywów / subfundusze.

IKE lub IKZE z PKO Zabezpieczenia Emerytalnego czy NN Perspektywa?

Przejdźmy do porównania Pakietu Emerytalnego z funduszami cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego z IKE Plus oraz IKZE Plus z funduszami cyklu życia NN Perspektywa. Proponuję przyjrzeć się następującym elementom:

a) jak działają te fundusze,
b) jakie mają aktywa,
c) jakie pobierają opłaty,
d) jakie mają wyniki,
e) jak działają Pakiet Emerytalny w PKO TFI oraz IKE Plus i IKZE Plus w NN Investment Partners TFI

a) jak działają PKO Zabezpieczenia Emerytalnego oraz NN Perspektywa

PKO Zabezpieczenia Emerytalnego lokuje środki klientów w inne fundusze inwestycyjne PKO TFI, reprezentujące rynek polski i rynki zagraniczne. Nabywa jednostki kategorii I tych funduszy, od których nie jest pobierana opłata za zarządzanie dla towarzystwa, co zdecydowanie obniża koszty subfunduszy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego.

Zresztą w ramach umów IKE i IKZE (w tym tzw. Pakietu Emerytalnego) PKO TFI stworzyło specjalną kategorię E jednostek funduszy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego o obniżonej opłacie za zarządzanie (np. PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2060 pobiera normalnie 4% opłaty za zarządzanie w skali roku, a na rejestrach IKE i IKZE 1,5% w skali roku).

NN Perspektywa lokuje środki klientów w inne fundusze inwestycyjne NN Investment Partners TFI oraz w fundusze luksemburskie prowadzone przez spółkę z tej samej grupy kapitałowej. Również nabywa jednostki dla klientów instytucjonalnych o obniżonej opłacie za zarządzanie. Poza tym stosuje mechanizm zwrotu premii inwestycyjnej z funduszy źródłowych na rachunek funduszy NN Perspektywa, co jeszcze bardziej obniża faktyczne koszty.

W ramach umówIKE Plus i IKZE Plus NN Investment Partners TFI stworzyło specjalną jednostkę K o obniżonej opłacie za zarządzanie (np. NN Perspektywa 2045 pobiera normalnie 2,1% opłaty za zarządzanie w skali roku, a na rejestrach IKE i IKZE 1,55% w skali roku).

b) jakie są aktywa funduszy cyklu życia PKO TFI oraz NN TFI?

Generalna zasada brzmi: im dalej do daty docelowej funduszu, tym więcej akcji i aktywów zagranicznych. Im bliżej daty końcowej, tym więcej obligacji i aktywów polskich. Przejrzałem sprawozdania finansowe wszystkich funduszy cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego oraz NN Perspektywa na koniec 2014. Tak wyglądają ich aktywa w rozbiciu na aktywa udziałowe (akcje) oraz aktywa dłużne.

PKO Zabezpieczenia Emerytalnego opinie czy warto
Obliczenia mogą nie być precyzyjne

Wygląda na to, że PKO TFI zdecydowało się na bardziej jednoznaczną alokację między klasy aktywów w przypadku funduszy o najdłuższym oraz najkrótszym horyzoncie inwestycyjnym. NN Perspektywa 2020 wciąż posiada ok. 20% funduszy akcyjnych, PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2020 składa się wyłącznie z funduszy obligacji i pieniężnych. Z kolei NN Perspektywa 2045 wciąż posiada ok. 45% funduszy dłużnych, podczas gdy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2050 oraz 2060 to w ok. 95% fundusze akcji.

To, że NN Perspektywa są bardziej zrównoważone niż PKO Zabezpieczenia Emerytalnego będzie widać w ich wynikach.

Przejrzałem również sprawozdania pod kątem rozbicia składników funduszu na aktywa polskie oraz aktywa zagraniczne. Składy portfeli są pod tym względem zaskakująco zbieżne. Wyjątkiem jest chyba tylko PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2020, który stawia w 100% na fundusze polskich obligacji, podczas gdy w NN Perspektywa 2020 wciąż 10% aktywów to fundusze rynków zagranicznych (akcyjne i dłużne).

IKE i IKZE w PKO TFI opinie 2015
Obliczenia mogą nie być precyzyjne

c) jak wyglądają opłaty w Pakiecie Emerytalnym PKO TFI oraz na IKE Plus i IKZE Plus w NN Investment Partners TFI

W długim terminienajważniejsze są opłaty od aktywów w funduszach– jeśli ktoś planuje oszczędzać gdzieś przez lata, głównie na tym powinien się skupiać. Zebrałem informacje o opłatach za zarządzanie oraz opłatach bieżących w 2014 dla jednostek K funduszy NN Perspektywa oraz jednostek E funduszy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego (niestety dla nich brak danych o opłatach bieżących w 2014, ale przypuszczam, że były wyższe od opłat za zarządzanie o mniej więcej tyle samo co w NN Perspektywa).

Pakiet Emerytalny PKO TFI IKE i IKZE

Zaskoczeniem jest dla mnie to, że na poziomie opłat za zarządzanie (i prawdopodobnie też na poziomie opłat bieżących) propozycja PKO TFI jest tańsza niż propozycja NN Investment Partners TFI. To fantastycznie, że ktoś robi IKE Plus i IKZE Plus prawdziwą konkurencję, jeśli chodzi o niskie koszty inwestowania.

Na szczególnewyróżnienie zasługują fundusze PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2050 i 2060, które są de facto globalnie zdywersyfikowanymi funduszami akcji z opłatami poniżej 2% w skali roku, jeśli nabywamy je w ramach umów o IKE i IKZE w PKO TFI. Nie spotkałem się z tańszym detalicznym funduszem inwestycyjnym o takim charakterze w ofercie polskich towarzystw.

d) jak wyglądają wyniki funduszy cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego oraz NN Perspektywa

Oba rozwiązaniadziałają od drugiej połowy 2012 roku. Mamy więc pełne wyniki za rok 2013 i 2014. Możemy też przyjrzeć się wynikom za bieżący rok do wyceny z 14 maja 2015.

fundusze cyklu życia na IKE i IKZE

Odważniejsza polityka funduszy PKO Zabezpieczenia Emerytalnego z długim horyzontem inwestycyjnym (od 2040 wzwyż) przekłada się na wyższe stopy zwrotu i wyższą zmienność wyników. Z kolei ultra defensywna polityka funduszu PKO Zabezpieczenia Emerytalnego z najkrótszym horyzontem (2020) przekłada się na najniższe stopy zwrotu. W tym roku funduszowi nie sprzyjają rosnące rentowności obligacji skarbowych (czyli spadające ceny), które stanowią 100% aktywów funduszu.

Fundusze NN Perspektywawydają się trochę „nudniejsze” ze swoją bardziej zrównoważoną alokacją między klasy aktywów, nawet w przypadku subfunduszy z bardzo krótkim i bardzo długim horyzontem inwestycyjnym. Ich wyniki są dzięki temu bardziej stonowane, mniej w nich ekstremalnych rezultatów.

e) jak działają Pakiet Emerytalny w PKO TFI oraz IKE Plus i IKZE Plus w NN Investment Partners TFI

Jednostki funduszy cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego można nabywać w ramach tzw. Pakietu Emerytalnego w PKO TFI. Składa się on z umowy o IKZE, IKE oraz zwykły rejestr funduszy. Wpłaty trafiają najpierw na rachunek IKZE, potem na rachunek IKE, a nadwyżki na zwykły rejestr. Można zdecydować się tylko na umowę o IKE lub umowę o IKZE, a nie na cały Pakiet Emerytalny.

Klient wybiera tylko jeden subfundusz cyklu życia i to na niego trafiają jego kolejne wpłaty. Może w trakcie trwania umowy zmieniać swoją decyzję. W roku ma prawo do dwóch bezpłatnych zamian (np. z PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2040 na PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2020), od kolejnych towarzystwo będzie pobierać opłatę w wysokości 3% wartości operacji. Nie ma opłat za nabycie jednostek.

Pierwsza wpłata na IKE i IKZE (lub w Pakiecie Emerytalnym) w PKO TFI to minimum 500zł. Kolejne to minimum 100zł. Nie jestem pewien, czy można otworzyć te rachunki przez internet, bez wizyty u dystrybutora. Nie wiem też, czy towarzystwo zapewnia dostęp do systemu transakcyjnego przez internet. Dwa ostatnie pytania wysłałem do TFI i oczekuję na odpowiedź.

Fundusze NN Perspektywarównież dostępne są przez IKE i IKZE. Sam posiadam IKE Plus w NN Investment Partners TFI – opisałem je kiedyś w szczegółach. IKE Plus i IKZE Plus to niezależne produkty – nie są powiązane żadnym „pakietem” i towarzystwo nie sugeruje, jak dysponować między nimi oszczędnościami.

Klient może posiadać na rachunku więcej niż jeden subfundusz NN Perspektywa. Ma również dostęp do innych funduszy towarzystwa NN Investment Partners, w tym rynków zagranicznych. Łącznie jest to 21 funduszy, w tym 6 funduszy cyklu życia. Realokacja środków między funduszami jest darmowa i nielimitowana. Nie ma opłat za nabycie jednostek. Wszystkie operacje można wykonać w internetowym systemie transakcyjnym. Przez internet możemy też założyć IKE Plus oraz IKZE Plus.

Pierwsza wpłata na IKE Plus i IKZE Plus w NN Investment Partners to minimum 50zł. Kolejne to również co najmniej 50zł.

Moja opinie

Nie wiem, czy lepsze wyniki osiągną w przyszłości fundusze cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego czy NN Perspektywa. Wiem natomiast, że oba te rozwiązania oparte są o rozsądny i przewidywany proces inwestycyjny, którego często brakuje oszczędzającym w trakcie życia ich samodzielnych inwestycji. W opakowaniu IKE i IKZE oferują także bardzo konkurencyjne koszty na tle zwykłych funduszy parasolowych czy polis inwestycyjnych.

Wydaje mi się, że fundusze cyklu życia PKO TFI dla różnych horyzontów inwestycyjnych mają bardziej wyrazistą alokację między klasy aktywów. PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2050 czy 2060 to w gruncie rzeczy globalnie zdywersyfikowane fundusze akcji z opłatami poniżej 2% w skali roku, a PKO Zabezpieczenia Emerytalnego 2020 to w gruncie rzeczy zdywersyfikowany portfel polskich obligacji.

Subfundusze NN Perspektywa wyglądają na bardziej wyważone. Nawet NN Perspektywa 2020 zawiera spory komponent akcyjny, a NN Perspektywa 2045 spory komponent dłużny. To przełoży się na bardziej stabilne, ale zapewne niższe stopy zwrotu, szczególnie dla klientów o długim i bardzo długim horyzoncie inwestycyjnym.

IKE i IKZE w PKO TFI (w tym Pakiet Emerytalny) podobają mi się ze względu na konsekwencję. To gotowe rozwiązania, zarządzane, bez miejsca na zbyt wiele decyzji po stronie klienta. W Pakiecie Emerytalnym towarzystwo wskazuje nawet optymalny sposób zapełniania rachunków w trzecim filarze, najpierw IKZE, potem IKE. Trzeba docenić PKO TFI za to, że przedstawia jasną wizję długoterminowego oszczędzania i porządkuje dla klienta niemały chaos.

IKE Plus i IKZE Plus w NN Investment Partners TFI ma bardziej otwarty charakter. Fundusze cyklu życia NN Perspektywa to tylko jedna z możliwości wbudowanych w cały produkt. IKE Plus i IKZE Plus wyróżniają się natomiast na plus całkowitym brakiem opłat, niskimi minimalnymi wpłatami oraz sprawnym dostępem do rachunków przez internet. Przez internet można też założyć IKE Plus oraz IKZE Plus i rozpocząć oszczędzanie, np. w funduszach cyklu życia.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.

Jakie IKE można założyć w PKO?

$
0
0
Być może to kogoś zaszokuje, ale w ofercie instytucji finansowych z grupy kapitałowej PKO BP dostępnych jest sześć różnych umów o indywidualne konto emerytalne. Kilka dni temu jeden z czytelników poprosił mnie w komentarzu o przyjrzenie się możliwościom oszczędzania na emeryturę przez IKE w PKO BP. Jego żona prowadzi konto w tym banku i chciałaby, żeby jej oszczędności emerytalne też się w nim znajdowały.

Mimo że osobiście nie stawiam sobie takich barier, jeśli chodzi o usługi finansowe, moja żona też niechętnie i z podejrzliwością odnosiła się do pomysłów, żeby założyć jej IKE poza bankiem Millennium, którego jest od lat klientką. Wydaje mi się, że wiele osób może stawiać właśnie na wygodę i przewidywalność przy podejmowaniu decyzji. Dlatego tym artykułem rozpoczynam przegląd indywidualnych kont emerytalnych w różnych instytucjach finansowych, np. PKO BP, Pekao SA, PZU, BZWBK czy mBanku. Punktem wyjścia będzie za każdym razem chęć pozostania w obrębie jednej „marki”.

Przy okazji będzie to dobry pretekst do przyjrzenia się, jak złożone są w tej chwili grupy finansowe z punktu widzenia klienta. Jak to w ogólne możliwe, że w obrębie grupy PKO jest dostępnych aż sześć różnych rodzajów indywidualnych kont emerytalnych? Jakie IKE można założyć w PKO? Czym się od siebie różnią? Czy wszystkie da się „połączyć” z rachunkami osobistymi PKO BP lub Inteligo?

IKE w PKO - opinie czy warto
Nie każda instytucja finansowa to bank

Zanim szczegółyróżnych umów IKE w instytucjach finansowych z grupy PKO BP proponuję krótką dygresję. Mamy tendencję do utożsamiania wszystkich instytucji finansowych z bankami, szczególnie jeśli je krytykujemy.

Ale jeśli chcemy na spokojnie przyjrzeć się ofercie IKE z grupy PKO BP, musimy od początku zrozumieć, że nie wszystkie są obsługiwane przez bank PKO BP. Jeszcze lepiej – tylko jedna z sześciu jest faktycznie depozytem bankowym. Reszta ma inną formę prawną, a marka PKO występuje w ich nazwie tylko dlatego, że dom maklerski, ubezpieczyciel życiowy, towarzystwo funduszy inwestycyjnych oraz powszechne towarzystwo emerytalne oferujące i obsługujące IKE należą do grupy kapitałowej PKO BP.

W każdym razie IKE możemy założyć w następujących instytucjach finansowych z grupy PKO BP:

  • PKO Bank Polski SA
  • PKO Towarzystwo Funduszy Inwestycyjnych SA
  • PKO BP Bankowy Powszechne Towarzystwo Emerytalne SA
  • PKO Życie Towarzystwo Ubezpieczeń SA (działające pod marką PKO Ubezpieczenia)
  • Dom Maklerski PKO Banku Polskiego

Każda z sześciu umów dostępnych w tych instytucjach będzie miała inną formę prawną, inny regulamin, inną tabelę opłat i prowizji, itp. Każda będzie jednak musiała być zgodna z ustawowymi zasadami prowadzenia indywidualnych kont emerytalnych (więcej na ten temat). Każdą będzie obowiązywać ten sam roczny limit wpłat na IKE. Każda będzie dawać prawo do takiej samej korzyści podatkowej.

Zacznijmy od formy prawnej naszych oszczędności. Tak się składa, że w grupie PKO BP znajdziemy indywidualne konta emerytalne każdego typu:

a) tradycyjny depozyt bankowy w formie rachunku oszczędnościowego (bank PKO BP)
b) rejestr funduszy inwestycyjnych (PKO TFI)
c) dobrowolny fundusze emerytalny (PKO BP Bankowy PTE)
d) ubezpieczenie na życie z funduszami kapitałowymi (PKO Ubezpieczenia)
e) rachunek inwestycyjny z dostępem do polskiego rynku akcji i obligacji (dom maklerski PKO BP)
f) rachunek inwestycyjny do obsługi detalicznych obligacji skarbowych (dom maklerski PKO BP

Moim zdaniem decyzja o wyborze formy prawnej naszego indywidualnego konta emerytalnego jest kluczowa. To od niej zależy, w jaki klasy aktywów będą lokowane oszczędności, w jaki sposób będą pobierane opłaty, na jakie stopy zwrotu możemy realistycznie liczyć oraz czy wycena naszych aktywów będzie zmienna. Napisałem kiedyś o tym bardziej szczegółowy poradnik.

Gdy zakładałem w 2012 swoje indywidualne konto emerytalne, postawiłem na IKE obligacje skarbowe obsługiwane przez dom maklerski PKO BP. Po roku przeniosłem jednak środki do towarzystwa funduszy inwestycyjnych i to właśnie na rejestrze funduszy gromadzę w tej chwili oszczędności (na IKE Plus w ING TFI – wkrótce NN Investment Partners TFI). Z kolei moje IKZE ma formę rachunku inwestycyjnego (w domu maklerskim BDM). Moja żona wybrała depozyt bankowy jako domyślną formę dla swoich oszczędności na IKE (które prowadzi w Banku Millennium).

Proponuję przyjrzećsię sześciu umowom IKE z grupy PKO BP w szczegółach.

a) Rachunek Lokacyjny Super IKE w banku PKO BP

To tradycyjny depozyt bankowy w formie rachunku oszczędnościowego. Czyli lokując w ten sposób oszczędności stajemy się właścicielami dłużnego zobowiązania bankowego. Jak każdy depozyt bankowy jest ubezpieczony do sumy 100 tysięcy euro przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny.

Bank PKO BP nie pobiera opłat za otwarcie i prowadzenie Rachunku Lokacyjnego Super IKE.

Oprocentowanie rachunku jest zmienne, ustalane decyzją banku. W momencie publikowania tego tekstu wynosi 2% w skali roku. Odsetki są kapitalizowane (dopisywane do konta) raz w roku.

Jak na każdej umowie IKE, dostęp do środków (zwrot, wypłata transferowa, wypłata) po upływie 12 miesięcy od podpisania umowy nie jest obarczony opłatami. Ale jeśli wykonamy jedną z tych operacji do 6 miesiąca po podpisaniu umowy, zapłacimy 100zł. Jeśli wykonamy ją między 6 a 12 miesiącem, zapłacimy 75zł.

Jak każdy depozyt bankowy, Rachunek Lokacyjny Super IKE w PKO BP jest pozbawiony ryzyka rozumianego jako utrata nominalnej wartości kapitału oraz zmienność wyceny. Również jak każdy depozyt złotówkowy wystawiony jest jednak na ryzyko inflacji w Polsce oraz ryzyko dewaluacji złotówki (w której prowadzony jest rachunek) wobec innych walut – oba zjawiska mogą pomniejszyć faktyczną siłę nabywczą oszczędności mimo że wartość nominalna depozytu będzie rosła.

Rachunek Lokacyjny Super IKE opinie
dane aktualne w maju 2015

b) Pakiet Emerytalny w PKO TFI z funduszami cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego

To IKE w formie rejestru funduszy inwestycyjnych. PKO TFI zaproponowało nietypowe rozwiązanie dla klientów zainteresowanych budowaniem długoterminowego kapitału na emeryturę. Na rejestrze połączonym z IKE można lokować oszczędności wyłącznie w fundusze cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego. Wcześniej pisałem o tym rozwiązaniu w szczegółach. Warto również zapoznać się z zasadami programu Pakiet Emerytalny.

Do naszej dyspozycji jest pięć subfunduszy z różnymi datami docelowymi (2020, 2030, 2040, 2050, 2060). Na rejestrze w jednym momencie może znajdować się tylko jeden subfundusz. Mamy prawo do 2 darmowych zamian do innych subfunduszy w roku. Kolejne kosztują 3% wartości zlecenia.

Wielką zaletą IKE z funduszami cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego są obniżone koszty zarządzania w stosunku do zwykłych funduszy detalicznych. To ma pozytywny wpływ na rentowność inwestycji, szczególnie w dłuższym okresie.

Fundusze PKO Zabezpieczenia Emerytalnego są zarządzane – do klienta należy wyłącznie decyzja o wyborze jednego subfunduszy z pięciu o różnych profilach ryzyka (więcej w tym szczegółowym tekście).

Opłata za wypłatę transferową, zwrot lub wypłatę przed upływem 12 miesięcy od podpisania umowy to 10% kwoty odkupienia brutto. 

Jak każdy fundusz inwestycyjny, PKO Zabezpieczenia Emerytalnego nie gwarantuje osiągnięcia konkretnych stóp zwrotu w krótkim czy dłuższym okresie. Zależą one od sytuacji na rynkach finansowych. Oszczędności lokowane są w dłużne i udziałowe papiery wartościowe, w Polsce i za granicą. To oznacza, że wycena jednostek oraz wartość rejestru będą zmienne.

IKE Pakiet Emerytalny PKO TFI czy warto
dane aktualne w maju 2015

c) PKO Dobrowolny Fundusz Emerytalny

To IKE ma formę dobrowolnego funduszu emerytalnego prowadzonego przez Powszechne Towarzystwo Emerytalne PKO Bankowy. To w gruncie rzeczy również fundusz inwestycyjny lokujący środki w dłużne i udziałowe papiery wartościowe (więcej o dobrowolnych funduszach emerytalnych).

PKO Dobrowolny Fundusz Emerytalny to fundusz zrównoważony lokujący 40% środków w aktywa udziałowe (akcje), a 60% w aktywa dłużne (obligacje). Na koniec grudnia 2014 roku jego aktywa składały się wyłącznie z polskich papierów wartościowych (szczegóły portfela).

Fundusz pobiera maksymalnie 2,5% aktywów w skali roku w opłacie za zarządzanie. To porównywalna wysokość do opłaty za zarządzanie w detalicznym funduszu stabilnego wzrostu, z którym można porównać jego aktywa.

Za dołączenie do funduszu może zostać pobrana jednorazowa opłata w wysokości do 400zł.

Jeśli w terminie do 12 miesięcy zażądamy zwrotu, wypłaty lub wypłaty transferowej środków, zostanie pobrana opłata w wysokości 10% wartości transakcji, która musi się jednak zamknąć w przedziale 36-200zł.

PKO Dobrowolne Konto Emerytalne opinie
dane aktualne w maju 2015

d) ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym IKE Pro

To propozycjaubezpieczyciela życiowego z grupy PKO BP, czyli firmy PKO Życie działającej pod marką PKO Ubezpieczenia. Umowa ma formę ubezpieczenia na życie z dostępem do kilkudziesięciu ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych (OWU).

Mimo formyubezpieczenia jest to produkt oszczędnościowy z niewielkim komponentem ochronnym (suma ubezpieczenia na wypadek śmierci na skutek niespodziewanego wypadku to 2500zł). Na wartość polisy składają się aktywa ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych, w które lokowane są nasze oszczędności.

Jest to jedyna umowa spośród sześciu dostępnych w grupie PKO BP, która wymaga (przynajmniej w pierwszych dwóch latach trwania) regularnych składek.

Z informacjiw serwisie analizy.pl wynika, że IKE Pro w PKO Ubezpieczenia daje dostęp do 35 ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych różnych towarzystw, w tym zagranicznych jak BlackRock czy HSBC. W roku można wykonać 12 bezpłatnych transferów między funduszami. Ubezpieczyciel ma 5 dni roboczych na zrealizowanie zamiany.

W ogólnie dostępnych dokumentach na stronie internetowej nie da się znaleźć ważnych informacji o kosztach prowadzenia umowy, ale wygląda na to, że wielowarstwowe i wysokie (jak na większości ubezpieczeń inwestycyjnych). Infolinia odsyła do agentów PKO Ubezpieczenia.

IKE Pro PKO Ubezpieczenia opinie
dane aktualne w maju 2015

e) rachunek maklerski IKE Inwestycje

Ta umowa IKE dotyczy rachunku inwestycyjnego z domem maklerskim Banku PKO BP. Rachunek daje dostęp do polskiego rynku kapitałowego – możemy za jego pośrednictwem nabywać akcje, obligacje korporacyjne, obligacje skarbowe oraz certyfikaty inwestycyjne (w tym fundusze ETF).

Dom maklerski PKO BP pobiera opłatę roczną za prowadzenie rachunku w wysokości 50zł (która nie występuje na innych IKE tego typu, np. w DM BDM czy DM BOŚ).

Jeśli chodzi o prowizje od transakcji, na IKE Inwestycje w DM PKO BP zapłacimy 0,39% wartości zlecenia na rynku papierów udziałowych (min. 5zł) oraz 0,2% wartości zlecenia na rynku długu (min. 5zł).

Zwrot, wypłata lub wypłata transferowa przed upływem 12 miesięcy od dnia podpisania umowy wynosi 150zł. W tabeli opłat i prowizji znajdziemy również opłaty dotyczące wypłaty środków w ratach lub w całości po spełnieniu warunków wieku i stażu na IKE.

Jest to rozwiązaniesamoobsługowe – klient jest odpowiedzialny za sposób lokowania swoich oszczędności w poszczególne papiery wartościowe. Nie ma mowy o gwarancjach utrzymania nominalnej wartości kapitału czy pewnej stopie zwrotu.

rachunek maklerski IKE Inwestycje PKO BP opinie
dane aktualne w maju 2015

f) rachunek IKE Obligacje

Jest to rachunekinwestycyjny prowadzony przez dom maklerski PKO BP do obsługi IKE powiązanego z detalicznymi obligacjami skarbowymi. Klienci mogą nabywać za jego pośrednictwem nowe emisje obligacji dwuletnich, trzyletnich, czteroletnich oraz dziesięcioletnich. W 2012 roku rozpocząłem oszczędzanie na indywidualnym koncie emerytalnym od tego rachunku, ale rok później przeniosłem środki na rejestr funduszy inwestycyjnych (obecnie na IKE Plus w ING TFI, które właśnie zmienia nazwę na NN Investment Partners).

Obligacje skarbowe na rachunku IKE Obligacje są pozbawione ryzyka rozumianego jako nominalna utrata wartości czy zmienność wyceny. W tym aspekcie są pokrewne depozytom bankowym. Są jednak wystawione na ryzyko inflacji w Polsce oraz ryzyko dewaluacji złotówki – oba zjawiska mogą pomniejszać siłę nabywczą oszczędności mimo że ich nominalna wartość rośnie.

Ministerstwo Finansówco miesiąc ogłasza warunki i oprocentowanie dla nowych emisji obligacji.

Oprocentowanieobligacji dwuletnich jest stałe w całym okresie (w maju 2015 wynosi ono 2% w skali roku).

Oprocentowanieobligacji trzyletnich jest zmienne – co pół roku jest aktualizowane w oparciu o WIBOR 6M (w maju 2015 wynosi 2,1% w skali roku przez pierwsze 6 miesięcy).

Oprocentowanieobligacji czteroletnich jest zmienne – co rok jest aktualizowane o inflację przy stałej w całym okresie marży (w maju 2015 wynosi 2,3% w pierwszym roku, a w kolejnych latach marża, do której zostanie doliczony wskaźnik inflacji, wynosi 1,25%).

Oprocentowanieobligacji dziesięcioletnich jest zmienne – co rok jest aktualizowane o inflację przy stałej w całym okresie marży (w maju 2015 wynosi 2,5% w pierwszym roku, a w kolejnych latach marża, do której zostanie doliczony wskaźnik inflacji, wynosi 1,5%).

Dom maklerski PKO BP nie pobiera opłaty za otwarcie i prowadzenie konta IKE Obligacje w pierwszym roku, ale w kolejnych latach naliczana jest opłata od całości zgromadzonych aktywów (szczegóły poniżej). To niebanalny koszt.

Za zwrot, wypłatę lub wypłatę transferową przed upływem 12 miesięcy zapłacimy 150zł. W tabeli opłat i prowizji znajdziemy również koszty wypłaty ratalnej i w całości w momencie, gdy spełniony zostanie warunek wieku i stażu na IKE.

IKE Obligacje PKO BP opinie
dane aktualne w maju 2015

IKE w grupie PKO BP – opinia i podsumowanie

W spółkach z grupy PKO BP założymy każdy rodzaj umowy o IKE – z depozytem bankowym, funduszami inwestycyjnymi, dobrowolnym funduszem inwestycyjnym, ubezpieczeniem na życie, rachunkiem maklerskim oraz detalicznymi obligacjami skarbowymi.

Z tych ofert na wyróżnienie zasługują moim zdaniem Pakiet Emerytalny w PKO TFI (bardzo spójna, bezobsługowa oferta z niskimi kosztami na tle konkurencji oraz możliwością dywersyfikacji geograficznej) oraz IKE Obligacje (prosta propozycja dla bardzo konserwatywnych klientów z wbudowaną indeksacją oprocentowania o inflację).

Jeśli komuś zależy z jakiegoś powodu, np. wygody czy niechęci do zmian, żeby jego IKE prowadził Bank PKO BP, może zdecydować się na Rachunek Lokacyjny Super IKE za cenę niskiego oprocentowania (w maju 2015 jest to 2% w skali roku).

Osobiście zdecydowałem się na prowadzenie IKE w formie rejestru funduszy inwestycyjnych na IKE Plus w ING TFI (wkrótce NN Investment Partners). Pisałem w szczegółach o motywach tej decyzji i najważniejszych parametrach umowy. IKE Plus można założyć przez internet. Z kolei swoje IKZE prowadzę od 2012 w formie rachunku maklerskiego w BM BDM – je również można założyć przez internet.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.

IKE w mBanku – lokata bankowa, fundusze inwestycyjne czy rachunek maklerski?

$
0
0
W ofercie instytucji finansowych z grupy mBank są dostępne trzy rodzaje umów o indywidualne konto emerytalne. Dwie z nich – rachunek oszczędnościowy (mIKE Lokata) oraz rejestr funduszy inwestycyjnych (IKE Fundusze mSkarbiec – możemy założyć bezpośrednio w mBanku. IKE w formie rachunku maklerskiego to z kolei propozycja z oferty domu maklerskim mBanku.

To jest drugi z serii artykułów, które mają złożyć się na kompleksowy przegląd oferty indywidualnych kont emerytalnych dostępnej w różnych instytucjach finansowych w 2015 roku (wszystkie można przejrzeć w tej zakładce). W poprzednim artykule przyjrzałem się w szczegółach sześciu rodzajom umów IKE w instytucjach finansowych z grupy PKO BP.

Jakie rodzaje IKE można założyć w mBanku? Na jakie warunki można liczyć na IKE w formie rachunku oszczędnościowego, rejestru funduszy inwestycyjnych oraz rachunku maklerskiego? Czy są one widoczne w panelu internetowym właściciela konta?

IKE w mBanku - oszczędzanie na emeryturę
Bank jako dostawca usług i jako pośrednik

Pisałem o tym już w artykule o IKE w PKO BP, ale chcę się powtórzyć. Nie każda instytucja finansowa to bank. Spośród trzech umów o indywidualne konto emerytalne, które możemy założyć w grupie mBanku, tylko jedno jest obsługiwanym przez bank depozytem.

IKE Fundusze mSkarbiec nie tylko nie są produktem bankowym, ale też nie są dostarczane przez instytucję finansową z grupy mBanku. Oszczędności są lokowane w fundusze inwestycyjne towarzystwa Skarbiec, które jest niezależne. mBank jest w tym wypadku wyłącznie pośrednikiem (dystrybutorem funduszy), który zapewnia też dostęp do rejestru przez bankowy system transakcyjny, ale zarządzaniem aktywami zajmuje się zewnętrzna firma (Skarbiec TFI).

Z kolei IKE w formie rachunku maklerskiego to propozycja domu maklerskiego mBanku. W tym przypadku mBank nie jest nawet pośrednikiem. IKE w DM mBanku nie jest również zintegrowane z systemem transakcyjnym banku. Po podpisaniu umowy bezpośrednio z domem maklerskim otrzymamy od niego dostęp do odrębnego systemu.

Czyli jeśli ktoś stawia na wygodę i chce mieć IKE zintegrowane z rachunkiem bankowym oraz widoczne w systemie transakcyjnym, ma do dyspozycji tak naprawdę dwie możliwości – albo rachunek oszczędnościowy mIKE Lokata albo IKE Fundusze mSkarbiec.

Tak można by podsumować ofertę IKE w grupie mBanku:

a) rachunek oszczędnościowy mIKE Lokata (dostarcza mBank)
b) rejestr funduszy inwestycyjnych IKE Fundusze mSkarbiec (dostarcza Skarbiec TFI za pośrednictwem mBanku)
c) rachunek maklerski IKE (dostarcza bezpośrednio dom maklerski mBanku)

Przyjrzyjmy się szczegółom tych trzech umów:

a) rachunek oszczędnościowy mIKE Lokata w mBanku

To tradycyjny depozyt bankowy (w złotówkach) w formie rachunku oszczędnościowego. Jego oprocentowanie jest zmienne, oparte o wskaźnik WIBOR 1M. W dniu publikacji tego artykułu oprocentowanie rachunku oszczędnościowego IKE w mBanku wynosi 1,75% w skali roku. Odsetki naliczane są raz w miesiącu. Spośród banków komercyjnych lepsze oprocentowanie depozytów powiązanych z IKE oferują m.in. Bank Millennium oraz PKO BP.

Jak na każdym IKE, po 12 miesiącach od podpisania umowy zwrot środków, wypłata lub wypłata transferowa nie pociągają za sobą kosztów. Ale jeśli będziemy chcieli zerwać umowę przed upływem 12 miesięcy, bank obciąży nas kosztami w wysokości 200zł.

Podobnie jak zwykłe depozyty bankowe, również mIKE Lokata w mBanku jest „chroniona” do wartości 100 tysięcy euro przez Bankowy Fundusz Gwarancyjny. To forma oszczędzania pozbawiona ryzyka rozumianego jako utrata nominalnej wartości kapitału lub zmienność wyceny jednostek. Jest jednak wystawiona np. na ryzyko inflacji w Polsce oraz na ryzyko dewaluacji złotówki w stosunku do innych walut – oba zjawiska mogą prowadzić do utraty realnej siły nabywczej oszczędności, mimo że ich nominalna wartość rośnie.

IKE lokata mBank - opinie czy warto
Dane aktualne w maju 2015

b) rejestr funduszy inwestycyjnych IKE Fundusze mSkarbiec w Skarbiec TFI

Jest to umowa o indywidualne konto emerytalne powiązane z rejestrem funduszy inwestycyjnych towarzystwa Skarbiec.

Na IKE Fundusze w mBanku mamy dostęp do 17 subfunduszy z oferty Skarbiec TFI, w tym kilku dających dostęp do zagranicznych rynków (np. Skarbiec Rynków Wschodzących) oraz niekonwencjonalnych strategii (np. Skarbiec Spółek Wzrostowych). Na rejestrze IKE noszą one inne nazwy niż normalnie, ale poza tym są to dokładnie te same fundusze. Poniżej specjalistyczne nazewnictwo:

Fundusze Skarbiec IKE mBank

Bank i towarzystwopozwalają na bezpłatne i nielimitowane zamiany jednostek między subfunduszami wewnątrz rejestru IKE Fundusze mSkarbiec. Nie ma również opłat za otwarcie rejestru, a minimalna pierwsza i kolejne wpłaty wynoszą 50zł.

Gdy zażądamy zwrotu, wypłaty lub wypłaty transferowej przed upływem 12 miesięcy, będzie to nas kosztować 150zł.

IKE Fundusze w mBanku ma charakter otwarty. Właściciel konta decyduje, w jakich funduszach chce utrzymywać oszczędności. Może swoją decyzję dowolnie zmieniać. Może utrzymywać oszczędności w kilku funduszach jednocześnie. To rozwiązanie bliższe IKE Plus w NN Investment Partners TFI niż PKO TFI, gdzie najważniejszym zadaniem klienta jest wybór jednego funduszu cyklu życia o odpowiednim profilu ryzyka, a towarzystwo zniechęca limitami do częstych transferów między funduszami.

Wśród 17 subfunduszydostępnych na IKE Fundusze mSkarbiec jest kilka, które można traktować jak gotowe rozwiązania dla klientów niezainteresowanych samodzielnym podejmowaniem decyzji. Są to przede wszystkim Skarbiec III Filar prowadzony według strategii stabilnego wzrostu (30% akcje, 70% obligacje), Skarbiec Waga oraz fundusze funduszy.

mBank trzeci filar - opinie
Wyniki funduszu Skarbiec III Filar od początku istnienia

Z oferty Skarbiec TFI od pewnego czasu wyróżniają się fundusze akcji o niekonwencjonalnej polityce inwestycyjnej. To przede wszystkim Skarbiec Spółek Wzrostowych, ale również Skarbiec Market Opportunities oraz Skarbiec Top Brands – w aktywach każdego z nich znajduje się znaczna ilość akcji spółek zagranicznych.

Właściwie nie byłoby się do czego przyczepić, gdyby nie opłaty za zarządzanie. Inaczej niż na IKE Plus NN TFI czy w Pakiecie Emerytalnym PKO TFI, właściciele rejestrów IKE w mBanku nie mogą liczyć na obniżone opłaty za zarządzanie. Nabywają identyczne jednostki funduszy Skarbiec co zwykli klienci detaliczni (np. Supermaketu Funduszy Inwestycyjnych, BossaFund czy BGŻ Optima).

Inna sprawa, że Skarbiec TFI nie należy do „oszczędnych”, jeśli chodzi o opłaty za zarządzanie. Oprócz wysokich opłat stałych (np. 4% w skali roku w funduszach akcji), dolicza jeszcze opłatę zmienną, jeśli fundusz osiągnie wynik wyższy od benchmarku (25% nadwyżki wędruje do towarzystwa). A Skarbiec benchmarki ustawia niespecjalnie wysoko – na przykład dla Skarbiec Akcja jest to „90% WIG20 + 10% WIBID 3M, pomniejszone o koszty stałe funduszu”.

Z tego powodu osobiście nie zdecydowałbym się na IKE z funduszami Skarbiec w mBanku. Uważam, że opłaty to jeden z decydujących czynników dla rentowności długoterminowej inwestycji. Na IKE Plus, które posiadam, fundusz ING Akcji pobiera 2,7% w skali roku. Nota bene, (bez porównania ambitniejszym) benchmarkiem tego funduszu jest "100% WIG".

IKE Fundusze Skarbiec mbank opinie
Dane aktualne w maju 2015

c) rachunek maklerski IKE w DM mBanku

To propozycja domu maklerskiego mBanku dla wszystkich, którzy mają pomysł na samodzielne prowadzenie portfela papierów wartościowych (np. akcji, obligacji, funduszy ETF) za pośrednictwem rachunku maklerskiego.

DM mBank nie pobiera opłat za prowadzenie rachunku (np. w DM PKO BP opłat wynosi 50zł rocznie). Bez kosztów uzyskamy również dostęp do internetowego systemu transakcyjnego z notowaniami w czasie rzeczywistym (1 oferta).

Dom maklerski mBanku wypada korzystnie, jeśli chodzi o prowizje za transakcje. Za kupno lub sprzedaż na rynku akcji zapłacimy 0,39% wartości zlecenia (min. 3zł), a na rynku długu 0,19% wartości zlecenia (min. 3zł). Szczególnie prowizje minimalne (3zł) są konkurencyjne na tle oferty innych domów maklerskich (np. BDM – 5,95zł, PKO BP - 5zł czy BOŚ – 5zł).

Gdybym miał zakładać IKE powiązane z rachunkiem maklerskim, poważnie rozważyłbym ofertę domu maklerskiego mBanku – najważniejsze argumenty to brak opłaty za prowadzenie rachunku oraz niskie minimalne prowizje.

W formie rachunku maklerskiego prowadzę od 2012 swoje IKZE – w domu maklerskim BDM. Dla osób aktywnie handlujących ważnym minusem tej oferty jest minimalna prowizja od transakcji na rynku akcji w wysokości 5,95zł. To dwukrotnie więcej niż w DM mBank. Warto jednak zaznaczyć, że procentowo opłaty są takie same (0,39% transakcji), więc już przy transakcji o wartości ok. 1500zł przewaga DM mBanku znika.

IKE rachunek maklerski Dm mBank opinie
Dane aktualne w maju 2015

IKE w mBanku – opinia i podsumowanie

Bardzo mi się podobająwarunki umowy o IKE z rachunkiem inwestycyjnym w domu maklerskim mBanku. Kluczowym argumentem są niskie koszty na tle konkurencji przy podobnej funkcjonalności systemu transakcyjnego. Rachunek maklerski IKE w DM mBanku nie założymy za pośrednictwem mBanku. Nie zintegrujemy go też (jak usługi eMakler) z systemem transakcyjnym mBanku. To osobny produkt (i system) domu maklerskiego.

IKE Fundusze mSkarbiecto ciekawa propozycja pod kątem dostępu do różnych klas aktywów i rynków (w tym wyróżniających się funduszy, np. Skarbiec Spółek Wzrostowych), otwartego charakteru umowy (możliwość dowolnego komponowania portfela, bezpłatne i nielimitowane transfery między funduszami) oraz pełnej integracji z systemem transakcyjnym mBanku (aspekt wygody dla posiadaczy konta). Wielki minus tej oferty to struktura opłat za zarządzanie w funduszach Skarbiec TFI – osoby zainteresowane długoterminowym oszczędzaniem za pośrednictwem funduszy powinny dążyć do obniżania kosztów, ponieważ mają one olbrzymi erozyjny wpływ na rentowność inwestycji.

Rachunek oszczędnościowy mIKE Lokata nie należy do czołówki w tej kategorii – odstrasza niskie oprocentowanie depozytu. Lepiej wypada m.in. Bank Millennium, w którym IKE prowadzi moja żona, czy wiele banków spółdzielczych.

Swoje IKE prowadzę od połowy 2013 roku na rejestrze funduszy inwestycyjnych (obecnie na IKE Plus w NN Investment Partners TFI), a IKZE od 2012 roku na rachunku inwestycyjnym w DM BDM.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.

Oszczędzanie na emeryturę w PZU przez IKE – jakie są możliwości?

$
0
0
W ofercie instytucji finansowych z grupy PZU SA znajdują się dwie umowy o indywidualne konto emerytalne. Pierwsze z nich jest połączone z funduszami inwestycyjnymi i jest prowadzone przez TFI PZU. Drugie ma formę ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi i jest oferowane przez PZU Życie, ubezpieczyciela życiowego. Co ciekawe – są to w dużej mierze identyczne produkty.

To jest trzeci artykuł z serii przedstawiającej ofertę indywidualnych kont emerytalnych w różnych instytucjach finansowych. Moim celem jest stworzenie przeglądu całego rynku IKE w 2015 (opis wszystkich ofert dostępny jest w tej zakładce). Do tej pory opisałem IKE w spółkach z grupy PKO BP oraz IKE w spółkach mBanku.

Jak na ich tle wypadają produkty IKE z oferty PZU? Czy największy polski ubezpieczyciel przygotował coś konkurencyjnego dla klientów myślących o oszczędzaniu na emeryturę? Jak wyglądają najważniejsze warunki, w tym opłaty, na IKE w PZU?

IKE PZU oszczędzanie na emeryturę - opinie
IKE PZU – tylko fundusze

W instytucjach finansowych z grupy PZU podpiszemy następujące umowy połączone z IKE:

a) IKE z funduszami inwestycyjnymi (prowadzone przez PZU TFI)

b) IKE z ubezpieczeniem na życie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi (prowadzone przez PZU Życie)

PZUPowszechne Towarzystwo Emerytalne, kolejna spółka z grupy PZU, prowadzi również dobrowolny fundusz emerytalny, ale występuje wyłącznie w połączeniu z umową o IKZE (indywidualne konto zabezpieczenia emerytalnego).

W ofercie PZU nie ma IKE powiązanego z rachunkiem oszczędnościowym (jak np. w PKO BPczy mBanku) ani IKE powiązanego z rachunkiem maklerskim.

Przyjrzyjmy się dwóm propozycjom umów IKE w PZU w szczegółach:

a) IKE z funduszami inwestycyjnymi (prowadzone przez PZU TFI)

To IKE jest powiązane z rejestrem funduszy inwestycyjnych prowadzonych przez PZU TFI. Klient może zdecydować się na jeden z dwóch sposobów lokowania swoich oszczędności:

1) program rekomendowany

Towarzystwobędzielokować oszczędności w trzy subfundusze (PZU Papierów Dłużnych POLONEZ, PZU Stabilnego Wzrostu MAZUREK, PZU Akcji KRAKOWIAK) kierując się strategią cyklu życia. Alokacja między fundusze zależna będzie od naszego wieku, a TFI jako nadrzędną zasadę przyjęło założenie, że procent aktywów udziałowych w portfelu ma wynosić 90% minus nasz wiek (np. dla czterdziestolatka będzie to ok. 50% w akcjach). Cały proces jest zautomatyzowany i nie wymaga udziału klienta.

To rozwiązanie pokrewne, ale nie identyczne jak fundusze cyklu życia PKO Zabezpieczenia Emerytalnego czy NN Perspektywa. Ta tabela prezentuje modelowy podział środków między fundusze dla klientów w różnym wieku:

PZU TFI IKE program rekomendowany alokacja

2)program indywidualny

W tej wersji to klient decyduje, jak rozłożyć oszczędności między 6 funduszy z oferty PZU TFI. Są to:

  • PZU Gotówkowy
  • PZU Papierów Dłużnych POLONEZ
  • PZU Stabilnego Wzrostu MAZUREK
  • PZU Akcji KRAKOWIAK
  • PZU Zrównoważony
  • PZU Akcji Nowa Europa

Umowa IKE w TFI PZU ma niestety skomplikowaną strukturę opłat, której do końca nie rozumiem. W ramach pierwszej wpłaty od klienta towarzystwo pobierze opłatę w wysokości 50zł. W dokumentach jest ona opisana jako stała, jednorazowa opłata manipulacyjna za zbycie jednostki przez fundusz (czyli nabycie przez klienta). Poza tym obowiązują również zmienne opłaty manipulacyjne od każdej wpłaty, które z czasem maleją. Tak to wygląda w tabeli opłat PZU TFI:

opłaty IKE PZU

Nie muszę chyba nikogo uświadamiać, że wszelkie opłaty negatywnie wpływają na rentowność inwestycji. Są towarzystwa, które nie pobierają ani opłaty od pierwszej wpłaty (założenia rejestru), ani żadnych opłat manipulacyjnych. Przykładem jest IKE Plus w NN TFI, które posiadam i polecam.

Druga sprawa to opłaty za zarządzanie pobierane z aktywów funduszu. To ważna erozyjna siła wpływająca na rentowność inwestycji, szczególnie w długim terminie. Co prawda na IKE w PZU TFI nabywamy specjalną kategorię jednostek IKE, ale poziom opłat za zarządzanie jest w nich identyczny jak na zwykłych rejestrach (np. w funduszach akcyjnych jest to 4% w skali roku).

Po raz kolejny IKE w PZU TFI przegrywa pod względem kosztów z konkurencją, np. z Pakietem Emerytalnym w PKO TFI pozwalającym na nabywanie jednostek funduszy cyklu życia o znacznie obniżonych kosztach oraz z IKE Plus w NN TFI, gdzie opłaty za zarządzanie są dla wszystkich funduszy obniżone o 1/4 w stosunku do zwykłych rejestrów. To sprawia, że fundusze akcji obciążone są opłatą w wysokości „jedynie” 2,7% w skali roku. IKE Plus można założyć przez internet.

Jeśli dobrze rozumiem regulamin i tabelę opłat, właściciel IKE w PZU TFI może raz w roku przeprowadzić bezpłatną zmianę sposobu inwestowania środków (np. przejść z programu indywidualnego na rekomendowany). Kolejne zmiany kosztują 20zł. Nie jest dla mnie jasne, czy odnosi się to również do transferów oszczędności między funduszami („konwersji”) w programie indywidualnym.

Minusem oferty jest również ograniczony wybór funduszy, a szczególnie brak funduszy dających dostęp do rynków i aktywów zagranicznych. Tylko PZU Akcji Nowa Europa lokuje znaczną część środków poza granicami Polski. To sprawia, że właściciel indywidualnego konta emerytalnego w PZU TFI ma niewielkie możliwości geograficznej dywersyfikacji – jego inwestycja opiera się przede wszystkim na polskich papierach dłużnych i udziałowych.

Zamknięcie umowy(przez zwrot, wypłatę lub wypłatę transferową) przed upływem 12 miesięcy od jej podpisania kosztuje w PZU TFI 10% umarzanej kwoty (min. 50zl).

Minimalna pierwszawpłata wynosi 100zł, kolejne 50zł. Przez pierwsze 10 miesięcy obowiązywania umowy należy wpłacić min. 500zł.

IKE PZU TFI opinie czy warto
Dane aktualne w maju 2015

b) IKE z ubezpieczeniem na życie z UFK (IKE PZU prowadzone przez PZU Życie)

Ta umowa o indywidualne konto emerytalne jest powiązana z ubezpieczeniem na życie z ubezpieczeniowymi funduszami kapitałowymi, a jej dostawcą jest PZU Życie, ubezpieczyciel życiowy.

W praktyce jest to klon rozwiązania z oferty PZU TFI z jedną niewielką modyfikacją – za 50zł składki ochronnej rocznie, PZU Życie zapewni „ochronę ubezpieczeniową” na wypadek śmierci właściciela rachunku. Piszę to w cudzysłowie, ponieważ suma ubezpieczenia wypłacana w razie śmierci wynosi symboliczne 1000zł – cała reszta świadczenia powiązana jest z wartością ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych na naszym koncie.

Podobnie jak w PZU TFI, klient ma do dyspozycji dwa programy inwestowania – rekomendowany oraz indywidualny. W programie indywidualnym może lokować środki w sześć ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych opartych na dokładnie tych samych funduszach inwestycyjnych co na IKE w PZU TFI.

Jeśli dobrze rozumiem kartę produktu, OWU i regulamin, nawet opłaty manipulacyjne i opłaty za zmianę sposobu inwestowania działają tak samo jak na IKE w PZU TFI. Do końca 2015 roku w PZU Życie obowiązuje „promocja” zwalniająca klientów z opłat manipulacyjnych. Tylko co potem?

Minimalna pierwszaskładka wynosi 100zł, kolejne 50zł. Przez pierwsze 10 miesięcy obowiązywania umowy należy wpłacić min. 500zł. W przeciwieństwie do typowych polis inwestycyjnych, umowa o IKE w PZU Życie nie precyzuje, ile i kiedy musimy wpłacać w trakcie dalszego życia umowy.

Zamknięcie umowy(przez zwrot, wypłatę lub wypłatę transferową) przed upływem 12 miesięcy od jej podpisania kosztuje w PZU TFI 10% umarzanej kwoty (min. 50zł). Czyli wszędzie powtórka z IKE w PZU TFI.

Emerytura z IKE PZU - opinie
Dane aktualne w maju 2015

IKE w PZU – opinie i podsumowanie

Jestem pod wrażeniem, jak słabą ofertę indywidualnych kont emerytalnych przygotował największy polski ubezpieczyciel. Oba produkty wydają się niedopracowane i bez ciekawej wizji, która widzę chociażby w PKO TFI, NN TFI, w niektórych domach maklerskich i bankach.

Nie podoba mi się to, że regulaminy naszpikowane są opłatami (np. manipulacyjnymi), a fundusze nabywane przez klientów na IKE w PZU mają takie same, wysokie opłaty za zarządzanie jak zwykłe fundusze detaliczne, które mógłbym nabyć (bez opłat manipulacyjnych) w SFI mBanku czy na BossaFund.

Interesującym rozwiązaniem jest program rekomendowany z automatycznym dostosowaniem alokacji do wieku właściciela IKE, ale przy takim poziomie opłat – gdybym poszukiwał nieangażującego, gotowego rozwiązania – zdecydowałbym się na fundusze cyklu życia Perspektywa na IKE Plus lub Pakiet Emerytalny w PKO TFI.

Swoje IKE prowadzę od połowy 2013 roku na rejestrze funduszy inwestycyjnych (obecnie na IKE Plus w NN Investment Partners TFI), a IKZE od 2012 roku narachunku inwestycyjnym w DM BDM.

Tutaj wszystkie artykuły o trzecim filarzeIKE oraz IKZE.

Viewing all 399 articles
Browse latest View live