Quantcast
Channel: Moja przyszła emerytura
Viewing all articles
Browse latest Browse all 399

Dlaczego oznaczenia ryzyka funduszy inwestycyjnych są mało użyteczne i co z tym zrobić?

$
0
0
Jednym z obowiązkówinformacyjnych funduszy inwestycyjnych jest podawanie w kluczowych informacjach dla inwestora poziomu ryzyka, z jakim wiąże się lokowanie oszczędności w jego jednostki. Standardem w branży jest określanie profilu ryzyka i zysku na siedmiostopniowej skali – im wyższa liczba, tym wyższego ryzyka (oraz potencjalnych zysków) możemy się spodziewać po funduszu.

Większość funduszy polskich akcji, w tym małych i średnich spółek, ma profil ryzyka na poziomie sześć. Siódemkę otrzymują między innymi fundusze z dodatkowym ryzykiem walutowym (np. akcji tureckich czy Ameryki Łacińskiej) czy fundusze oparte o kontrakty terminowe.

Jak nietrudno się domyślić, na przeciwległym końcu skali znajdują się fundusze rynku pieniężnego i inne fundusze niskiego ryzyka. Środek okupują fundusze obligacji oraz fundusze mieszane, w tym stabilnego wzrostu oraz zrównoważone.

W tego typu wskaźnikachryzyka jest co prawda pewien ładunek informacyjny, ale problem polega na tym, że nie odzwierciedlają one dynamiki rynków i bywają błędnie interpretowane przez inwestorów. O co dokładnie chodzi?

Czy ryzyko jest zawsze takie samo?

Ryzyko - fundusze inwestycyjne
Należałoby zacząć od tego, że w kluczowych informacjach dla inwestorów ryzyko jest definiowane jako możliwa zmienność wyceny jednostek funduszu. Nie jest to jedyna miara ryzyka w branży finansowej, ale na pewno jest bardzo ważna.

Na wieloletnim wykresie typowego funduszu niskiego ryzyka, np. gotówkowego czy pieniężnego, zobaczymy powoli pnącą się do góry linię – jego wyceny nie zmieniają się zazwyczaj z dnia na dzień o dramatyczne wartości, więc ryzyko (rozumiane jako zmienność) jest dla inwestora niewielkie. Szanse na ponadprzeciętny zysk również są niewielkie.

Wykresy funduszyzawierających w portfelu akcje są zdecydowanie bardziej dynamiczne – dzienne zmiany wyceny jednostki są wielokrotnie wyższe niż przy funduszach niskiego ryzyka, a okresy dynamicznego spadku lub wzrostu wartości potrafią trwać długie miesiące. To sprawia, że dają one niektórym inwestorom szansę na ponadprzeciętny zysk, ale dla innych są źródłem dotkliwych strat.

W tym sensie oznaczenia ryzyka różnych funduszy inwestycyjnych są zgodne z rzeczywistością i przydatne dla inwestorów próbujących ocenić, na jakie wahania wartości kapitału w czasie trwania inwestycji muszą się nastawić.

Nie mówią one jednak zbyt wiele – i to jest dla mnie najważniejszy punkt tego tekstu – kiedy warto podejmować ryzyko charakterystyczne dla klasy lub klas aktywów składających się na portfel funduszu inwestycyjnego.

Pewną wskazówką jest rekomendowany horyzont inwestycyjny (np. półroczny dla funduszy pieniężnych, minimum pięcioletni dla akcyjnych), ale to po raz kolejny statyczna informacja, która w bardzo ogólny sposób podpowiada, czy ryzyko charakterystyczne dla jakiejś klasy aktywówjest spójne z naszymi celami.

Zmierzam do tego, że ryzyko, za podjęcie którego inwestorzy zostaną w przyszłości wynagrodzeni stopami zwrotu przewyższającymi gwarantowane lokaty kapitału, jest dynamiczne. W tym sensie ryzyko nie jest stałym zakresem zmienności dla jakiejś klasy aktywów, ale miarą bieżącej niepewności w stosunku do tej klasy aktywów.

A generalna zasada mówi, że im więcej niepewności, tym niżej wędrować muszą ceny, żeby zachęcić nowych inwestorów. Z tego punktu widzenia najbardziej opłaca się kupować wtedy, gdy wokół tematu pojawiły się już duże ilości negatywnych informacji (windując niepewność i zbijając ceny), a sprzedawać, gdy na rynek wraca spokój i optymizm (zbijając niepewność i windując ceny).

O ile o przeciętnej zmienności dla jednostki jakiegoś funduszu inwestycyjnego dowiemy się z kluczowych informacji dla inwestora, o bieżącej niepewności w stosunku do aktywów, które reprezentuje, już się nie dowiemy. To mam na myśli pisząc, że oznaczenia ryzyka funduszy inwestycyjnych są mało użyteczne.

Im drożej i optymistycznej, tym ryzykowniej?

Czy fundusz akcji może być praktycznie pozbawiony ryzyka? Tego bym nie powiedział, ale duże ilości ryzyka mogą być już uwzględnione w jego cenie, co sprawia, że staje się ona naprawdę atrakcyjna.

Poza tym, jeśli duże ilości ryzyka zostały już uwzględnione w cenie, pozostaje coraz mniej ryzyka, które mogłoby dalej negatywnie oddziaływać na wycenę jednostki funduszu. Na cyklicznych rynkach, a do takich należą akcyjne, potencjał spadkowy kiedyś się wyczerpuje.

Z tego powodu, w mojej wersji wydarzeń, po długich spadkach, którym towarzyszą duże ilości negatywnych informacji, ryzyko inwestowania w fundusz akcyjny reprezentujący ten rynek maleje. A najlepszym objawem jest sytuacja, w której po dłuższym okresie pesymizmu dalszy napływ złych informacji nie prowadzi do dalszych spadków ceny.

Na takich zmaltretowanych rynkach jest oczywiście ryzyko dalszych spadków cen, ale jest ono nieporównywalnie niższe i prawdopodobnie mniej dewastacyjne w skutkach, niż w okresie powszechnego optymizmu i spokoju, gdy nikt nie myśli o zagrożeniach.

Moim zdaniem takie ryzyko warto podejmować – powszechnie znane, przetrawione przez dłuższy okres i uwzględnione w cenach. Wtedy mamy do czynienia z bardzo atrakcyjnym stosunkiem zysku do ryzyka, choć na rentowność inwestycji czasami trzeba poczekać.

To podejście jest głównym źródłem stóp zwrotu na moich funduszowych inwestycjach, w tym polisie inwestycyjnej i IKE. Być może pomógł mi dodatkowo przypadek i szczęście, więc nie mówię, że to zawsze i wszędzie zadziała, ale moje doświadczenia na niełatwym rynku, jaki mamy obecnie, są pozytywne.

Jednym z funduszy, który podwyższał w pierwszym półroczu 2014r. moje stopy zwrotu, był UniAkcje Turcja. W kluczowych informacjach dla inwestorów oznaczenie ryzyka dla tego funduszu wynosi siedem, czyli należy spodziewać się bardzo, ale to bardzo dużych wahań wyceny jednostki.

Jestem raczej zachowawczym inwestorem, mam powiększającą się rodzinę na utrzymaniu, poszukuję twardego gruntu dla swoich pieniędzy, a nie hazardowego ryzyka. Gdybym kierował się wyłącznie swoją tolerancją na ryzyko oraz statycznym profilem ryzyka tego funduszu, nigdy bym nie zainwestował w UniAkcje Turcja. Powtarzam: nigdy!

Ale w moim podejściu ryzyko jest dynamiczne i nawet zagraniczny fundusz akcyjny powszechnie uznawany za super ryzykowny mogę ocenić jako wyjątkową okazję inwestycyjną z ograniczonym ryzykiem. Dlaczego za taką uznałem fundusz akcji tureckich?

Powyższy wykres pokazuje cenę jednostki funduszu UniAkcje Turcja w złotówkach oraz orientacyjny czas moich transakcji.

Ryzyko - UniAkcje Turcja

Od maja 2013r. przez następny rok turecka giełda przechodziła bardzo trudny okres. Mimo że w poprzednich latach Turcja była hitem inwestycyjnym, nie posiadałem wtedy żadnych jednostek takich funduszy.

Pomiędzy majem 2013 a majem 2014 roku pojawiło się bardzo dużo negatywnych informacji na temat Turcji – skandale polityczne, protesty społeczne oraz silna dewaluacja tureckiej liry. Polscy inwestorzy notowali podwójne straty – spadały wyceny tureckich akcji, a turecka lira osłabiała się dodatkowo w stosunku do złotego.

Przez kilkanaście miesięcy zmaterializowały się duże ilości ryzyka charakterystycznego dla funduszu UniAkcje Turcja, a cena jednostki spadła z ok. 110zł ok 55zł, czyli o 50%! Samo w sobie było to dla mnie bardzo pozytywnym objawem, a do tego od pewnego momentu sytuacja wyraźnie zaczęła się stabilizować. Na tureckiej giełdzie większego wrażenia nie robiły kolejne złe wiadomości (np. dotyczące konfliktu na linii Ukraina – Rosja).

Jednocześnie wszystkie złe wiadomości w Turcji nie przekreślały długoterminowych perspektyw dla tego kraju. Jego społeczeństwo wciąż jest młode na tle krajów zachodnich, demografia jest pozytywna (w przeciwieństwie do naszej), gospodarka ma bardzo dobre długofalowe perspektywy rozwoju, itp. Te argumenty wciąż były prawdziwe, chociaż zostały chwilowo zakrzyczane przez szum medialny wokół bieżących problemów.

Pomiędzy grudniem2013r. a marcem 2014r. dokonałem pięciu transakcji kupna funduszu UniAkcje Turcja przyjmując zasadę, że im niższa cena, tym więcej jestem skłonny zainwestować. Jestem zdania, że na cyklicznych rynkach (choć niekoniecznie na pojedynczych spółkach) nie warto bać się uśredniania na spadkach.

Co więcej, uważam, że przy długoterminowym horyzoncie, generalnie dobrym pomysłem jest zwiększanie uśredniających zakupów w miarę spadku cen, a czas na największe transakcje jest właśnie po dynamicznych spadkach.

Byłem przygotowany do dalszych zakupów, nawet po niższych cenach, ale sytuacja na rynku tureckim bardzo szybko się odwróciła i już trzy miesiące później inwestycja w UniAkcje Turcja przynosiła 25-30% stopę zwrotu.

W tak błyskawicznymobrocie sprawy na moją korzyść widzę oczywiście rolę przypadku i szczęścia. Zazwyczaj na wynagrodzenie za podjęcie ryzyka podobnego do tego w Turcji na początku 2014 roku trzeba czekać znacznie dłużej i byłem na to przygotowany.

Od końca maja 2014r. wykonałem już kilka transakcji sprzedaży jednostek tego funduszu (ok. 60% całej pozycji) powoli realizując zysk. Coraz wyższa cena i rosnący optymizm wokół Turcji oznacza dla mnie coraz większe ryzyko. Jestem zachowawczym inwestorem, więc lubię je minimalizować. Przy moim profilu ryzyka stopa zwrotu 25-30% w trzy miesiące to więcej niż mógłbym sobie wymarzyć.

Nie pozbywam się jednak wszystkich jednostek – wciąż uważam Turcję za perspektywiczny rynek w dłuższym terminie, wyceny za stosunkowo atrakcyjne na tle maja 2013 roku, a sentyment inwestorów za umiarkowanie optymistyczny.

Tak czy inaczej, jeśli ceny nadal będą rosły, ja będę sprzedawał kolejne jednostki funduszu UniAkcje Turcja. Dlaczego? Ponieważ w mojej wersji wydarzeń wraz ze wzrostem cen będzie rosło ryzyko, którego nie opłaca się ponosić.

A jeśli do Turcjiwróci jakieś zamieszanie, pesymizm i niższe ceny, będzie można się zastanowić nad powrotem do kupowania aktywów. Dlaczego? Ponieważ w mojej wersji wydarzeń wraz ze spadkiem cen będzie maleć ryzyko, którego nie opłaca się ponosić.

Dwie ważne uwagi:

1. UniAkcje Turcja była i jest wyłącznie częścią (max. 20%) większego portfela inwestycyjnego, który zawiera również fundusze niskiego ryzyka, więc stopa zwrotu (oraz zmienność) dla całego portfela jest znacznie niższa niż stopa zwrotu (oraz zmienność) dla tego funduszu

2. W opisanej powyżej inwestycji sporą rolę odegrał przypadek. Dotyczy to szczególnie krótkiego czasu, w którym osiągnięta została wysoka stopa zwrotu. Nie można oczekiwać, że kupowanie mocno przecenionych jednostek każdego funduszu tak szybko się opłaci. Co więcej, rynki, które były do tej pory cykliczne, nie muszą takie być w przyszłości, co oznaczałoby, że inwestycja – w najbardziej pesymistycznym scenariuszu – nigdy się nie opłaci, dlatego nie jestem zwolennikiem koncentrowania wszystkich środków na jednym rynku.

Ryzyko, które warto ponosić

Czego nauczyłem się z tego typu inwestycji (a miałem ich w ostatnich kilkunastu miesiącach więcej)? Po pierwsze, nauczyłem się, że ryzyko nie jest czymś statycznym, tylko bardzo dynamicznym.

Albo inaczej– warto rozróżnić statyczne ryzyko rozumiane jako przeciętna zmienność charakterystyczna dla zachowania jakiejś klasy aktywów w długim okresie (do tego odnoszą się oznaczenia ryzyka funduszy inwestycyjnych) oraz ryzyko rozumiane jako bieżąca niepewność w stosunku do jakiejś klasy aktywów (która zawsze ma odzwierciedlenie w ich cenach).

Po drugie, nauczyłem się, że jest różnica między ryzykiem, które warto ponosić, a ryzykiem, którego nie warto ponosić.

Nie jest to niestetyłatwa sprawa do zdefiniowania, ale powiedziałbym, że warto ponosić ryzyko, które już się ujawniło, szczególnie w dużych ilościach, zostało „przetrawione” i opisane, a także – co super ważne – zostało uwzględnione w cenach oraz w sentymencie inwestorów.

Nie warto ponosić ryzyka, które jest ukryte, nieopisane, lekceważone i – co super ważne – nie zostało uwzględnione w cenach oraz w sentymencie inwestorów.

W tym kontekściezachęcam do zapoznania się z listem otwartym od zarządzających funduszem Legg Mason Akcji z 10 lipca 2007 roku. Tak się składa, że jego publikacja zbiegła się ze szczytami ostatniej dużej hossy na polskim rynku akcji.

List do inwestorów Legg Mason Akcji

Najciekawszym fragmentem tego listu jest punkt siódmy, który brzmi:

“Stanowczo radzimy nowym inwestorom, aby zdecydowanie zweryfikowali swoje oczekiwania co do przyszłych stóp zwrotu z produktów akcyjnych i jednocześnie wydłużyli swój horyzont inwestycyjny na co najmniej kilkuletni. Wydaje się, że założenie średniorocznej stopy zwrotu z funduszu Legg Mason Akcji FIO na poziomie +10 / +15% w cyklu 5-letnim jest dużo bardziej realne niż bazowanie na wynikach za ostatnie 3-5 lat. Ale realna jest również możliwość wystąpienia w przyszłości dotkliwych spadków notowań cen akcji na GPW, które mogą obniżyć wartość jednostki uczestnictwa naszego funduszu np. o 20% w bardzo krótkim okresie. Co więcej, niekorzystny trend może potrwać dłużej niż kilka tygodni, np. 1 rok. W rezultacie może okazać się, że oszczędności w funduszu Legg Mason Akcji FIO zaczną przynosić zyski dopiero po kilkunastu miesiącach od rozpoczęcia inwestycji…”

Dla doświadczonych zarządzających było już wtedy jasne, że stopy zwrotu rzędu kilkudziesięciu procent rocznie nie miały się prawa powtórzyć. Na rynku nie było ryzyka, które opłacało się podejmować. Nie było niepewności, pesymizmu i niskich cen, tylko powszechne zadowolenie, lekceważenie zagrożeń i niebotyczne ceny. Na rynku było mnóstwo ryzyka, którego nie opłacało się podejmować.

Szybkie podsumowanie

Mimo tego, że jestem zachowawczym inwestorem i nie lubię zmienności, w moich długoterminowych inwestycjach za pośrednictwem funduszy jest sporo miejsca na ryzyko.

W swoich decyzjachtylko w ograniczonym zakresie kieruję się jednak statycznymi oznaczeniami ryzyka różnych funduszy. Oprócz przeciętnej zmienności dla jakiejś klasy aktywów, która jest w długim terminie stosunkowo stabilna, interesuje mnie bieżąca niepewność w stosunku do tej klasy aktywów, która ma odzwierciedlenie w jej cenach.

Generalnie– im większa niepewność, tym lepiej dla nowych inwestorów, którzy mogą dzięki niej kupować aktywa przy niskich cenach.

Lokując oszczędnościw bardzo ryzykownych funduszach (np. polskich akcji czy rynków zagranicznych) zawsze zadaję sobie pytanie, czy mam do czynienia z ryzykiem, które opłaci mi się ponosić. Za takie uznaję ryzyko, które się zmaterializowało (szczególnie w dużych ilościach), jest powszechnie znane, buduje negatywny sentyment dla rynku oraz miało destrukcyjny wpływ na ceny.

W długim okresie, a często znacznie wcześniej (jak w przypadku funduszu UniAkcje Turcja), nowi inwestorzy podejmujący takie nazwane ryzyko mogą liczyć na cyklicznym rynku na bardzo atrakcyjne stopy zwrotu. Można je traktować jako wynagrodzenie za ponoszenie ryzyka.

Dzięki temu podejściu nie muszę z góry wykluczać jakiegoś funduszu tylko dlatego, że w karcie klienta ma napisane, że jest bardzo ryzykowny. Ten wskaźnik mówi mi bardzo niewiele o tym, czy warto podjąć to ryzyko, czy nie, w jakich ilościach oraz na jak długo. A to są dla mnie dużo ważniejsze informacje.




Viewing all articles
Browse latest Browse all 399

Trending Articles


TRX Antek AVT - 2310 ver 2,0


Автовишка HAULOTTE HA 16 SPX


POTANIACZ


Zrób Sam - rocznik 1985 [PDF] [PL]


Maxgear opinie


BMW E61 2.5d błąd 43E2 - klapa gasząca a DPF


Eveline ➤ Matowe pomadki Velvet Matt Lipstick 500, 506, 5007


Auta / Cars (2006) PLDUB.BRRip.480p.XviD.AC3-LTN / DUBBING PL


Peugeot 508 problem z elektroniką


AŚ Jelenia Góra