Polisy inwestycyjne są często sprzedawane jako programy regularnego oszczędzania lub inwestowania. Mają być konkurencją dla inwestowania bezpośrednio w fundusze inwestycyjne czy akcje, a przez niektórych pośredników prezentowane są jako bardziej ryzykowna alternatywa wobec depozytów bankowych.
Ostatnio dużo mówi się o wysokich kosztach ich obsługi, w tym opłatach likwidacyjnych, które zmniejszają szanse na atrakcyjne stopy zwrotu, a także skomplikowanej konstrukcji prawnej umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym nieadekwatnej do potrzeb i umiejętności dużej grupy klientów. O swoje prawa coraz głośniej upominają się również klienci, którzy zostali wprowadzeni w błąd przez pośredników finansowych przy podpisywaniu umowy.
Moim zdaniem ważniejsze od krytyki skupionej na złych praktykach sprzedawców polis jest zrozumienie, dlaczego ten mechanizm inwestycyjny nie jest optymalny z punktu widzenia przeciętnego oszczędzającego. Kolejną cegiełkę chciałbym dołożyć w tej kwestii opisując sześć mniej widocznych na pierwszy rzut oka typów ryzyka, które ponoszą właściciele tego typu ubezpieczeń.
Co to jest ryzyko?
W świecieinwestycji ryzyko jest najczęściej rozumiane jako możliwość poniesienia tymczasowej lub trwałej straty kapitału. Inną popularną miarą ryzyka jest zmienność.
Ale ryzykomożna rozumieć też dużo bardziej ogólnie jako wszystko to, co oddala nas od osiągnięcia celu, jako wszelkiego rodzaju zagrożenie. To o tego typu ryzykach będzie ten tekst.
1. ryzyko braku ubezpieczenia
Jeśli ktoś jeszcze nie wie, to najwyższy czas zdać sobie sprawę, że „czyste” ubezpieczenie na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym (UFK), tzw. polisa inwestycyjna, nie ma żadnej funkcji ochronnej.
Po pierwsze przejawia się to brakiem gwarantowanej wartości polisy i sumy ubezpieczenia, które są uzależnione od wartości jednostek funduszy składających się na nasz rachunek. To jest właśnie istota polisy inwestycyjnej – wszystkie lub zdecydowana większość składek są inwestowane. Dla pewnej grupy klientów może to mieć swoje plusy, dla innych wzmaga niepewność.
Ale i tak ważniejsze jest coś innego. Typowa polisa inwestycyjna zapewnia wypłatę pełnej wartości polisy lub sumy ubezpieczenia tylko w dwóch przypadkach:
a)śmierci właściciela (świadczenia wędrują do osób uprawnionych)
b) dożycia daty końcowej polisy
A co jeśliw trakcie trwania ubezpieczenia na życie z UFK poważnie zachorujemy, stracimy pracę, niespodziewanie zwiększą nam się bieżące wydatki, zmniejszą dochody, itp.? Trudno wykluczyć, że przez kolejne kilka czy kilkanaście lat nie wydarzy się nic, co byłoby nie po naszej myśli. A właśnie na tak długie okresy zawierana jest część polis inwestycyjnych z regularną składką.
W takich sytuacjach ubezpieczyciel nie ma wobec nas żadnych obowiązków, a my wciąż mamy wobec ubezpieczyciela obowiązek uiszczania regularnej składki.
Możemy co prawda w każdym momencie zażądać całkowitego wykupu lub częściowego wykupu, co oznacza zwrot wpłaconych pieniędzy. Ale uwaga! Koszty takiej operacji wynoszą do 100% wpłaconej składki i nawet w dalszych latach trwania polisy są zaporowo wysokie (np. 20% wartości rachunku na 2-3 lata przed zakończeniem ubezpieczenia). Czyli to nie jest optymalne wyjście w trudnej sytuacji życiowej. Kto chciałby stracić 20-100% swoich oszczędności tylko dlatego, że przytrafił mu się wypadek, choroba czy utrata pracy?
Inna defensywna możliwość to zawieszenie opłacania regularnej składki. Działa to tak – towarzystwa pozwalają nie płacić składki zadeklarowanej w umowie przez 12 miesięcy, ale potem ten obowiązek wraca, a stracony rok trzeba odrobić. Jest to na pewno jakieś wyjście awaryjne, ale pewnie nie rozwiązuje każdego problemu.
Zresztąnie ma co tańczyć wokół tego aspektu polis inwestycyjnych. Porównajmy je ze zwykłym rejestrem w otwartym funduszu inwestycyjnym, rachunkiem oszczędnościowym czy rachunkiem maklerskim (także w opakowaniu IKE czy IKZE). Każdy pozwala na natychmiastowy dostęp do środków bez istotnych opłat karnych. Paradoksalnie więc korzystanie z nich daje zdecydowanie lepsze ubezpieczenie na wypadek trudnych sytuacji życiowych.
Jeśli ktoś jednak chce wykorzystać atuty polis inwestycyjnych (np. dostęp do olbrzymiej liczby funduszy w jednym miejscu, konwersje bez podatku Belki, możliwość ustalenia osób uposażonych z pominięciem ustawowego dziedziczenia, itp.), warto wziąć pod uwagę to dodatkowe ryzyko.
Być możepodpisywanie umowy z regularną składką przez kilkanaście lat to nie jest najlepszy pomysł? Być może miesięczna składka nie powinna wynosić 1 tysiąc złotych tylko dlatego, że mamy właśnie dobry okres w życiu zawodowym? Być może polisa inwestycyjna powinna być nie pierwszym, ale drugim, trzecim lub czwartym narzędziem do oszczędzania, przy czym dostępność pieniędzy na tych innych narzędziach nie powinna być ograniczona.
2. ryzyko nadmiaru możliwości
Od sprzedawców usłyszymy, że bezapelacyjną zaletą polis inwestycyjnych jest dostępność dziesiątek funduszy w jednym miejscu. Moim zdaniem to zaleta, ale warunkowa. Ten warunek to umiejętność skorzystania z ogromu możliwości.
Pomyślmy o tym. Czy bez doświadczenia lub ze znikomym doświadczeniem jesteśmy w stanie systematycznie wybierać najlepsze fundusze najlepszych towarzystw na najlepszych rynkach? Nawet (a może zwłaszcza) doświadczeni inwestorzy przyznają, że to bardzo trudne do osiągnięcia.
Rynki są niebywaledynamiczne, nieprzewidywalne, w jakiejś mierze przypadkowe. Nikt tego nie kontroluje, tak samo jak nikt nie kontroluje przyszłości. Towarzystwa funduszy inwestycyjnych przeżywają wzloty i upadki, składy zespołów inwestycyjnych się zmieniają, ludzie mimo najlepszych intencji popełniają kardynalne błędy.
Skąd się zatem bierze wiara, że będziemy w stanie opanować tę masę zmiennych i wydestylować z nich trafne decyzje inwestycyjne? Moim zdaniem z nadmiernego optymizmu i naiwności typowej dla początkujących uczestników rynku, którzy przyjmują podejście zabarwione hazardem.
Sytuacja zmienia się odrobinę, jeśli dysponujemy jakimś strategicznym podejściem do swojej inwestycji. Powinna ona uwzględniać nasze indywidualne okoliczności (wiek, horyzont inwestycyjny, zdolność do tolerowania tymczasowych obsunięć kapitału) oraz okoliczności rynkowe (sentyment na rynku, wyceny spółek, rentowność obligacji, etap cyklu gospodarczego, itp.). W żadnym wypadku nie usuwa to jednak ryzyka inwestycyjnego, tylko zmniejsza przypadkowość lokowania środków.
W każdym razie to, że na polisach inwestycyjnych można inwestować w kilkanaście klas aktywów, a w niektóre z nich przez kilka-kilkanaście różnych funduszy, może być dla niektórych właścicieli elementem ryzyka. Bo niby na jakiej podstawie będą przesiewać te masy informacji?
„Z pomocą” przychodzą firmy oferujące płatne algorytmy, strategie, systemy, opiekę czy inne wynalazki wspomagające decyzje inwestycyjne. W zamian za kilkaset złotych rocznie wskażą „najlepsze fundusze” i pomogą „pomnożyć oszczędności”. Jeśli ktoś mi coś takiego proponuje, odwracam się o 180 stopni i idę w drugą stronę.
Z inwestowania nie da się usunąć ryzyka, nikt nie zna przyszłości, decyzje należy podejmować na własną odpowiedzialność, a uzależnianie się od płatnych porad, których sensu nie rozumiemy, ma na dłuższą metę opłakane skutki i nie rozwija nas jako inwestorów.
3. ryzyko inwestowania pod presją
Nie bez znaczenia jest też to, że konstrukcja polis inwestycyjnych wytwarza na ich właścicielach pewną presję. Godzą się oni inwestować regularnie przez kilkanaście lat przy znaczących stałych obciążeniach kosztami. I co z tego?
Po pierwsze– nieubłagane opłaty oznaczają, że każdy, kto liczy na stopę zwrotu choćby zbliżoną do zwykłej lokaty bankowej czy rachunku oszczędnościowego, będzie musiał wystawiać swoje oszczędności na ryzyko, czy mu się to podoba, czy nie. Nie da się osiągnąć zwrotów rzędu 3-5% rocznie w funduszach niskiego ryzyka (np. pieniężnych, obligacji skarbowych), jeśli ich jednostki obarczone są dodatkowymi opłatami rzędu 2-5% aktywów rocznie. Tutaj cały artykuł.
Po drugie– wieloletnia obecność na rynku oznacza, że osoby bez doświadczenia i bez strategicznego podejścia do inwestycji będą narażeni na własną frustrację oraz błędy inwestycyjne. Nie da się inwestować bez okresów obsunięcia kapitału, załamań rynku, niższych zwrotów czy całkowitej stagnacji.
Czy właściciele polis są do tego przygotowani? Dobrze by było, bo przez kilka lub kilkanaście lat będą musieli regularnie podejmować decyzje odnośnie swoich kolejnych oszczędności napływających na rynek.
Po trzecie– będą również pod presją negatywnych informacji o polisach inwestycyjnych, co może wzmagać ich gotowość do rezygnowania z nich przed czasem, porzucania, itp., mimo że niekoniecznie jest to w ich interesie w każdym momencie.
4. ryzyko zmian prawnych
Przeczytałem i zrecenzowałemostatnio książkę Magdaleny Szczepańskiej „Ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym”, która prześwietla konstrukcję prawną polis inwestycyjnych. Są to dość dowolne hybrydy umowy ubezpieczenia i rozwiązań inwestycyjnych, które – nie tylko zdaniem autorki książki – wymagają nowych, precyzyjniejszych regulacji.
Sąd Ochrony Konkurencji i Konsumenta dodał kilka zapisów (np. dotyczących opłat likwidacyjnych) z umów różnych ubezpieczycieli do listy klauzul niedozwolonych. Grupa klientów zrzeszona w stowarzyszeniu Przywiązani do Polisy wnosi pozwy sądowe przeciwko towarzystwom. Polska Izba Ubezpieczeń i Komisja Nadzoru Finansowego rozpatrują skargi klientów, czują się oszukani praktykami sprzedażowymi. Sama branża od dawna dyskutuje o niebanalnych problemach związanych z tymi umowami.
Czyli klienci podpisują lub podpisali tak naprawdę słabo uregulowaną, kontrowersyjną umowę, której wiele aspektów może się w przyszłości zmienić w nieprzewidywalny sposób. Firmy je oferujące mają przed sobą perspektywę sporu sądowego z niezadowolonymi klientami, którzy będą żądać zwrotu składek, a być może odszkodowań.
Nie oceniając w ogóle, co z tego zamieszania wyniknie, jest jednak pewne zagrożenie, że odbije się ono bezpośrednio lub pośrednio na właścicielach polis.
5. ryzyko skomplikowanej umowy
Inne trochę ukryte ryzyko bierze się stąd, że inwestycja w formie umowy ubezpieczenia na życie z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym to skomplikowany stosunek prawny. Umowa, ogólne warunki ubezpieczenia i regulamin inwestowania szczegółowo regulują cały szereg kwestii i czynności, które mogą pojawić się w trakcie trwania polisy.
Część z nich możemy znać z innych instrumentów finansowych (np. kwestia dostępu do pieniędzy), część jest specyficzna dla polis inwestycyjnych.
Każda czynność jest bardzo mocno sformalizowana. W jaki sposób i kiedy można zawiesić opłacanie składek ubezpieczeniowych? Czy i kiedy można przekształcić umowę w bezskładkową? Jak to zrobić? Jak uzyskać świadczenie z tytułu dożycia? Jak uzyskać świadczenie z tytułu śmierci właściciela polisy? Za jakie czynności są dodatkowe opłaty?
Polisa inwestycyjna to złożona i pełna mało przyjaznych procedur forma gromadzenia oszczędności. Łatwo coś przeoczyć, coś pomylić, coś przekręcić, czegoś nie dopatrzyć. Jeśli ktoś nie czuje się dobrze z tego typu piętrową biurokracją, taka skomplikowana konstrukcja to obciążenie i ryzyko samo w sobie.
6. ryzyko bankructwa ubezpieczyciela
Warto wiedzieć, że nasze składki ubezpieczeniowe nie są przez cały okres ubezpieczenia naszą własnością. Jednostki ubezpieczeniowych funduszy kapitałowych są własnością ubezpieczyciela i stanowią jego aktywa. W razie jego bankructwa wchodzą w skład masy upadłościowej.
Inaczej rozwiązana jest kwestia własności jednostek otwartych funduszy inwestycyjnych. Nie stanowią one własności towarzystwa funduszy inwestycyjnych i nie wchodzą w skład masy upadłościowej w razie jego bankructwa.
W tym miejscu trzeba dodać, że towarzystwa ubezpieczeniowe to jedne z najmocniej regulowanych firm w gospodarce, o rygorystycznych wymogach kapitałowych, które zwiększają ich stabilność. Ich bankructwa są wyjątkowo rzadkie, więc to zagrożenie można uznać za mało prawdopodobne.
Poza tymnie kierowałbym się tylko suchymi przepisami prawa. Towarzystwa funduszy inwestycyjnych nie raz pokazały już, że są w stanie stracić pieniądze klientów, nawet w funduszach traktowanych jako pieniężne (np. Idea TFI przemianowane niedawno na Inventum TFI, Copernicus TFI, DWS TFI) bez wielkich konsekwencji.
Z kolei towarzystwa ubezpieczeniowe pokazały w przeszłości, że potrafią zadbać o interesy swoich klientów, jeśli towarzystwa funduszy inwestycyjnych nie wywiązują się ze swoich zobowiązań. Skandia czy Axa dokonały konwersji jednostek z chwiejącego się funduszu Idea Premium po cenach sprzed dramatycznych spadków, czego nie mógłby dokonać na własną rękę żaden inwestor indywidualny.
Podsumowanie
Każda forma inwestycji ma swoje ryzyka, więc ten tekst nie jest atakiem na polisy inwestycyjne. Mógłbym bez problemu stworzyć podobny artykuł o ukrytych ryzykach utrzymywania swoich wszystkich oszczędności w bankach, w obligacjach korporacyjnych czy w akcjach polskich spółek.
Ale prawda jest taka, że ubezpieczenia na życie z UFK to bardzo specyficzne narzędzie do gromadzenia kapitału – kosztowne, skomplikowane, rygorystyczne, nieelastyczne, obarczone ryzykiem inwestycyjnym i szeregiem innych. Z tego powodu moim zdaniem nie nadaje się jako pierwszy czy domyślny sposób oszczędzania i inwestowania.
Ale jeśli ktoś rozumie negatywne konsekwencje zawierania tego typu umów, ma pomysł jak ograniczyć zagrożenia z nich płynące i plan, jak wykorzystać możliwości, prowadzenie polisy inwestycyjnej może mieć dla niego pewien sens.
Tutaj wszystkie artykuły na temat polis inwestycyjnych, funduszy inwestycyjnych oraz prywatnej emerytury. Tutaj inne recenzje książek o finansach.
Zapraszam do zapisywania się na bezpłatny, e-mailowy tygodnik Moja Przyszła Emerytura – co niedzielę podsumowanie tygodnia, zapowiedzi oraz coś ekstra.